wtorek, 31 grudnia 2013

31.12.2013

Dzień spędziłem na pilnowaniu małej i skoku do apteki \ sklepu z zabawkami \ bankomatu \ biedry. Gosia szalała z przygotowaniami. Sylwester zaiste wyjątkowy :) O 17 przyjechała Marta, Emil i Pawełek i przy dźwiękach Sylwestra z Dwójką z Wrocławia (lata 70-80) zjedliśmy, wypiliśmy i pograliśmy w grę Kolejka - fajna. Kajka dawno spać poszła, goście wyszli przed 22 i śmiesznie się zrobiło. 23:15 przyjechał Sławek z Gosią i Leosiem i zaczęło się od nowa. Obserwowaliśmy fajerwerki - nawet okazuje się, że od nas z okna mamy niezły widok na wszystko! Hałas obudził Kajkę, więc latała do 1, a i tak potem budziła się na każdy wybuch - ale widowisko się jej podobało!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

30.12.2013

Kajka, pomimo, że poszła spać koło 22, wstała 7:30. Zebrałem się z wyrka, aby Gosia mogła pospać, a tu ona pokręciła się i wcale nie poszła spać - a ja mogłem! Cholera. Ogoliłem głowę, pojechałem po książki i do DSH po super nagrodę i wróciłem. Pobiegliśmy później do Tesco, zjedliśmy i Gosia miała zajęcia, więc siedziałem z Kajką. Marudziła, przytulała się, spać chciała, ale po godzinie dostała takiej głupawki, że latała po domu i się cieszyła - za to 20:20 padła i śpi bez słowa. Oby jak najdłużej...

niedziela, 29 grudnia 2013

29.12.2013

Przez większość nocy walczyłem z gorączką, rano wstałem i choć było w miarę, to czułem jeszcze, że coś jest nie tak. Grypa żołądkowa, ble. Zebraliśmy się wreszcie koło 12 i pobiłem rekord trasy: 2,5 godziny, bo dość pusto i młoda przespała drogę. Wreszcie w domu!! Ledwo przytachałem bagaże, poszedłem do sklepu, coś tam zjedliśmy i Gosia poleciała do kościoła, a ja siedziałem z Kajką. Rozregulowało ją to Jonkowo, znowu nie chce spać i Gosia próbuje jej czytać, a Kajka jej coś odpowiada. Komedia. 

sobota, 28 grudnia 2013

28.12.2013

Rano nawet się wyspaliśmy i pojechaliśmy do Olsztyna na spotkanie z Moniką - to znaczy Gosia na Spotkanie, ja na spacer z Kajką. Połaziliśmy półtorej godziny i dołączyłem do dziewczyn. I zaczęło się. Dostałem gorączki i mam coś nie tak z żołądkiem. I jeszcze Monika zaciągnęła nas do swoich rodziców - było bardzo miło, ale męczyła mnie głowa. Po powrocie padłem na 2 godziny. Coś mi leży na żołądku... A Kajka znowu odwaliła akcję z niespaniem do 21:30...

piątek, 27 grudnia 2013

27.12.2013

Kajka po wieczornych szaleństwach, spała do 9:10 - bosko. Zjedliśmy, odwiozłem mamę na autobus - szczęśliwa wróciła już do domu. Ja niestety kibluję tu do niedzieli, teściowa działa mi na nerwy bardziej z każdą minutą. Dobrze, że dzieciaki zajęte były dziś sobą. Z teściem skończylimy flaszkie i idę spać, z nadzieją, że młoda da odpocząć. Do domu, błagam.

czwartek, 26 grudnia 2013

26.12.2013

Uffff... Ciężka praca te święta. Wprawdzie Kajka ładnie spała w nocy, ale od rana jeść, kościół, gdzie Kajce bardzo się nie podobało, jeść, jeść, spacer, jeść... Trochę pić. Dzieciaki działają mi na nerwy, zlałbym wstrętnych gówniarzy za każdą złośliwość, każdy wrzask i kłótnię. I teściowa swoim wtrącaniem się we wszystko. Ciekawe, czy wytrzymam bez awantury do niedzieli - przeprawa ciężka. A jeszcze Kajka zwariowała i nie dała się położyć do 22. Masakra.

