wtorek, 31 maja 2016

31.05.2016

Dziś pobiłem rekord w wyjściu z domu - wylazłem po 10... Jak odprowadzałem młodą, był już upał, ale o tej 10 zrobiło się chłodniej, a kiedy dobiegałem do pracy, 2 minuty spóźniony, padało. Na szczęście nikt nie widział :P Zrobiłem lekcje, zebrałem opierdziel za ten Kraków, podrukowałem rozmaite rzeczy, śledziłem Polska-Japonia 3:0 i po obiedzie, kiedy okazało się, że znów nikogo nie ma, poczłapałem sobie do domu na piechotę. Fajnie, lubię tak :) Staram się skończyć pierwszy spacer, ale trochę tego jest, a czasu jakoś mało. Jutro dokończę w przerwie meczu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz