czwartek, 31 maja 2018

31.05.2018

W nocy mała przylazła o 1 i mnie skopała. Nie dość, że gorąco jak piorun, to jeszcze ta szalała... Wkurzyłem się i poszedłem spać do niej... Upał gniecie od rana, ponad 30 stopni. Zanim się wybraliśmy, była 12. Poszliśmy na wymarzoną przez Kajkę wycieczkę rowerową - wypożyczyliśmy veturilo i ruszyliśmy na dwie godziny. Było gorąco i miło :) Po powrocie zrobiłem obiad i zacząłem się przygotowywać do wycieczki na sobotę. Dziewczyny poszły sobie do Kazika pograć w piłkę i pohasać, a ja przygotowałem sobie zdjęcia i tekst. Może to jakoś pójdzie... Gorąco...

środa, 30 maja 2018

30.05.2018

Ufff, milion rzeczy udało mi się dziś zrobić. Rano dwie lekcje - się nie narobiłem, bo w 5a oddałem testy, wysłuchaliśmy prezentacji, wystawiłem oceny i tyle. Na drugiej miałem zastępstwo za biologię, więc siedzieliśmy na boisku, a trzeciej... nie było. Spotkałem się z Krzyśkiem od taśm, odebrałem egzemplarze Starego Mokotowa i podpisałem papiery, odebrałem bilety do teatru i paczki z poczty. Wróciłem do domu zostawić majdan, chwilę odpocząłem, po czym pojechałem na Włochy, obejść trasę. Przy okazji zjadłem, byłem w rossmanie a i tak byłem przed dziewczynami, które wreszcie spędziły razem nieco czasu. Skończyłem Służew, nadeszła przerwa!

wtorek, 29 maja 2018

29.05.2018

Do pracy przyjechaliśmy 8:15 - ja poszedłem na boisko, Gosia do swoich. Od 9 siedziałem na tej 50-tce i obrabiałem 3b i 1a, dopiero koło 14 skryłem się pod drzewem u łuczników. Zjarałem się dziko, ubaw był niezły, ale już dość, tym bardziej, że moje barany znowu wywołały awanturę. Kurwa, 800 osób dookoła, a tylko oni wywołali agresję u obsługi dmuchańców. Co za debile to są?!? Zerwaliśmy się o 14:30, zahaczyliśmy o bibliotekę, sklep i lody. Spróbowałem się zdrzemnąć, ale krótka sprawa to była... Odebrałem młodą, zjadła i poszliśmy znowu na rower. Zmęczonym.

poniedziałek, 28 maja 2018

28.05.2018

No i znowu do pracy... Upał się zrobił, cudownie! Odprowadziłem młodą do przedszkola i ubrałem w te utensylia - całe przedszkole chodziło dziwacznie ubrane :) Lekcje przeżyłem, przy okazji okazało się, że uda się bezboleśnie przełożyć te egzaminy kompetencyjne, potrzebne tylko krótkie pismo. Po lekcjach poleciałem po Kajkę, bo przecież Gosia znowu na szkoleniu. Zjedliśmy coś i polecieliśmy na rower i lody, jednak pod koniec dnia tak mnie już zmęczyła, że miałem dość. Próbuję skończyć Służew i uzupełniam papierki, mamy dodatkową radę PO końcu roku... Świetnie, kurwa.

niedziela, 27 maja 2018

27.05.2018

Bezsensowny dzień... Gosia wstała wcześnie sprawdzać testy. Kajka była podjarana imprezą, to wstała o 7. Szlag. Weź tu się wyśpij. Chciałem poleżeć i poczytać, ale znowu dałem radę ze 20 minut, bo jedna się po mnie przewalała, druga wysyłała do sklepu - dobrze, że dwie zupy młodej zrobiła, huh! Z domu wyszliśmy o 13:30, trochę późno... Niby niedziela, a korki... Do tego Wieliszewa dojechaliśmy z poślizgiem 15 minut. Kajka się dobrze bawiła z jakąś dziewczynką w sali, my siedzieliśmy przy cieście i gadce-szmatce - drętwo było :P O 16 koniec i do domu - chciałem iść nad rzekę, ale byłem sam :( No ok., wróciliśmy, po obiedzie zabrałem małą na lody i rower, zrobiliśmy spore koło przez Koło i pora spać. Piszę Służew i takie tam. Nie chce mi się iść do pracy jutro...

sobota, 26 maja 2018

26.05.2018

Czy ja kiedyś odpocznę????? Wstałem o 8, bo musiałem. Trzeba było wstać i zawieźć tyłek żonie na Mokotów na masaż. Lało. Zdążyliśmy na styk, a że przestało padać, poszliśmy z Kajką na spacer po Mokotowie i kupiliśmy kwiatki. Fajnie było. Wróciliśmy do domu, one ogarnęły kawałek pokoju, ja pojechałem po benzynę i zakupy. Pozmywałem (40 minut, kurwa!), zrobiłem obiad (pyszny) i próbowałem odpocząć przy książce i siatkówce Polska - Rosja 3:0. Poleżałem może 20 minut... Zrób to, tamto, blebleble. W końcu koło 18 poszedłem z młodą na rower. Śmiga jak złoto, objechaliśmy Górce, Jelonki, Ulrychów i Koło. Niby deszcz kropił, ale była taka duchota i tak leciałem za młodą, że lało się ze mnie... Wieczorem jeszcze kąpiel, na szczęście żona się poczuła do obrobienia małej - po mojej dyskretnej sugestii... Siedzę i dokładam materiał do wycieczki po Włochach.

piątek, 25 maja 2018

25.05.2018

Przeżyłem ostatni masakryczny piątek w tym roku! I to jeszcze z zastępstwem na drugiej lekcji. Siedem godzin zajęć, potem jeszcze dwa betony... No i znowu rozmowy o obozie - strasznie dużo emocji, zupełnie niepotrzebnych... Padam na ryj, jeszcze byłem w rossmanie i odebrałem paczkę z inposta, wchodzę do domu, a tu sajgon... Gosia tworzy przebranie na poniedziałek, musi być własnoręcznie zrobione... Bomba pizła...

czwartek, 24 maja 2018

24.05.2018

Rano miałem czas, żeby wymienić płyty do samochodu. Luzik. Na szczęście czwartki są mało inwazyjne i da się je przeżyć, chociaż żona została godzinę i czekała na mnie, po czym zrobiła mi awanturę, bo rozmawiałem z rodzicem na temat dziecka, a ona czeka. A skąd ja mam wiedzieć, że ona czeka? Głupie jakieś pretensje i to ja jestem niemiły. Owszem, jestem strasznie zmęczony tym rokiem i mam serdecznie dość, zwłaszcza, że ciągle coś na mnie spada. Ot, proszę: miałem zajęcia z Kubą. Gosia dorwała się do książki Jerzego Stuhra, młoda w tablecie. Ledwo skończyłem zajęcia, Kaja przybiega, żeby iść na rower. Kurwa, siedzą od godziny, można było iść? To poszedłem, objechaliśmy WAT. Żona przez godzinę nie sprawdziła nic, ale pogadała przez telefon i pomalowała paznokcie, przez co oczywiście nic wokół nie może zrobić, bo schną. A ja jestem niemiły ostatnio, kurwa. A jestem. 

środa, 23 maja 2018

23.05.2018

Ależ ciężko wstać o tej 5:30, zwłaszcza, kiedy młoda przylazła w nocy, sprawdzać, czy Gosia żyje, bo jej się śniło, że wręcz przeciwnie... Potem cały dzień była roztrzęsiona. W pracy prawie spokój, Kasia się fochnęła, bo wczoraj ja z kolei się wkurwiłem na wszystkich, a Wiktoria się z kolei przestraszyła... No dobra, po trzech lekcjach poszedłem do domu, ogarnąłem, zjadłem, Gosia przyszła na obiad i razem pojechaliśmy na szkolenie. Kaję odebrała Dorota i z Kazikiem latali do 18, mogliśmy mamy nie wzywać, ale kto wiedział... Szkolenie straszne, bo uświadomiła nam babka zasady oceny pracy i to jakaś parodia jest... Odwiozłem mamę do pracy i piszę Służew.