środa, 25 grudnia 2013

25.12.2013

Rano kościół (ble), śniadanie i w sumie cały czas spędziłem za stołem. Aniela zabrała dzieci na godzinny spacer, więc była chwila spokoju - ale w międzyczasie przyjechali Sosnowscy, a zaraz po ich wyjeździe Wróble. Kajka padała, choć się przespała na górze 40 minut. Prezentów dostała masę, babcia zrobiła tort, było fajnie.

wtorek, 24 grudnia 2013

24.12.2013

Powałkoniłem się do 9:30, nawet dobrze się leżakowało. W zasadzie cały dzień to oczekiwanie na wieczerzę. Poszedłem na 1,5 godziny z Kajką na spacer, wyrwać się z domu - połowę załatwialiśmy z mamą zakupy, resztę poszedłem się przespacerować. Na wigilię Gosia ubrała Kajkę - fatalnie niewyspaną i marudną, bo przecież nie dali jej spać, w kubraczek mikołaja... Prezenty rozdane, impreza skończyła się przed 19... I po wigilii...

poniedziałek, 23 grudnia 2013

23.12.2013

Kajka wstała po 7 i w sumie cały dzień zajmowałem się tylko nią, bo reszta przy garach non stop. Wyszedłem na półtorej godziny na spacer, ale piździło niemożebnie. Dzieciaki mnie męczą, nudzi mi się...

niedziela, 22 grudnia 2013

22.12.2013

Gosia poszła rano do kościoła, ale Kajka dużo dłużej nie spała... Nie wiem, jakim cudem spakowałem wszystko do Korsarza, ale weszło. Kajka na nowym foteliku obserwowała świat z wielkim zainteresowaniem, póki nie padła i postój mieliśmy pod Mławą, zamiast w Glinojecku. Dojechaliśmy z dobrym czasem, tutaj jak zwykle głośno i dzieciaki szaleją. Idziemy wcześniej spać. O ile da radę, bo teście w kuchni się produkują...

sobota, 21 grudnia 2013

21.12.2013

Hura, Kajka spała do 9! Trochę się wreszcie wyspałem. Rano Gosia wybyła z młodą na półtoragodzinny spacer, ale potem ja wybyłem: zakupy, benzyna i pakunki od mamy. Szał pakowania. Teraz tydzień z głowy...

piątek, 20 grudnia 2013

20.12.2013

W sumie to wstałem pół godziny później, ale i tak Kajce w nocy szły zęby, więc ze spania nici. Doczłapałem się do szkoły, zebrałem dziatwę i pojechaliśmy na Krainę Lodu 4Dx - połowa nudna, połowa niezła - w sumie fajne wyjście. Wróciliśmy na klasową wigilię, było miło, słodko, zostałem wyściskany, poskładaliśmy dary dla rodziny i pojechałem do centrum się poszwendać. Jestem tak koszmarnie zmęczony, że padam. A Kajka wcale nie chce iść spać, ma ochotę się bawić i nie rozumiem, co jej się stało!

czwartek, 19 grudnia 2013

19.12.2013

Ciężko ostatnio spać, bo Kajka ząbkuje uparcie i budzi się kilka-kilkanaście razy w nocy i zaczyna znowu wstawać koło 7. Wprawdzie Gosia niby dała mi spać, ale tu po coś weszła, tu Kajka się darła pod drzwiami, czy grała zabawkami... Ech... W rezultacie ledwo zdążyłem. I zamiast iść dwa razy na jasełka, to ominęły mnie one zupełnie. No i dobrze. Na fotokole zrobiliśmy zdjęcia w strojach od pani Marzeny, fajna zabawa się okazała :)

środa, 18 grudnia 2013

18.12.2013

Znowu się nie wyspałem, pobudka nastąpiła 20 minut przed czasem i parę razy w nocy. W pracy, jak to w pracy, ujdzie, po szkole załatwiłem kino na piątek i wróciłem na szkolną wigilię - Gosia już tam była. Było miło, Kajka zrobiła furorę, latała po korytarzu, spoko. Nie pojechałem wreszcie na spotkanie Masława, bo jestem padnięty. 

