poniedziałek, 31 marca 2014

31.03.2014

Jednak pojechałem samochodem - po przeliczeniu kosztów, nie opłacało się inaczej. Dojechałem pod Kopernika za kwadrans i za chwilę przybyli wszyscy. Zrobiliśmy próbę, z ostrowcami i panią Ewą poszliśmy na piechotę do Senatora - przy okazji ich trochę oprowadziłem :) Obiad, całkiem dobry, minął szybko i wróciliśmy na początek rejestracji. Ewa już była, bez delegacji z dzielnicy, szkoda. Zrobiliśmy te prezentacje, w miarę się udało, potem nudna debata, poczęstunek i wróciłem do domu koło 19... Emocje opadły i jestem tak zmordowany, że muszę iść spać. Narobiłem sobie kontaktów, ambasador Słowenii do mnie przyszedł i rozmawiał z kwadrans, bardzo miły człowiek. Ciekawe, czy sprawy się pociągną i będziemy kontynuować współpracę...

niedziela, 30 marca 2014

30.03.2014

Dziewczyny miały pójść na długi spacer, abym się mógł przygotować. Poszły. Na półtorej godziny. Powiedzmy, że ujdzie. I tak jestem jedną z lepiej przygotowanych osób, choć z kolei prezentacje są w skandalicznym stanie. Odwalili ci graficy taką lipę, że aż strach. Na spotkaniu w Forum przegadaliśmy te wystąpienia, zjedliśmy obiadokolację, zaprzyjaźniłem się z paniami z uniwerku... I wróciłem jakoś wcześniej, spoko. Średnio się wyrabiam w tych 5 minutach...

sobota, 29 marca 2014

29.03.2014

Kajka zarządziła pobudkę 5:30, kurde! Trzeba było wstać, ogarnąć rzeczywistość, pojechać na Mokotów... Lekko spóźnieni dotarliśmy, bo szukałem 10 minut kluczyka do wozu, który miałem w kieszeni bluzy... Echhh, demencja. Gosia poszła się masować, ja spędziłem 40 minut na placu zabaw z Kajką, trochę się przeszliśmy i przed samym końcem, Kajka usnęła. Poszliśmy więc na lody i dopiero zapakowaliśmy ją do Korsarza, ale się obudziła i nie chciała już spać. 30 minut drzemki... Po obiedzie ruszyliśmy kupić mi marynarkę - najlepsza okazała się pierwsza, tylko, że kosztowała 450 złych... Masakra.

piątek, 28 marca 2014

28.03.2014

Zrobiłem te lekcje, choć moi mnie wściekają coraz bardziej. Mati dziś pobił rekord: dostał się do finału matematycznego konkursu ogólnopolskiego, ale dziś, godzinę przed wyjazdem na finał, stwierdził, że chrzani, nigdzie nie jedzie. Wszyscy na niego czekają, Thereza ubrana lata i go szuka. I co? Mati oznajmił, że konkurs potrwa dłużej niż lekcje i mu się nie opłaca. Poza tym, straci trening i informatykę. To nagle postanowił, że nie pójdzie. Myślałem, że go rozszarpię. Po lekcjach pojechałem po paczki na pocztę: ze 20 nowych płyt, rany... Zjadłem obiad i lekko spóźniony wpadłem do chłopaków. Potem do sklepu, domu... Kajka na zmianę jest kochana i wkurzająca, jak mnie pizdnęła pilotem w łeb, to myślałem, że jej oddam... Dziś pierwszy raz od 3 tygodni walnąłem piwo i kabanosy. Relaks :)

czwartek, 27 marca 2014

27.03.2014

Znowu pobudka za wcześnie... Pojechaliśmy razem do szkoły - Kajka zrobiła szaloną furorę, jak zwykle zresztą, wlazła ze mną nawet do pierwszaków :) Pływacy mnie na dzień dobry wściekli, nie znoszę ich. Na foto nikt nie przyszedł, bo myśleli, że mnie nie ma. Za to okazało się, że szkolenia odwołane, przynajmniej tymczasowo :)

środa, 26 marca 2014

26.03.2014

Ej tam. Do pracy muszę zaraz. W sumie nawet do końca zdrowy nie jestem... Poszliśmy z młodą na spacer, zakupy i tak sobie siedzimy. Na spacerze z pół godziny szalała na placu zabaw i była zachwycona :) Poniedziałkową prezentację mi spieprzyli, bo ujednolicili wszystkie. W powerpoincie mogłem sobie sam szybciej zrobić... Bzdura. 

wtorek, 25 marca 2014

25.03.2014

Wczesna pobudka i jestem nieprzytomny... Siedziałem sobie w domu do 15, pojechałem na zajęcia i wieczorem wróciłem. Gosia znowu wpadła w szał mieszkaniowy...

poniedziałek, 24 marca 2014

24.03.2014

Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, ale wylazłem z domu. Najpierw z dziewczynami po buciki, a po obiedzie pojechałem do Iwo i zrobiłem zajęcia, po drodze zahaczywszy o pocztę, skąd odebrałem dwie kolejne paczki... Z 15 nowych płyt. A Gigant dopiero po dwóch tygodniach raczył wysłać paczkę, świnie. Gosia jest nakręcona znowu na mieszkanie, teraz Tarchomin. Ja zwariuję. 

niedziela, 23 marca 2014

23.03.2014

Cud się stał - Kajka spała do 9:30! Finał był wprawdzie taki, że nie miała w ciągu dnia drzemki, ale dała sobie radę, rozrabiając na potęgę. Wszystko ściąga ze stołu, wyciąga z szafek i z wielkim uśmiechem patrzy, czy widzimy. Pół biedy ciuchy, ale wyciąga talerze... Zwariuję w tej chałupie, ale mnie nadal kaszel szarpie i nie jest dobrze.

sobota, 22 marca 2014

22.03.2014

Nieco lepiej, ale też bez szału. Cały dzień spędziłem w domu, pomimo pięknej pogody, jutro też siedzę... Jak dziewczyny poszły na spacer, odkurzyłem, zrobiłem obiad... Później nawet napisałem Sławkowi tę umowę po angielsku, ale nie podoba mi się.

piątek, 21 marca 2014

21.03.2014

Gdyby nie kaszel i ból krtani, byłoby w sumie nieźle. Wyspałem się, zrobiłem sporo wstępnych opracowań wycieczek, poleniłem się, posłuchałem muzy... Jak dziewczyny poszły na spacer, to nawet obiad zrobiłem... Tylko ten kaszel... 

czwartek, 20 marca 2014

20.03.2014

Zapalenie krtani. Świetnie. Antybiotyk, zwolnienie do środy... Mam świszczący kaszel, katar się zaczął, dobrze, że gardło mnie przestaje boleć... Niestety wieczorem musiałem pojechać na spotkanie Masława, żeby ustalić wycieczki - muszę zrobić sześć, a do pięciu aż muszę się porządnie przygotować. Źle się czuję...

środa, 19 marca 2014

19.03.2014

Zdecydowanie jutro idę do lekarza. Odwaliłem internetową lekcję, miałem dwa okienka, pochrypiałem kilka razy, wszyscy wysyłali mnie do lekarza, to idę... Warszawskich zajęć znowu nie było, pojechałem na Mokotowską załatwić materiały na prezentację, zjadłem obiad w Montenegro, skoczyłem po paczkę, po kamerkę, której zapomniałem ze szkoły i po benzynę. Zdaje mi się, że nie powinienem w moim stanie latać po świecie, ale... Zwolniłem mamę, posiedziałem z zasmarkaną Kajką i zaraz idę spać, aby udać się do przychodni z rana...

wtorek, 18 marca 2014

18.03.2014

Zacząłem chrypieć i kaszleć na potęgę - a do czwartku nie mam kiedy iść do lekarza. Lekcje mi jakoś łagodnie przeszły, nie miałem wychowawczej przez Świetlika, nie miałem swoich przez pomyłkę... Potem ponad dwie godziny rady, zakupy, Asia i koniec. Źle się czuję. 

poniedziałek, 17 marca 2014

17.03.2014

Słabo z moim gardłem, doprawdy. Dobrze, że jest studentka na jedną lekcję chociaż, tyle mnie odciąży. Ale czasem głos tracę... Po lekcjach dokupiłem podręcznik dla Michała, bo przecież przehandlowałem Morisowi i udałem się do Iwo. Kajka obudziła się z drzemki o 17, więc do 21 brykała... Czekamy na pizzę, bo nas ssie...

niedziela, 16 marca 2014

16.03.2014

W zasadzie powinienem cały dzień leżeć, ale oczywiście mi to nie dane. Żadne leki nie pomagają... Gardło mnie boli, kaszlę, katar mam jakiś taki niewydarzony... Pojechaliśmy po zakupy, poszedłem po obiad do Kebab Kinga, prezentację tworzę i kaszlę. 