wtorek, 22 maja 2018

22.05.2018

Ale dzisiaj były korki, wszędzie dosłownie, nie wiem, o co chodzi. Praca jakoś przeleciała, choć znowu moje barany narozrabiały: Marcin pozrywał dekoracje maluchów, czwórca plus Pietrek bluzgali na boisku, a Juhas z Frankiem urwali się z muzyki na spacer - oczywiście ich na tym nakryłem... Ratunku... W przerwie odebrałem pakę z Danii i prezencik z Tarnowa. Miło. Zjadłem, wróciłem na swoje lekcje i polazłem na piechotę do Koła - tu musiałem wsiąść w tramwaj, bo zaczęło lać. Jeszcze biblioteka i sklep i wróciłem. Opracowuję sobie Włochy - pasjonująca wycieczka się zapowiada :)

poniedziałek, 21 maja 2018

21.05.2018

Moja dysfunkcja systemu motywacji leży. Rano sprawdziłem sobie testy i pojechałem samochodem do pracy, bo musiałem szybko wrócić. Lekcje przeszły, Thereza już w ogóle nie przyłazi na dyżur w stołówce. Znalazłem testy mojej klasy, co za ulga... Po Dominice, z którą się już pożegnałem do września, poleciałem na występy do przedszkola - Gosia dzwoniła, żebym przyjechał na 16:15, no ale gdzie? A dyrektorka zaprosiła ich na rozmowę na temat pani Kingi i w sumie gówno wiadomo. Znowu nam zmienią wychowawcę, będzie już piąty... Przedstawienie urocze, szkoda, że Kajka rozbeczała się w środku zdania i ryczała jak syrena... Po imprezie zostały chwilę na placu zabaw, a ja wróciłem coś zjeść, bo nie miałem kiedy zupełnie... Lecę ze Służewiem.

niedziela, 20 maja 2018

20.05.2018

Rano wyrobiłem się na rowerową wycieczkę jako pierwszy. Czekam i czekam, a tu nikogo... Wreszcie przyjechała Magda z synem, ale poza nimi nikogo... Raptem dotarł jeden koleś, więc ruszyliśmy we trójkę wokół Żoliborza. Dla mnie spoko, nie musiałem się wysilać za bardzo :D Dwie i pół godzinki i poszło. Głupia pogoda, raz zimno, raz upał, nie wiadomo, jak się ubrać... Wróciłem do domu tylko po to, żeby zrobić obiad - wyszedł naprawdę dobry. A potem poszedłem z Kajką na plac zabaw, którego serdecznie nie znoszę. Bawili się z Kazikiem, ja gadałem z Dorotą, przypętał się Przemek, to się pobili z Kazikiem... Ech... Staram się kończyć Służew, ale jakoś powoli idzie - okazało się, że sporo tam jeszcze materiału. 

sobota, 19 maja 2018

19.05.2018

Udało nam się pospać prawie do 9, sukces dość duży. Zebrałem się i o 11 ruszyliśmy z młodą na przygodę na Stare Włochy - musiałem ogarnąć trasę wycieczki. Przeszliśmy więc od Globusowej ku stawom Cietrzewia - tu posiedzieliśmy nad wodą, podglądaliśmy kaczki i spędziliśmy z godzinę na placu zabaw. Stamtąd ruszyliśmy do fortu Włochy, gdzie Kajka spiknęła się z niejakim Ksawerym, a ja z dziadkiem. Spędziliśmy miłe pół godzinki, po czym każdy ruszył w swoją stronę. Zjedliśmy obiad w Maku w Blue City, poprawiliśmy lodami i ogólnie było super. Jeszcze tylko powrót, spacer przez Ulrychów i... mogłem pojechać po zakupy, znowu 200 złych pękło. Gosia naturalnie pisze uparcie dyplomowanie, więc nie ma czasu na zajęcie się młodą, więc i kolacja i kąpiel i położenie znowu moje... Kajka wyszła tylko na pół godziny na dwór, pobawić się z Zuzią z dołu. Jutro rowerowa wycieczka, ciekawe... 

piątek, 18 maja 2018

18.05.2018

Jak zwykle, piątki mnie zabijają... Pogoda z dupy, raz upał, raz chłodno, nie wiadomo, jak się ubrać... Zrobiłem lekcje, znowu awanti o młodego Juhasa, zwariuję z nimi. Wyszedłem z pracy wypluty, poleciałem do Hamiego i dalej na zajęcia. Dżuls był tak wyzerowany, że nic nie docierało, a z Nikosiem mieliśmy wreszcie masę roboty. Ledwo doczłapałem do domu... Ratunku.