wtorek, 17 grudnia 2013

17.12.2013

Ma-sak-ra. Gosia przygotowywała sprzęt i myła podłogę do 3 rano - szlag mnie wówczas trafił i ją opieprzyłem srodze, bo Kajka nie mogła przez nią spać, interesując się ciągle, co robi mama i co tak szura w drugim pokoju? Przez co nie spałem do 4... A już o 6:10 zadzwonił budzik - ledwo się pozbierałem... A tu dziś osiem lekcji, tragedia. Potem powrót do domu, odebrałem tort i przyszedłem... Impreza na 102, nazjeżdżało się luda Kajka dostała sporo prezentów, poszła spać finalnie o 21. W domu burdel, ale mam w dupie. Nasza Kajuga jest już dzieckiem, a nie niemowlakiem. 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

16.12.2013

Znowu zęby. Jak już wstałem, dotarłem do pracy, to zrobiłem lekcje, wszystkie dodatki i pędem do domu, bo Gosia ma zajęcia. Kajka jest absolutnie czarująca i zajebista, spędzać z nią czas to totalna przyjemność. a jeszcze dostała prezent od Renaty (wariatka!) i szalała z klockami i książeczką. Gosia w szale przygotowań, jutro sądny dzień - roczek.

niedziela, 15 grudnia 2013

15.12.2013

Ale sobie w ten weekend użyłem... Kajce idą zęby, więc ze spaniem słabo. Pobudka o 7, wprawdzie Gosia próbowała dać mi spać, ale średnio to wychodziło, bo się ciągle kręciła i podniosłem się 9:30. Zrobiłem jajecznicę i ruszyłem na podbój. Najpierw Biedronka i musiałem wrócić, bo zapomniałem papierów. Zostawiłem więc zakupy i pojechałem na Muranów, odebrałem mapy, spotkałem mamę Stefana i Tymona, kupiłem książkę i zabrakło mi pieniędzy... Ruszyłem więc do centrum. Miejsca do zaparkowania szukałem ze 20 minut, wreszcie znalazłem na Szkolnej, bo ktoś przy mnie wyjechał. Na poczcie nadałem list do teścia i odebrałem paczkę, wziąłem kasę z bankomatu i wróciłem na Muranów. Przy okazji wstąpiłem do tego cudownego sklepiku z piwem i ruszyłem do Kerfjura. Zakupy, zakupy, potem transfer do apteki po mleko Kajki, aż wreszcie o 16 dotarłem do Curry House, gdzie czekałem 45 minut na jedzenie. Gosia tu wpadła w szał ciuszkowy, robi remanenty, szał zupełny, w domu bazar, za dwa dni te urodzinki, zwariuję. 

sobota, 14 grudnia 2013

14.12.2013

O matko. Rano był czilaut, wstaliśmy o 8:30, wszystko na spokojnie, Kajka poszła drzemać o 11 i... spała i spała... Ponad 2 godziny, a mieliśmy iść po świąteczne zakupy. W końcu wyjechaliśmy po 15, najpierw po benzynę i mikrofalę, potem po zakupy do Oszą, aż wreszcie jak zjedliśmy w syfiastym KFC, okazało się, że jest 19:40. W tym czasie wydałem ponad 800 zł, zdążyłem się 10 razy wkurwić, Kajka przesikała pieluchę, choć i tak trzymała się najlepiej z nas, bo bardzo jej się podobało w sklepach. Po powrocie cztery razy nosiłem zakupy i już po położeniu Kajki dostałem takiej głupawki, że Gośka nie dawała rady. Padam.  

piątek, 13 grudnia 2013

13.12.2013

Kajka zrobiła pobudkę na jedzenie 5:20, więc pół godziny przewegetowałem i wstałem. Lekcje przeszły nawet szybko, podrukowałem te papierzyska, zaniosłem projekt do urzędu, zrobiłem zajęcia i wróciłem. Posiedziałem z młodą, kiedy Gosia miała zajęcia, a potem zaraz pojechałem do kerfjura, spotkać się z tym facetem, co stuknął teścia. Na szczęście szybko i sprawnie poszło. 

