poniedziałek, 30 września 2019

30.09.2019

Leje, wieje, jest obrzydliwie. W drodze do szkoły z młodą nie dość, że zmokłem, to jeszcze parasol mi połamało... Swoje lekcje zrobiłem, poszło w miarę szybko, choć oczywiście 6p mnie wymęczyła strasznie. Podrukowałem kartki na zebranie u Kajki i ruszyłem poprzez wichurę i deszcz do domu. Zrobiłem szybko obiad, obdzwoniłem vectrę, sąd i Pytkęsa i poleciałem odebrać młodą z tańców. Wróciliśmy, to Gosia poleciała na zebranie, a ja siedziałem z dzieciakami. O ile z Kajką nie ma kłopotu - odrobiliśmy lekcje, a tu młody zaczął się drzeć. Wreszcie kimnął na chwilę, ale niebawem powrócił, był dość męczący.  

niedziela, 29 września 2019

29.09.2019

Obudziłem się koło 9 na dobre i ponad godzinę mogłem jeszcze leżeć w wyrku i czytać. Piękne. Śniadanie zjadłem po 11 i w sumie już niewiele czasu zostało do wyjścia. Dzisiejsza grupa studentów to głównie Francja, Turcja i parę innych krajów, około 30 osób. Ale brygada była wdzięczna i większości nie przestraszył nawet deszcz. Zadawali sporo pytań, była interakcja, podobało mi się. Nawet, jeśli padało przez ostatnie 2 godziny. 

sobota, 28 września 2019

28.09.2019

Od rana intensywnie: odkurzyć i pójść po zakupy i w sumie czasu posiedzieć nie miałem, bo musiałem polecieć na zbiórkę ze studentami. Młoda poszła sobie SAMA do Żabki, bo zachciało się jej lizaka. Benk. Odebrałem tylko po drodze na zbiórkę paczki z poczty i zrobiłem po raz kolejny tę samą trasę. Grupka niewielka, część odpadła po drodze, zostało 5 najtwardszych osób. Dziś głównie Francja, Belgia, Albania. Mamy brąz, Polska-Francja 3:0, szkoda, że nie widziałem. A jeszcze żona wymyśliła, że mam zajebać drzwi ze śmietnika, bo w dobrym stanie. Co to ma być? 

piątek, 27 września 2019

27.09.2019

Od rana, zamiast iść do pracy, zajmowałem się ślubowaniem młodej. O 9 byłem już w balonikowie, była tam już Monika i zaczęliśmy opisywać balony dla dzieciaków. Ledwo zmieściły się w samochodzie, myślałem, że odlecę :D Przygotowaliśmy salę, było pełno jedzenia, balony wisiały pod sufitem. Uroczystość krótka i treściwa, bardzo ładna, dzieciaki dostały upominki od burmistrza. A potem wpadły do sali, zachwycone balonami i poczęstunkiem. Rzeczywiście, rodzinka Hakima częstowała się dość intensywnie... Choć nic nie przyniosła oczywiście. Jeszcze na koniec zostaliśmy obgadać kwestie opłat itp, będzie jazda, jak mi się widzi. Poszliśmy później do domu, nakarmić młodego i ruszyliśmy w tango: do biblioteki po książki, gdzie młoda dostała swoją własną kartę biblioteczną z numerem 580000, czym jarała się nie tylko ona, ale i pani bibliotekarka :D Obiad w Sajgonie i wróciliśmy o 19 do chałupy. Mnie lepiej, ale żona zapada na przeziębienie... Wieczór skończyłem w Winylowej ze Sławkiem, Dziubkiem i jego kolegą Hubertem. Sympatycznie było, dwa piwka i parę nalewek, w domu byłem o 00:30.

czwartek, 26 września 2019

26.09.2019

W czwartki zazwyczaj wychodzę, zanim ktokolwiek się obudzi, spokojny poranek. W pracy spokój, eski na zawodach, więc w zasadzie miałem połowę lekcji, szkoda, że Ola kazała 6p przyjść po biegach... Dramat. Wróciłem odbierając Kajkę i tworzą się przygotowania do jutrzejszego ślubowania. Przy okazji obejrzeliśmy mecz Polska-Słowenia 1:3 - zostaje nam walka o brąz...

środa, 25 września 2019

25.09.2019

Wyrobiłem się ładnie, pani Zkrzyżazdjęta też przylazła punktualnie, cymes. Miałem dziś szczęście, bo wszystkie lekcje (poza moimi) prowadził Mahmoud, a pierwszą nawet w prezencji pani doktor. Popełnił tu kardynalny błąd - nie sprawdził filmiku, a tam było przekleństwo i coś o oglądaniu porno... Ups. Ale robił. Ja w tym czasie załatwiłem setki rzeczy, przygotowałem się do zajęć z Pauliną, do zebrania, wszystko na luzaku. Po pracy poszedłem zjeść i doszedłem do Pauliny - od przyszłego tygodnia będziemy siedzieć po półtorej godziny. No i ok. Na zebranie o Słowacji przyszły dwie osoby - kolejne dwie się mocno spóźniły, te właśnie, które powinny siedzieć od samego początku. Piotrka w ogóle nie było, potem mi Izka będzie głowę zawracać, że nic nie wie... Po wszystkim siedzę i piszę opinie na temat Juhasa i Mahmouda. Spać chyba...

wtorek, 24 września 2019

24.09.2019

Rano to ja musiałem odprowadzić młodą, ale przy okazji odebrałem paczkę z inpostu. Pojawił się Hakim i robi się gorąco, nastroje wśród rodziców bojowo-wisielcze, ciekawe, co z tego wyniknie. Balony nie będą miały napisów sprajem, bo wszystko spływa... Gosia dziś spędziła bite 3 godziny lub więcej pytlując przez telefon w sprawach klasowych... Więc oczywiście kto sprzątnął kuchnię po niedzieli? Kto wieszał pranie? Jeszcze trzeba było pojechać z młodym na rehabilitację, więc odebraliśmy Kajkę i ruszyliśmy. Gosia poszła z młodym, a ja zabrałem młodą na spacer do fortu Chrzanów, było jak zwykle super :) Potem poszliśmy na krótki spacer i coś zjeść, znaleźliśmy fajny lokal. Wróciliśmy sporo po 18. Ciągle temat ślubowania i Hakima na tapecie, bardzo to męczące...

poniedziałek, 23 września 2019

23.09.2019

Co z tego, że na zwolnieniu, jak i tak musiałem wstać i ogarnąć Kajkę do szkoły - dobrze, że Gosia ją odprowadziła. W sumie takie życie na zwolnieniu z dzieckiem to bajka: posiedzi w internecie, poczyta, poprzesmradza, czasem nakarmi dzieciaka i oj! Już trzeba iść po młodą. Czas leci przez palce. Sielanka. Kiedy poszli po młodą i załatwić balony na ślubowanie, miałem dwie godzinki spokoju. Obiad został z wczoraj, cały dzień leżenia odłogiem :) W sumie sporo mi lepiej, w środę do roboty... Polska-Niemcy 3:0 w siatkę, jest 1/4 ME. 

niedziela, 22 września 2019

22.09.2019


Od rana przygotowania, sprzątanie i gotowanie, Gosia i tak się nie wyrobiła ani trochę. Jak ona to robi? Pawły przyszły punktualnie, dziewczynki poszły się bawić, a my siedzieliśmy przy obiedzie i gadaliśmy sobie. Wprawdzie co chwila coś się tam działo i iskrzyło, ale było ok. Pogadaliśmy sobie dobrze, wyszli po 19, obiad wtrząchnęli, więc chyba smakowało :) Zostały dwie flaszki wódki, bo piliśmy whiskey :P I co ja z tą wódką zrobię?

sobota, 21 września 2019

21.09.2019

Mój stan jest dziś nieco lepszy, ale za to mocniej kaszlę. Wstałem rano, ogarnąłem się i młodą - Gosia z Bartkiem spali do 10... A ja już zdążyłem wyjść na wycieczkę. Odebrałem od Majka/Pawła płyty od Nelsona i poprowadziłem grupę po Rakowie. Na szczęście było tylko kilkanaście osób, nie musiałem wysilać gardła za mocno. Było bardzo przyjemnie, dowiedziałem się paru rzeczy, spacer zajął półtorej godziny i wróciłem, pojechałem do sklepu, gdzie spotkaliśmy się z rodzinką. Zakupy kosztowały 700 złych, jakiś pogrom. Zjedliśmy obiad w kerfjurze, ja wróciłem z zakupami i zacząłem ogarniać. Taki pierdolnik, jaki moja żona robi w trakcie tygodnia jest nie do opisania. Wszędzie leżą jakieś śmieci i opakowania: butelki na parapecie, zużyte chusteczki na drugim parapecie, pieluchy pod kocykiem, metki na stołach, papiery w łazienkach... Odkurzyłem, ogarnąłem, pomyłem dzieci... Kaja sprzątnęła kuchnię - wyszło jej wspaniale, naprawdę... Polska - Hiszpania 3:0 w ME siatkarzy, kompletnie bez bólu... 

piątek, 20 września 2019

20.09.2019

Jest słabo - na tyle, że po drodze do pracy umówiłem się do lekarza. Pracę przeżyłem dzięki dwóm rzeczom - dwie pierwsze lekcje robił Mahmoud, a na dwóch drugich nie było nikogo, wszyscy poszli na strajk klimatyczny, bądź zostali w domach. A więc ja, kaszlący, z koszmarnie zatkanym nosem i bolącymi zatokami zrobiłem co następuje: pojechałem do dbfo po kasę, obleciałem Raków w 40 minut (mało materiału...), odebrałem paczkę z fana, kupiłem na Młocinach bilety na Słowację i dopiero wróciłem do domu. Po obiedzie poszedłem do lekarza, dostałem baterię leków i zwolnienie do wtorku. Czuję się fatalnie, co źle wróży przed jutrzejszą wycieczką...

czwartek, 19 września 2019

19.09.2019

Co za dno. Przeziębienie, nie przejmując się środkami zaradczymi, uderzyło. Spałem w salonie, żeby młodego nie zarazić, ledwo żyję i mówię. A jeszcze wieje, leje i jest do dupy zimno. Jakoś przebrnąłem przez wszystkie lekcje, choć było ciężko, zwłaszcza u 6p na zakończenie. Odebrałem młodą ze szkoły, pobierając przy okazji pakę z paczkomatu - naczekałem się na Kajkę, bo sprzątali, ale miałem okazję pogadać z mamami ;) Po przyjściu do domu i obiedzie padłem. Nie mogę oddychać i w ogóle słabo. Polska-Ukraina 3:0 - na tych mistrzostwach nie ma godnych siatkarzy?   

środa, 18 września 2019

18.09.2019

Wciąż leje. Odprowadziłem Kajkę i pojechałem do pracy, zrobić te 5 godzin. Moich było 6 osób, bo przecież badania... Przeżyłem, choć nie czuję się najlepiej, rozkłada mnie przeziębienie, słabo jest. Poleciałem po pracy na kawałek wycieczki po lesie Bielańskim, odebrałem młodą i poszliśmy do domu, bo żona narobiła naleśników. Mieliśmy iść na spacer, ale znowu lało.    

wtorek, 17 września 2019

17.09.2019

Zamiast na 10:30 pojechałem 7:50... Ruszyliśmy do Kinoteki, zrobiło się zimno jak piorun. Lekcja nudna, ale film był całkiem spoko. Rozstaliśmy się pod pałacem i ruszyłem załatwiać sprawy. Odebrałem paczkę z poczty, skoczyłem na Młociny zorientować się w biletach na Słowację, pojechałem do szkoły drukować fakturę za bilety do Portugalii, skoczyłem do dbfo... W domu byłem w sumie tak, jakbym normalnie skończył zajęcia. Poszliśmy po Kajkę i do sklepu - po drodze tak lunęło, że musieliśmy wracać autobusem, lało straszliwie. 

poniedziałek, 16 września 2019

16.09.2019

Wstawanie przed 7, kiedy mam na 11:40 to porażka. Odprowadzam Kajkę do szkoły i w sumie mam jeszcze sporo czasu - dziś zajęło mi go szukanie książek hondy, bo teść potrzebował detali z rachunku. Książek nie znalazłem teść detale ogarnął. Praca minęła dość szybko - przynajmniej lekcje, bo tylko dwie plus okno, na którym robiłem wystawę projektową. Obdzwoniłem dbfo i lufthansę, bo przecież trzeba robić tysiąc kłopotów z tymi fakturami, niech ich... Pobiegłem do Wietnamczyków na obiad i wróciłem na radę - w zasadzie to była strata czasu... W domu zmiana warty - Gosia poszła na zebranie rady rodziców, a ja zostałem z młodymi. Bartek darł się z głodu po 20:30, ale zasnął wreszcie - z butelki nie bardzo chciał, był zadziwiony i szukał cycka. Niewypał. Polska-Czechy 3:0, siatkarze ich rozmaślili. 

niedziela, 15 września 2019

15.09.2019

Wstałem sobie o ósmej - miałem czas, żeby w spokoju poczytać, miło. Gosia wstała 8:40, Bartek nieco później, a Kajka o... 10. Akurat wychodziłem na imprezę. W parku Żeromskiego bałagan straszny, gość podrukował wszystko na raz i nie do końca tak, jak trzeba. Musieliśmy improwizować... Ale generalnie impreza chyba wyszła. Po 13 przyjechała rodzinka i Kaja czerpała zabawę z dmuchańców, robiła pizzę z Gają Kuroń i takie tam. A ja jeszcze zdążyłem oprowadzić dwie grupy wokół parku. W gruncie rzeczy było sympatycznie i chyba impreza się udała, pomimo niedoskonałości. Facet zadowolony i chce rozwinąć współpracę - za takie pieniądze na pewno :) Wróciliśmy po 18, chciałem odpocząć, ale w tym domu to niemożliwe... Kąpiel obydwojga zajęła mi pół godziny, Kajka nie może zasnąć, bo nie... Zwariuję. 

sobota, 14 września 2019

14.09.2019

Położyłem się nieco wcześniej, to pobudka 8:45 nie była złem. Do 1 się wygrzebywaliśmy z betów, wiadomka. Poszliśmy na rowerowy festyn do CH Bemowo - nawet było fajnie. Zrobiliśmy zdjęcie rodzinne (bez Bartka, bo spał), Kaja użyła miasteczka i przeszkód, a także gier VR, zrobiliśmy sobie koszulki okolicznościowe, całkiem spoko akcja. Na koniec poszliśmy na lody, nie bacząc na moje bolące lekko gardło. Po obiedzie ruszyliśmy z Kajką  na rower - mało było czasu, więc zrobiliśmy tylko 14 km do ronda Babka, przez Powązki i z powrotem. Trzeba było iść do sklepu, wróciliśmy dopiero na 20... Młodemu idą zęby, więc ma napady bólu i, co za tym idzie, wrzasku. Poza tym ciągle któreś czegoś ode mnie chce i zaczyna mi to działać na nerwy, bo usiąść na minutę nie można. 

piątek, 13 września 2019

13.09.2019

Wstaje mi się coraz gorzej, zwłaszcza, że młody się w nocy wiercił. Zęby idą - dolna jedynka już się wyrżnęła... Ja zrobiłem te lekcje, pojechałem odebrać paczki z płytami i ruszyłem na Bródno. Opłaciłem rachunki, pozbierałem korespondencję, podrzuciłem Baśce 10 złych pod wycieraczkę i nie  odebrałem zaległych listów z poczty - wróciły. Przy okazji okazało się, że teściowie nie przyjadą - zepsuł im się Suzuki pod Łodzią i wrócili na lawecie do domu. Kai było bardzo przykro, ja twierdzę, że może uda mi się odpocząć... Dzięki temu mamy sprzątniętą chałupę i obiad. Odebraliśmy młodą ze szkoły (znowu zadowoloną) i zabrałem ją jeszcze na rower - prawie 14 km. Młody drze japę, bo go dziąsła bolą, noc zapowiada się uroczo. Zaczęły się ME w siatce mężczyzn: Polska-Estonia 3:1, jakoś dużo problemów mieli... 