czwartek, 17 maja 2018

17.05.2018

Rano jeszcze szyłem guzik żonie do płaszcza 5 minut przed jej wyjściem. Co one zrobią, jak mnie zabraknie? Bo przecież dodatkowo musiałem dostarczyć kartkę z godzinami, bo żonka zapomniała, a jechała na konkurs... Udało mi się młodą odprowadzić lekko wcześniej - próżny trud, bo na wycieczkę nie pojechali, autokar miał nieczynną część pasów... Ja swoje lekcje załatwiłem szybko i bezboleśnie. Wychowawcza była całkiem fajna, chłopcy pilnują się, może coś z tego będzie... Po pracy odebrałem młodą, zjadłem, zrobiłem Kubę i jeszcze niechętnie poszedłem na spacer z rowerem - myślałem, że żona to ogarnie, ale znowu okazałem się niezbędny... Mam serdecznie dość.

środa, 16 maja 2018

16.05.2018

Ciężko się niby jakoś wyrobić na 8 do pracy z przedszkolem, ale zawsze mam spory zapas. I dobrze. Trzy lekcje przeleciały migiem, zwłaszcza, że dwa testy były... Zdążyłem wyjść, a tu się Marcin z Igorem pobili, świetnie, co jeszcze? Pomijam kolejny problem z wycieczką po Włochach, co się dzieje? Ogarnąłem mieszkanie i pojechałem na szkolenie o samobójcach. Jeszcze zdążyłem potem zrobić zajęcia z Kubą, odwieźć mamę do pracy, a teraz kończę Służew. Spać.

wtorek, 15 maja 2018

15.05.2018

Skończył się upał - Zimna Zośka jest naprawdę zimna. Znaczy rano, bo potem było wręcz duszno... Lekcje przeszły spoko, tylko moich czterech wariatów wysmarowało kibel na brązowo w czasie plastyki, zwariuję z nimi... W przerwie odebrałem paczkę z poczty - tylko jedną i kupiłem sobie nowy odtwarzacz mp3 - staremu zdechło wejście. Po pracy zjadłem i wróciłem na piechotę przez Bielany - bardzo lubię :) Jeszcze sklep i jak wróciłem to zagraliśmy z młodą w kapsle i spać. Piszę tysiąc rzeczy na raz, np. Służew, ale mam jeszcze sporo innych rzeczy do robienia...

poniedziałek, 14 maja 2018

14.05.2018

Rano kontynuowałem błogostan - do około 10, kiedy musiałem iść do pracy. Lekcje minęły całkiem sprawnie, szybko zrobiłem również zajęcia i wróciłem do domu. Dostałem list od K.retyna, nie otworzyłem go na wszelki wypadek, i słusznie, bo lżył tam dyrekcję i Kasię, więc będzie wiedział, że nie otworzyłem. Na koniec zajrzałem do biblioteki, obrobiłem młodą i piszę dalej. 

niedziela, 13 maja 2018

13.05.2018

Wstałem sobie, ogarnąłem się i pojechałem obadać spacer po Nowych Włochach. Piękna pogoda, spacer miły, fajnie było. Wróciłem nieco po 12 i do wieczora zająłem się porządkowaniem płyt, trochę też napisałem tomu 9 i poczytałem. Wspaniały błogostan, szkoda, że jutro się skończy...

sobota, 12 maja 2018

12.05.2018

Dłuuugi dzień wyszedł... Rano pozbieraliśmy się, zatankowałem i odwiozłem dziewczyny na Centralny. Pojechały do Debrzna i Olsztyna, reprezentować na imprezach. Skoczyłem szybko na pocztę po dwie paczki i wróciłem się szykować do imprezy. Wbiłem się w ładne rzeczy i wyglądałem jak 100 dolców, super. Pojechałem na Kamionek, zaparkowałem na Joselewicza i odnalazłem komunistę. Uroczystość w kościele 1,5 godziny, zabrałem obie babcie plus Zosię i Kacpra i pojechaliśmy do knajpy na Rozbrat. Przyznam, że menu było niezłe: szparagi z szynką i sosem holenderskim, krem z pora, kaczka w sosie pomarańczowym i tort. Pyszne, ale podanie tego wszystkiego zajęło ponad 3 godziny, dlaczego? Wyszedłem z knajpy dopiero po 18, odwiozłem babcie na Pragę i skoczyłem do Leclerca po zakupy. W domu, po 19:30, zacząłem odpoczywać. Będę spał!