czwartek, 12 grudnia 2013

12.12.2013

Kajka zrobiła pobudkę o 7, nawet dobrze, bo miałem załatwić parę rzeczy wcześniej. Zatem pojechałem po książkę dla Kosmy, załatwiłem sprawę taty Morisa z klasą - okazało się, że na pogrzeb idzie spora delegacja, włącznie z wiązanką. Trochę żałuję, że mnie nie było, ale niespecjalnie mogłem. Po lekcjach fotokoło, które fajnie wyszło z tytułem 'Przez'. Wróciłem, Kajka spała, więc zajęcia Gosi spędziłem na drzemce wraz z nią - obudziła się 5 minut przed końcem - przez co poszła spać o 21... Jeszcze tylko papierki na jutro...

środa, 11 grudnia 2013

11.12.2013

Wstać w środku nocy, to masakra. Kajka przespała dziś calutką noc, bez jedzenia i zmieniania pieluch. Super. Lekcje przeszły, aczkolwiek końcówka była przykra z powodu Morrisa, który pękł i rozkleił się zupełnie. Bardzo mi go szkoda. Pojechałem do centrum po paczki i na obiad i wróciłem na zebranie. Trwało trochę za długo, ale jak zwykle było miło, choć dostali zjebkę za spóźnienia. Mama nie doczekała, bo Barwy Szczęścia leciały i musiała szybko wracać...

wtorek, 10 grudnia 2013

10.12.2013

Wyszedłem wcześniej, żeby wydrukować wszelkie papiery, ale okazało się, że noc była fajowa i Korsarz zamarzł od zewnątrz tak samo, jak od środka. Kostka lodu. Ale dojechałem, zrobiłem i ok. Zaraz się wściekłem, bo jutro miałem mieć te panie etnografki, a Kasia mi mówi, że siatkarze jadą na zawody. A kto mi powiedział? Ona nie wie, nikt, bo przecież wiadomo o tych zawodach od trzech miesięcy! Szlag mnie trafił. No ale trudno. Lekcje przeszły, podorabiałem wszystko - zostały oceny na jutro. Jeszcze przyszła jakaś dziewczyna z prywatnej uczelni, że ona chce przyjść do mnie na praktyki. Ok, co mi szkodzi... W przyszłym roku nie jem obiadów w szkole, bo mi żołądek rozwalą totalnie - co zjem, to mnie goni... Zajęcia, zakupy i powrót. Szykują się święta i urodziny Kajki - przygotowania do tych dwóch atrakcyjnych wydarzeń mnie pewnie doprowadzą na skraj - psychiczny i finansowy...

poniedziałek, 9 grudnia 2013

09.12.2013

Kajka znowu miło spała, za to ja nie mogłem, jak mnie dziewczyny obudziły... W szkole dzieci jakoś mnie dziś denerwowały, nie wiem, czemu... Zosia na mnie napadła o jakieś pisaki do tablicy, bo Beata chce, Łukasz się ciskał i wykurwiał, szafkę zepsuł (nową), bo zgubił konspekty i materiały... Ech... Obiadu nie dostałem, bo nie zapłaciłem w zeszłym tygodniu i na zajęcia poszedłem głodny... Jeszcze zdążyłem odebrać paczkę z empiku, dać rachunek do dzielnicy i wrócić. Zjadłem dopiero, jak Kajka poszła spać. 

niedziela, 8 grudnia 2013

08.12.2013

Jak ładnie. Kajka obudziła się na jedzenie o 4, spała do 8 - cud-miód. Siedzieliśmy sobie, wygłupiając się i takie tam, bez większych problemów. Przyjechała Gosia, to się wybrałem wreszcie do sklepu - pierwszy raz od wtorku na dworze! Odmroziłem Korsarza, zrobiłem zakupy i... znowu sypie. Kurde. 