czwartek, 12 września 2019

12.09.2019

Pojechałem do pracy na 8 - nie wiem, po co, bo zaczynam dziś 8:50 - w zeszłym tygodniu miałem zastępstwo i się zasugerowałem... Zrobiłem lekcje, wydrukowałem wreszcie rzeczy na tablicę i ledwie żywy po 6p wróciłem do domu. Przez szkołę, bo trzeba było odebrać Kaję, beze mnie nie da rady... Po obiedzie zdrzemnąłem się na 10 minut, ale dobre i tyle. Potem musiałem zrobić zakupy, bo przecież jutro przyjeżdżają teściowie, znowu zero spokoju w weekend. Plus impreza... A tu jeszcze żona narzeka, że jakiś zmarnowany jestem - kurwa, latam jak dzik w te i we w te, z pracy do domu, szkoły itp, kąpię dzieci, ogarniam, wstaję o 6, a ta się dziwi, że jestem jakiś klapnięty! Teraz śpi z młodym, bo ten ryczy, to ja kończę obiad na jutro ile mogę. Bo mało miałem roboty w dzień... A ta zmęczona, bo 3 godziny spaceru zaliczyła. Spaceru kurwa. Chyba zaczynam być sfrustrowany...   

środa, 11 września 2019

11.09.2019

Na szczęście katechetka dziś przyszła tak, jak powinna. Zdążyłem jeszcze zamienić parę zdań z mamuśkami i spokojnie zdążyłem do pracy. Kiedy zrobiłem lekcje, miałem duże plany, ale niestety, jak zwykle, rodzinka weszła z buta. Zdążyłem obejść prawie całą trasę Słodowiec-Piaski, kiedy zadzwoniła Gosia z histerią: kółko do dupy, jednak zeszło powietrze, nie umie zmontować drugiego wózka, dramat. Miałem jechać na pocztę, ale... Wróciłem do domu - znaczy odebrałem Kajkę ze szkoły, zmontowałem dwa wózki, zaniosłem kółko do naprawy i przemontowałem wszystko do punktu wyjścia... Oczywiście wózek montował się dziecinnie prosto, ale po co spokojnie się rozejrzeć, jak można wpaść w histerię... Na szczęście znalazło się dla mnie coś do jedzenia, bo bym zaczął mordować. Wyrobiłem się na zebranie, ale wszystko znowu było w dzikim biegu. A miało być spokojnie i miło... Zebranie poszło szybko, jeszcze parę rozmów i w sumie w domu byłem nieco po 20. Ogarnięcie dzieciaków i spokój.  

wtorek, 10 września 2019

10.09.2019

Musiałem pojechać wcześniej, bo przecież miałem się spotkać z typem od niedzielnej imprezy... Odprowadziłem Kaję, pogadałem z rodzicami z jej klasy i ruszyłem do parku Żeromskiego. Zimno jak cholera, a w dodatku zdjęli Alinę z fontanny - i jeden z punktów się rypnął... Omówiliśmy kwestię gry, poszedłem więc do pracy, ale nie udało mi się nic znowu wydrukować, bo wszystkie dyrekcje pracowały nad planem... Lekcje przebrnąłem, spoko. Więc szybko po młodą, obiad i ruszamy do endokrynologa - wprawdzie na razie nic jej nie jest, ale wprowadziła Gosię w dziki wkurw swoim zachowaniem w gabinecie :P Ja jeszcze naprawiłem kółko wózka, zrobiłem nalewkę aroniową i ogarniam szczegóły gry na niedzielę. Przy okazji Mikołaj się wymiksował ze Słowacji - jedzie do Chin z chórem, też bym pojechał... Zamiast tego biorę Maćka. I ok. 