piątek, 11 maja 2018

11.05.2018

Piątek, piątunio... Przeżyłem. Zacząłem o 8, bo szliśmy na wycieczkę - na szczęście Gosia szła później, to ogarnęła młodą. Pojechaliśmy, zdążyliśmy i się zaczęły warsztaty w CNK. Było super, robili wieże z makaronu, tekturową łapawicę robota, chwytak i samochodziki. Pełen angaż, pełna zabawa. Szkoda, że Trio Marzeń się urwało, a dziewczyny odjebały cuda w metrze. Kurrrrrwa. Poszedłem na obiad, zrobiłem zajęcia i ledwo żyw wróciłem - już u Dżulsa zasypiałem na siedząco... Padam, a dziewczyny jeszcze nie spakowane... Jak długo?

czwartek, 10 maja 2018

10.05.2018

Jakoś się dziś ledwo wyrobiliśmy z młodą. Pojechała do przedszkola na rowerze, dumna i blada, zwłaszcza, jak spotkała Przemka, a ten się zadziwił, że ona tak jedzie... Po czym wjechała jakiemuś chłopcu w plecy... Echh... Praca poszła delikatnie, wszystko sympatycznie, tylko mam brazylijską telenowelę pomiędzy dziećmi, bo tarcia są ostre. Odebrałem młodą, zjedliśmy, zrobiłem Kubę i dziewczyny poszły do Maćka na spotkanie - miałem dzięki temu 2,5 godziny świętego spokoju. Zacnie.

środa, 9 maja 2018

09.05.2018

Ale upał! A ja się gniotłem w ciuchach cały dzień. Trzy lekcje przeleciały szybko, ale potem godzina na gadkach szmatkach umoralniających z chłopcami i Polą. Potem wklepywanie wyników do programu. Kuranosia dała mi piwo litewskie z Wilna, miło :) Pojechałem do domu i od razu wir sprzątania, syf nieziemski, szlag mnie trafiał. Żona przybyła o 15, to poszliśmy coś zjeść w Sajgonie i hajda na zebranie. Nie poszło zbyt szybko, trochę dziwnie miejscami było, ale ok. Co mi tam. Wyszliśmy o 19:40, odwiozłem mamę do pracy i siedzę, produkując papierki. Padam.

wtorek, 8 maja 2018

08.05.2018

Naprawdę się nie da pewnych rzeczy zrobić? Dziś jechaliśmy razem, więc odprowadziliśmy młodą i ruszyliśmy do roboty. Lekcje przeszły mi szybciutko, nawet nie wiem, kiedy. W okienku odebrałem dwie paki z poczty, wysłałem wreszcie płyty Makrusowi i kasety do Wodzisławia, zjadłem i wróciłem na jedną lekcję. Na szczęście zostałem zwolniony z rady, to wróciłem do domu, zrobiłem zakupy i odebrałem młodą. W domu byliśmy o 17 i: poszliśmy na rower, zjedliśmy obiad, poszliśmy na spacer, pozmywałem, ugotowałem rosół, dałem kolację i jeszcze nie było 20. Da się? Da się, zamiast wisieć na telefonie. Gosia przyszła i oczywiście nic nie zrobiła, bo... wisiała na telefonie, potem jadła, więc znowu ja wszystko zrobiłem. Zajebiście. Wkurwia mnie to już.

poniedziałek, 7 maja 2018

07.05.2018

Ale ciężko... Młoda znowu przylazła w nocy, szlag. Spóźniłem się do pracy, bo jebane 112 przyjechało 10:13 zamiast 10:05 i stawało na KAŻDYCH czerwonych światłach... Porażka. Lekcje jakoś minęły, poszedłem na obiad dość spokojnie, bo Pauliny nie było i dotarłem na czas do Jonatana. Jakoś przemęczyłem i wróciłem - tu oczywiście, zamiast iść na rower, jedna wisi na telefonie, druga w tablecie, w kuchni pierdolnik. Ale oczywiście tyle strasznych rzeczy, łojej! I jeszcze muszę odkręcać ten bajzel z wycieczką po Włochach... Na szczęście jutro jestem zwolniony nie tylko z rady, ale i z ostatniej lekcji, zdążę odebrać młodą...