sobota, 7 grudnia 2013

07.12.2013

Młoda spała tak pięknie, że się wzruszyłem. Jadła 6:20, a wstała dwie godziny później. Bez pobudek :) Śniadanie zjadła kiepsko, zaliczyła drzemkę i o 14 była tak głodna, że myślałem, że się wścieknę, bo nie mogłem przez nią zrobić jej obiadu. Ryk i na ręce, na ręce. Zjadła, to za moment ryk, bo zrobiła wielką kupę. Zmieniłem pieluchę, to zaraz ryk, bo spać, tylko że, cholera, spać wcale nie miała iść zamiaru, mimo, że padała na nos. Po pół godzinie dałem sobie spokój z drzemką, czego wynikiem była straszna rozpacz już o 18:45. Chciałem ją przetrzymać do wpół do ósmej, ale o 19:20 się poddałem, bo czułem, że ją zaraz zamorduję. Jak wsadziłem do kąpieli, to się uspokoiła wreszcie i zasnęła jak kamień natychmiast. Ciekawe, jaka będzie noc... Śnieg lekko topnieje, bo na zerze jest, ale wicher wieje nadal niezły. I Polski Bus się obalił w związku z tym - Gosia miała dziś nim wracać...

piątek, 6 grudnia 2013

06.12.2013

Gosia się zebrała rano i pojechała na autobus i do Gdańska. Zostałem sam z małą. Spaliśmy do 7:30, potem dzień minął szybko, w sumie siedzenie z małym dzieckiem w domu jest bardzo relaksujące. Dbasz tylko o to, żeby przewinąć, nakarmić i napoić, no i poprzytulać i zabawić. Żadem problem, żaden stres. Nie uwierzę, że zona jest zmęczona po dniu siedzenia z Kajką. Czysty relaks. To w domu, a na zewnątrz szaleje orkan Ksawery, pada śnieg, jest zimno i obrzydliwie - nie ruszamy się z miejsca, o nie!

czwartek, 5 grudnia 2013

05.12.2013

Zyskałem dziś ponad dwie godziny spokoju, bo Kajka poszła do alergologa i na zakupy, ale potem już full time job. Obiad, zmywanie - czekam aż Gosia pojedzie, żeby zrobić porządek w kuchni, bo mnie szlag w tym bajzlu trafi. Teraz rajzefiber, czy ma wracać w sobotę, czy niedzielę, czy Kajka wytrzyma bez mamy... Czy ja wytrzymam?

środa, 4 grudnia 2013

04.12.2013

Obudziły mnie około 8:30 - spałem w salonie, żeby nie rozsiewać zarachów i nie kasłać nad głową. Zrobiliśmy szybką foto sesję i tyle. Dzień spędziłem na zabawie z małą, pisaniu i słuchaniu - ogólnie bardzo sympatycznie. Tak pracować, to ja mogę :) Trochę się boję, bo Gosia jedzie do Gdańska na dwa dni, a ja zostanę sam z Kajką, ale jeśli ona sobie radzi, to ja też dam radę :)

wtorek, 3 grudnia 2013

03.12.2013

Co za noc... Do 2 Kajka budziła się co najmniej kilka razy. Jak wreszcie usnęła na dobre o 3, to z kolei ja doznałem półtoragodzinnego ataku kaszlu i zwątpiłem. Spałem może 2 godziny. Poszedłem rano do lekarza - wirusowe zapalenie gardła, super, zwolnienie do końca tygodnia. Trochę wyluzowałem, bo wszyscy wyszli na dwie godziny na spacer i miałem święty spokój. Po obiedzie teściowie pojechali do domu, Gosia do lekarza, a my z Kajką sobie zostaliśmy. Ona jest po prostu boska :) Teściów puknął jakiś facet, na szczęście niegroźnie, Pe się odezwał z gotową wizją emerytów sceny i w ogóle jest ciekawie. Śpię dziś w salonie, bo prątkuję i kaszlę w nocy.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

02.12.2013

Kajka spała średnio, wstałem więc wcześniej. Podleśna się zapadła, więc musiałem kombinować, jak dojechać i w rezultacie prawie się spóźniłem. Kaszlę i świstam, poszedłem do Iwo wreszcie na zajęcia, zwiedziłem Leclerca i wróciłem. Okazuje się, że Darek umarł po tym wylewie i jadą do Gdańska na pogrzeb. Przestraszyłem się, że mnie tu z teściową zostawią, ale może uda mi się pójść na zwolnienie, bo kaszlę niemiłosiernie...