poniedziałek, 9 września 2019

09.09.2019

Muszę wstawać przed 7, bo młoda idzie na 8 - nie chce chodzić, bo religia jest do dupy, nie ważne, że jej dziś nie było... Wróciłem, powoli się ogarnąłem i pojechałem do pracy na dwie godziny plus okno. A tu klops. Nie dość, że pliki, jakie wczoraj przygotowałem do wydruku i przylepienia na ścianę się rozjechały, to jeszcze dostałem zastępstwo za etykę z... 6p! Szlag, dwie godziny z rzędu z tymi popaprańcami... Przeżyłem cudem... Potem szybko, bo zawieźć dzieciaki do przychodni, wrócić, zjeść i zdążyć do szkoły na zebranie. Pani Ania miała dużo papierów, Gosia została przewodniczącą... Polska-Austria 0:0.

niedziela, 8 września 2019

08.09.2019

Znowu spaliśmy do 9 z czymś - Kajka w ogóle wstała przemocą o 10:30. Zrobiłem jajecznicę i wybyliśmy (po 13...) na bulwary, bo przecież lało całą noc aż do południa. Przelecieliśmy się w te i we w te, dzieciaki szalały, skończyliśmy w The River na burgerach, powiem, że takie na czwórkę. Po obiedzie Łodzianie pojechali do domu, my też: Kaja ryczała, Maks ryczał. Za krótko! Jeszcze zobaczyliśmy koniec meczu o 3cie miejsce: Polska-Włochy 0:3 i medalu niet. Szybko ogarnąć dzieciaki, bo przecież mycie głowy, przygotowania do szkoły... Ta nie chce iść, bo religia jest nudna. Jutro nie ma religii! To co, nuda. Mamo...

sobota, 7 września 2019

07.09.2019

Spaliśmy do 9:30, zanim zjedliśmy i się wygrzebaliśmy, to była 14 - bo o tej znaleźliśmy się na działce. Ja zdążyłem pojechać po zakupy i zawieźć z Tomkiem wszystko na działkę. Pogrillowaliśmy do 18, dzieciaki się bardzo dobrze bawiły (z kwadransem przerwy na focha Maksa), my w sumie też, po czym wróciliśmy na mecz. Polska - Turcja 1:3, nici z finału. Młode bawiły się do oporu, posżły znowu spać po 23. Bardzo sympatycznie.

piątek, 6 września 2019

06.09.2019

Rano pojechałem spokojnie do szkoły - młoda zaczynała, kiedy ja kończyłem, więc miałem spokój. Po pracy próbowałem kupić te zaprzałe karty Jurassic World, ale okazało się, że nie ma ich nigdzie w Warszawie. W żadnym empiku, w żadnym Smyku. Nawet u nas w kilku zabawkowych nie ma. Klops... Pojechałem jeszcze na działkę skosić trawę, więc jak odebrałem młodą, to było już późno. Gośka w szale i histerii sprzątała itd, ale Łodziany i tak przyjechali o 19:30 - dzieciaki bawiły się do późna (Kajka wymiękła koło północy), a my siedzieliśmy prawie do pierwszej. Fajnie. 

czwartek, 5 września 2019

05.09.2019

Pojechałem godzinę wcześniej, bo przecież dostałem zastępstwo za Agnes. Przychodzę, patrzę, a w sali dzieci nie ma. Ale jaja. 10 minut później okazało się, że byli, tylko Anka podała złą klasę, a ja nie znam dzieciaków... Ufff, ale zrobiłem lekcję, poszło. Potem kolejne i kolejne i o 14:30 byłem już nieźle wypluty. Odebrałem małą, dość zadowoloną, bo najlepszy był angielski, poszliśmy na zakupy przed weekendem i zaczynamy ogarniać chałupę...