niedziela, 6 maja 2018

06.05.2018

Spanie do 8 musi wystarczyć, nie idzie dalej... Rano ogarnąłem się do 11, poszedłem do sklepu i zacząłem robić obiad. W sumie całość dokończyłem o 13:30, więc czasu zostało niewiele. Dlatego przed obiadem wyszliśmy tylko na rower, poćwiczyć. Tylko, lub aż, bo wracamy z tarczą! Ruszyło, Kajka jedzie sama!! Co za ulga, matko... Po obiedzie poczekaliśmy na Gosię, bo też chciała iść, a przecież nie wygrzebała się z klasówek, że nie wspomnę o dyplomowaniu... Poszliśmy jednak na spacer, lody i jak wróciliśmy, to dziewczyny poćwiczyły jeszcze rower, po czym przelecieliśmy się z młodą po Górcach. Zakończenie majówki przy browarku i ocenach proponowanych i Master Chef Junior - w finale Anika i Bartek - liczyłem raczej na Matiego, szkoda.

sobota, 5 maja 2018

05.05.2018

Obudziłem się o 7:30 - Gosia sprawdzała, młoda już tu była, przyszła nad ranem. Rano ogarnąłem się, zrobiłem obiad i... dziewczyny poszły na zakupy obuwnicze. Dwie godziny spokoju, cudownie. Po obiedzie zabrałem młodą na spacer - wylosowała Wolę, więc przeszliśmy parkami Szymańskiego - Sowińskiego - Powstańców na Jelonki i wróciliśmy do domu. Padła, więc chyba wystarczyło. Zimno jakoś dzisiaj... Skończyłem Sadybę, jutro ruszam ze Służewiem :)

piątek, 4 maja 2018

04.05.2018

Spaliśmy do 8:30, ok. Dzień mocno pracowity, bo rano pojechałem do myjni, potem zabrałem młodą na spacer - wylosowała Ząbki, niech ma... Gówno tam jest, ale były pociągi i plac zabaw, więc dało radę. Wróciliśmy na obiad - Gosia zamiast pracować, to gadała przez telefon albo siedziała w internecie. Świetnie. po obiedzie polecieliśmy jeszcze na rower i na hulajnogę. Przy okazji zjebałem opis wycieczki na Włochy, szlag... Kończę Stegny, szybko idzie. Dziś już nie było takiego upału, ledwie 23 stopnie i ma być jeszcze chłodniej :(

czwartek, 3 maja 2018

03.05.2018

Udało się spać do 8:30, też dobrze. Kuzyny pojechały do Łodzi po długim śniadaniu, myślę, że było fajnie. My zaś wybraliśmy się na spacer, korzystając z tego, że było niemal 30 stopni. Starówka, lody, fontanny, bulwar... Wróciliśmy na obiad o 17, po czym Kajka wyciągnęła mnie jeszcze na spacer z hulajnogą. Padam na pysk, kiedy ja odpocznę?

02.05.2018

Wstaliśmy o 9 i zanim się wygrzebaliśmy z betów, było koło 13... Poszliśmy do zoo, na szczęście jakaś kobita dała nam wózek dla dzieciaków, bo byłoby słabo... Zoo, plac zabaw w Parku Praskim i powrót na obiad - niepotrzebnie kupiliśmy gościom bilety dobowe... Po obiedzie lunapark, na który uparł się Maks, ale dobrze, bo fajnie było: samochodziki i mini rollercoaster... No i wreszcie zdążyliśmy na pokaz fontann - było nieźle, wróciliśmy późno, ale dzieciaki padły. My też tuż po północy...

wtorek, 1 maja 2018

01.05.2018

Kajka była tak podjarana, że zerwała nas przed 7... Obrobiliśmy wszystko na czas, wydałem z 700 złych na tę wizytę, ja pierdolę... Kuzyny przyjechali koło 14, prosto na obiad. Dzieciaki zajęły się sobą, zjedliśmy i ruszyliśmy w miasto. Pierwotnie plan był taki, że zostajemy na mieście do 21, do pokazu fontann, ale nie wyszło. Starówka, lody, ogrody BUW, było w sumie super. Wróciliśmy do domu przed czasem, dzieciaki padły po lekkim spięciu ze zmęczeniu o 23, a my siedzieliśmy do 3 rano, poszły dwie flaszki...