niedziela, 1 grudnia 2013

01.12.2013

Noc rwana i masakryczna, spałem może 4 godziny. Po śniadaniu i ogarnięciu, ruszyliśmy w drogę powrotną. Choć pogoda do dupy i lało prawie cały czas, jechało się całkiem w porządku. Z przerwą, jak zwykle w Glinojecku, dotarliśmy po ok. 4 godzinach. Po jakimś czasie przyjechali teściowie i zostają do środy. Kaszlę jak kaszalot...

sobota, 30 listopada 2013

30.11.2013

Postarałem się wyspać, choć miałem wstać o 8, to przespałem... Pozbierałem płyty, odkurzyłem, ogarnąłem, kupiłem bataty, spray do nosa i w pół do dwunastej ruszyłem. Lało, ale w 3 godziny dojechałem i po obiedzie pojechaliśmy jeszcze do Mariusza i rodzinki. Za to Kajka jak mnie zobaczyła po 3 tygodniach, od razu w ryk. Poszła spać, wstała i to samo... Ale wziąłem ją na ręce i jej przeszło na szczęście. Na wieczór Mam Talent, piwko z Łukaszem i lulu.

piątek, 29 listopada 2013

29.11.2013

Na Mokotowską dotarłem koło 9, na czas, aby zmienić prezentację, bo Gośce się popierniczyło... Samo seminarium... Na starą kadrę uniwersytecką, to ani patrzeć nie da rady, ani ich słuchać, nie wiem, jak studenci dają radę. Tłumaczka portugalskiej profesor - denna, było jej po prostu dać gadać po angielsku. W przerwie na obiad (okazało się, że musimy za niego zapłacić!), poszliśmy do wietnamskiej knajpy, a prezentacja przeszła szybko - trochę pojechałem z podstawą programową, aż Magda się obruszyła, ale wynikło po prostu niezrozumienie, bo mnie Ewa poganiała. Później półtorej godziny latałem za batatami i tak są tylko pomarańczowe. Sprzątam na jutro i jadę do Jonkowa.

czwartek, 28 listopada 2013

28.11.2013

Wyspałem się, na szczęście. Katar mnie morduje, ledwo oddycham, jak nie zakroplę. Lekcje przeszły szybko, potem oddałem papiery do urzędu, odebrałem książki, zjadłem, pojechałem na pocztę i odebrałem paczkę i... książki! Już są :) No i szybko musiałem wrócić na cholerną dyskotekę... Do domu dobrnąłem o 20... 

środa, 27 listopada 2013

27.11.2013

Kupa. Znowu jestem chory, cieknie mi z nosa i ledwo żyję. I co z tego, że przyjechałem wcześnie do pracy, jak nie poszedłem na dyżur? Kretyn. Jeszcze mnie O. wściekła, bo odwracam się, a ta chichocze złośliwie. Kazałem jej zamknąć mordę. Miałem prawie same testy, więc wysilać się za bardzo nie musiałem. W przerwie skoczyłem do Arkadii po chemię potrzebną, zrobiłem zajęcia i wróciłem dogorywać. Przyszedł jeszcze facet od podzielnika i przełożył go - jednak był źle zamontowany.     

wtorek, 26 listopada 2013

26.11.2013

Znowu jestem przeziębiony, niech to szlag trafi. A jeszcze dziś najcięższy dzień w tygodniu! Po porannym skrobaniu szyb dotarłem po pracy. Godziny wychowawczej nie miałem, bo Ania weszła. Angielskiego z moimi nie miałem, bo łucznicy wybyli na badania i nie wrócili... Na prochach cały czas, jakoś dałem radę. Potem zajęcia dodatkowe i powrót po 7...  

poniedziałek, 25 listopada 2013

25.11.2013

Lekcje minęły w miarę, ale boli mnie gardło i zaczyna mnie znowu rozkładać, szlag by to trafił. Po lekcjach przyszły panie od ewaluacji, chyba wypadliśmy całkiem nieźle, choć na szczęście nie na ocenę A. Mam nadzieję, że nie na D i E również... Przyszła zima, wieczorem wszystko zamarzło...