środa, 4 września 2019

04.09.2019

Odprowadziłem młodą do szkoły - księdza znowu nie było, a pani zastępcza katechetka nie raczyła pojawić się w szatni - w sali była 8 po, a ja wyszedłem finalnie kwadrans po 8, co skutkowało lekkim opóźnieniem w pracy. Szlag mnie trafił, bo nikt nic nie wiedział, katechetka śnięta ryba i dupa blada... Grrr. Lekcje zrobiłem bardzo intensywnie, zmęczyłem się naprawdę... A jeszcze babcia Agnes oczywiście chora, zaraz zaczną się zastępstwa. Pralka się zepsuła, 1800 złych w plecy... Dziś Kajce w szkole nieco lepiej, choć wciąż to spacer ledwie balansujący... Zobaczymy, będzie ok, choć zona histeryzuje dla odmiany :P Próbowałem nadać paczkę, ale mi nie wyszło, za duża się okazała, cholera. Polska-Niemcy 3:2 i  nasze siatkarki w pierwszej czwórce ME!

wtorek, 3 września 2019

03.09.2019

Zaczęło się. Pobudka przed 7, ogarnięcie małej do szkoły - jakoś poszło, pewnie dlatego, że nastawiona jest bardzo radośnie i pozytywnie. Oby jak najdłużej zostało. Wróciłem, ogarnąłem siebie i pojechałem do pracy - wprawdzie dziś tylko 3 lekcje, ale mocno mnie zmęczyły. 5c dość ciężko się zapowiada, zwłaszcza kilku kolesi, dramat jakiś - na pewno nie będzie gorzej, niż 6p :P Wyszedłem z pracy i skoczyłem na pocztę po akcesoria do wysłania paczek - okazało się, że z trzymiesięczną obsuwą są płyty od Kozaka :P Z bonusem. Wróciłem akurat na obiad zrobiony przez żonę. Miło. Kajka w sumie zadowolona, ale wkrada się pewne zniechęcenie, bo nikogo nie zna, a wyobrażała sobie masę nowych koleżanek natychmiast... Trudno, musi dać trochę czasu. Poszliśmy jeszcze na 'spacer' wysłać paczkę i kupić parę rzeczy... Dzieciaki spać. Ja piszę jeszcze program tej imprezy za tydzień. 

poniedziałek, 2 września 2019

02.09.2019

Wstaliśmy po 8, mimo podniosłego dnia. Kajka spała w ogóle do 9! Ale wyrobiliśmy się bez problemu, młoda uczennica wyglądała pięknie! Rozpoczęcie zawierało niestety część artystyczną, krótką, ale męczącą. Klasa 1b częściowo się zna, pani robi wrażenie bardzo kompetentnej, mam nadzieję. Dzieci w miarę grzeczne, zobaczymy, co będzie dalej. Akcja skończyła się o 12, poszliśmy do maka na szejka i wydrukować etykietę na paczkę inposta i w deszczu wróciliśmy do szkoły na spotkanie z dyrekcją. Młoda bawiła w sali z dzieciakami, a my straciliśmy czas na zebraniu... Wróciliśmy do domu, poszedłem wysłać paczkę i odebrać płyty, po czym po obiedzie ruszyliśmy na chmielną z młodym do neurologa. Obsuwa była z godzinna, ale daliśmy radę, okazuje się, że Bartkowi nic nie jest, wszystko spoko... Jeszcze sklep, przygotowania na jutro... Wracam do roboty :(

niedziela, 1 września 2019

01.09.2019

Spaliśmy nawet do koło 9, ładnie. Oko ma się nieco lepiej, ale nadal jest czerwone i podpuchnięte. Z chałupy wygrzebaliśmy się o 14, miałem wysłać paczkę inpostem, ale ni cholery nie było gdzie wydrukować etykiety. Gugiel powiedział, że w tesco jest otwarty fotojoker, ale to kłamstwo. Więc zrobiliśmy tylko długi spacer, wróciliśmy to zrobiłem obiad i w sumie chwilę po jeszcze pojechaliśmy z Kajką na rower - 17,5 km, ładnie było. Po 20 przyjechał Sławek z Leonem i przywieźli wory ciuchów, przez co dzieciaki poszły spać dość późno... A tu w tv Polska-Hiszpania 3:0 i dziewczyny są w ćwierćfinale. Jutro początek roku szkolnego. Szok.