niedziela, 24 listopada 2013

24.11.2013

Miałem jechać na Kawęczyn, ale... wstałem po 10, czekałem na wiadomość od Gosi, padał deszcz, ogoliłem łeb, zrobiłem zakupy, zjadłem i zrobiła się 16. I dupa. Zrobiłem prezentację, poprzesmradzałem...

sobota, 23 listopada 2013

23.11.2013

Obudziła mnie przed 9 wiertara - jak wstałem, to przestali wiercić, świnie. Odwiozłem Korsarza do wulkanizacji, żeby zrobili mi koło, i owszem, udało się. Przespacerowałem się po Kole z aparatem, narobiłem materiału, Szoni się odezwał, że mogę wpaść kiedybądź, więc wyszedłem z domu, aby zjeść i pojechać na Bródno. No i jakoś tak się stało, że... zatrzasnąłem sobie klucze na korytarzu. Asi nie było, więc poszedłem coś zjeść, wróciłem i nic. Gosia nie miała telefonu do sąsiadki i znalazłem się w głębokiej dupie. Już przemyśliwałem, że będę nocował u Szona, ale Asia wróciła - tylko 2,5 godziny czekania. Ufff... Pojechałem więc do Szoniego, autobus mi uciekł, ale dotarłem. Walnęliśmy 3 piwka z Sierściem, Szon zrobił kompa Gosi i kiedy wyszedłem, stwierdziłem, że jest wcześnie, to może sprawdzę, co na spotkaniu klasowym... Doszedłem do Semafora, a tam wszyscy, co ostatnio, plus Iwona i Benek :) Długo nie posiedziałem, bo grało disco polo i karaoke, Kasia wracała na Bemowo samochodem, to się zabrałem z nią. Dzień pełen wrażeń...

piątek, 22 listopada 2013

22.11.2013

Ciężko się wstaje o 6, kiedy noc na dworze... Szczęściem, nie było pływaków i ogólnie, dało się przeżyć. Wpadła do szkoły Lucyna, bo nie dość, że mają ewaluację za tydzień, a wolne ma z okazji takiej, że spadł im w szkole dach na łeb... W przerwie poleciałem na Polną, zjadłem dobrego burgera na obiad, zaszalałem z piwami i przyjechałem do chłopaków. Potem jeszcze pojechałem na pocztę, ale albumu do recenzji nie było, lipa jakaś.

czwartek, 21 listopada 2013

21.11.2013

Podniosłem się chwilę po 8 i zdążyłem odkurzyć, wyrzucić śmieci, przewietrzyć, załatwić kwestię podzielnika, podpompować koło i załatwić wulkanizatora, bo schodzi powietrze z koła... i dopiero pojechałem do pracy. Po lekcjach fotokoło, zebranie przed zimowiskiem (mało osób...), odebrałem paczkę z empiku, kupiłem srajtaśmę i powróciłem. Znowu dużo zajęć...

środa, 20 listopada 2013

20.11.2013

Coraz gorzej jest mi się podnieść. Ale daję radę. Po lekcjach zabrałem moją trójkę do muzeum w podziemiach starówki, zwiedziliśmy jeszcze kawałek Nowego Miasta i sklep regionalny. W sumie było fajnie :) Rozwiozłem towarzystwo i myślałem, że zabraknie mi benzyny, bo nie dość, że korki, to jeszcze miliardy świateł. Większym problemem okazał się prawie kapeć z lewego przodu. Mam nadzieję, że dętki nie rozwaliłem...

wtorek, 19 listopada 2013

19.11.2013

Jak jest ciemno za oknem, to trochę ciężko wstać o 6:10... Ale wstałem, zrobiłem, co miałem, odwaliłem dodatki i w domu byłem o 19:10. Cudownie. A zajęć, zanosi się na to, że znowu pełno. Polska-Irlandia 0:0, co pocieszajce jest po wtopie ze Słowacją...

poniedziałek, 18 listopada 2013

18.11.2013

Zrobiłem te lekcje - jestem tak zmęczony, że w ogóle mi się nie chce... Wróciłem do domu, ale na 20 musiałem jechać na Muranów, podpisać umowę za zdjęcia do mapy 'tu było, tu stało'. W ogóle propozycje się sypią, coraz ich więcej, nie wiem, skąd to się bierze...

niedziela, 17 listopada 2013

17.11.2013

Tyle mojego, że się wyspałem. Pojechałem do mamy trochę wcześniej, to wszedłem do Lidla i przespacerowałem się z aparatem po Bródnie, spotkawszy przy okazji Konrada i Rybę. Zjedliśmy dobry obiad i pojechałem przez Grochów i sklep piwny do centrum. Koło Politechniki jakieś zamieszanie, policja i straż - dowiedziałem się, że wagon metra się spalił, świetnie. Umówiliśmy się z doktor Kasią w Starbucksie, ale Ewa pomyliła lokale. Obgadaliśmy występ za dwa tygodnie i wróciłem do domu. Znowu chcą kupić moje zdjęcie, znowu nie mam wolnego dnia jutro...

sobota, 16 listopada 2013

16.11.2013

Wreszcie się wyspałem, choć wstałem przed 9. Zrobiłem wszystko na spokojnie, pojechałem do Kuli, po zakupy i tyle. Cały dzień nie mogłem się dodzwonić do mamy, ale okazało się, że wsiąkła i spała. Ech...

piątek, 15 listopada 2013

15.11.2013

Wstałem 5:40, choć po obudzeniu się po 3 i tak spory czas nie mogłem zasnąć. Odwiozłem samochód do wulkanizacji i postawiłem go w samej bramie, żeby dziś nie przeoczyli. Po zrobieniu lekcji, które przeszły gładko, pojechałem autobusem po Korsarza z nadzieją, że wymienili opony na zimowe - na szczęście tak. Zjadłem pyszne żarcie w chińczyku obok i zdążyłem jeszcze na Andersa po piwko i do Bartka z Jankiem. Urwałem się wcześniej, i dotarłem bez kłopotu na czas do RDC. Audycja się udała, było bardzo fajnie. Za to przez ten kretyński marsz antymarszowy wracałem do domu ponad godzinę, choć zdążyłem odebrać przy okazji płyty z poczty. Wróciłem po 19, ułożyłem opony na szafie, poskajpowałem z dziewczynami i obejrzałem Polska - Słowacja 0:2. Nawałka poległ.  

czwartek, 14 listopada 2013

14.11.2013

Nie pojechałem na spotkanie z notariuszem, pieprzę. I tak mnie obudzili o 8. Cholera. Tyle, że pojechałem oddać Korsarza do wulkanizacji. W szkole luz, ewaluacja się kończy, zrobiłem 3 lekcje i Agnieszka mnie podwiozła do oponologa, który, jak się okazało, zapomniał o Corsie. Super. Wróciłem jeszcze do domu po ładowarkę, bo mi padł telefon, zrobiłem zajęcia foto - bardzo długie i całkiem fajne, po czym zgarnąłem Krzysia i Sieraka spod szkoły i zawiozłem ich na kręgle. W domu byłem po 21 i mam znowu dość, bo jutro czeka mnie kolejny radosny dzień z atrakcjami po kokardę.

środa, 13 listopada 2013

13.11.2013

Tak. Ominęły mnie wizytacje na szczęście, zarobiłem jedno zastępstwo, wykonałem ankietę, wywiad, wkurw na kilka dzieciaków, bo Szymon mnie tak zapienił, że mało go nie rozerwałem na kawałki... Ech. Opon się wymienić nie da teraz, bo kolejka do wtorku, jezu. Marek mnie męczy o powrót do utm, ale ja to mam gdzieś, denerwuje mnie ta sytuacja. Mam dość, jestem zmęczony i nie jadę do notariusza na 7:50. Mam dość.

wtorek, 12 listopada 2013

12.11.2013

Ledwo się podniosłem o 6... Tym bardziej, że dziś dzień niezwykle długi i męczący. Lekcje, papierki, po skończeniu zajęć, o 16 zacząłem następne zajęcia, skończyłem, to pojechałem na spotkanie utm, w domu byłem koło 21. Beznadzieja. W pracy wizytacja, dziś na hospitacji był Waldek i Justyna, ja nie zostałem wyznaczony w ogóle, ale nigdy nic nie wiadomo... Jak przyjdą jutro do 2c, to będzie klapa na całej linii.