sobota, 15 marca 2014

15.03.2014

Ale dzień... Jak trzeba wstać wcześnie, to Kajka śpi... Cholera. Wstałem o 7, dziewczyny koło 8. Pojechałem do Forum na konferencję i trochę się zdziwiłem - okazuje się, że to wydarzenie w obecności 3 ministrów, szefowej frse i pełne szykany. Kurde. Będę się musiał wbić w garniaka. Po 13 urwałem się, zajrzałem do empiku, na pocztę i wśród gradu, deszczu, wichury i słońca na przemian, wróciłem do domu, omijając gałęzie i stojąc w korku przez zdmuchniętą sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu... Do Asi i Darka dojechaliśmy wreszcie na 17, nie dało rady nigdzie zaparkować, to Darek dał mi wjechać na swoje miejsce, a sam gdzieś stanął z dala... Posiedzieliśmy do 19:30 i wróciliśmy, zahaczając o stację i kompresor, bo coś znowu koła schodzą... Kaja wymiękła po drodze i poszła spać nawet bez kąpieli. Zaczynam się poważnie rozkładać. 

piątek, 14 marca 2014

14.03.2014

Obudziłem się przed szóstą i w sumie podniosłem, zanim zagrał budzik. Kajka wstała koło siódmej, ja tymczasem rzuciłem się do pracy. Zrobiłem pierwszą lekcję, pływacy byli na zawodach, studentka zrobiła lekcję z klasą drugą i test z czwartą, bo okazało się, że mam być w komisji odpisującej na odwołanie Karola... Straszny bełkot... Potem lekcje z moimi, pierdoły, dodatkowe zajęcia, powrót do domu na zajęcia Gosi, wizyta w Lidlu i piwko z kabanosami na  deser...

czwartek, 13 marca 2014

13.03.2014

Nie ma jak wstać przed siódmą, kiedy można po 9... Do 11 się poleniłem, choć przed 8 wysłałem poprawioną wersję prezentacji... Lekcje zrobione, studentka niezadowolona z siebie, trudno. Poszedłem na obiad, zrobiłem foto koło i wróciłem do domu, odbierając przy okazji książki. Gardło mnie ciągle boli, do dupy to jest, zarazili mnie w tym Jonkowie...

środa, 12 marca 2014

12.03.2014

Kajka zrobiła dziś noc, spałem może 2-3 godziny, cudownie. Do pracy dotarłem odpowiednio wcześnie, zrobiliśmy ten konkurs (trudny!), do 2c przyszła studentka i jakoś lekcje przebrnąłem. Pojechałem do centrum, zadzwoniła Ewa i okazało się, że sprawozdanie jest do wyrzucenia, bo przecież to praca na konkurs do burmistrza! Szkoda, że nikt tego mi nie powiedział... Więc usiedliśmy i dopisaliśmy blablabla, że wartości edukacyjne. Rany... Potem dzień otwarty, trochę osób przyszło, ale ogólnie było ok. Wróciłem jeszcze przed 20 i rzeźbię te pierdoły we właściwy sposób.

wtorek, 11 marca 2014

11.03.2014

Dziergałem te sprawozdanie do późna, a Kajka powstała już o 5:50. Do pracy pojechałem średnio przytomny, dobrze, że dwie klasy dziś były na wycieczce - za Kingę wyszedłem sobie z moimi na boisko - piękna pogoda i nawet kurtki nie założyłem :) Okazało się, że sprawozdanie jest świetne, ufff. Karolina poszła pisać maturusa, więc miałem wolne, to podjechałem do Arkadii po miód, płyty i Skarpę, odwaliłem zajęcia dodatkowe, pojechałem po benzynę i wreszcie powróciłem. Spać.

poniedziałek, 10 marca 2014

10.03.2014

Kajka dała pospać do 7, więc było sporo czasu na ogarnięcie się z tematem. Zrobiłem lekcje, ucieszyła mnie wiadomość, że nie ma Iwo, więc nie musiałem siedzieć na zajęciach - skończyłem pracę o 14:30. Fajnie. Za to w nagrodę dostałem do roboty kolejne sprawozdanie z Comeniusa. Siedzę już ponad 2 godziny i dopiero jestem w połowie. Zajebiście. 

niedziela, 9 marca 2014

09.03.2014

Pobudka ok. 7 - Kajka wstaje jakoś wcześnie, a o 4 ląduje w łóżku między nami - budzę się z jej nogą na brzuchu, lub palcem w jej dłoni. Jest super dzieciakiem :) Wybraliśmy się dopiero o 13 i to z problemami - brak światła stopu, trzeba wymienić. Nie wyjechaliśmy z Jonkowa - zapomnieliście akcesoriów wózkowych. Dobrze, że droga przeszła w miarę dobrze, choć sporo tirów było, jak na niedzielę... Ale nie zatrzymywaliśmy się nigdzie po drodze, tylko już na Bemowie w Lidlu.

sobota, 8 marca 2014

08.03.2014

Wstałem koło 8, ogarnąłem chałupę, spakowałem się i przed 11 ruszyłem do Jonkowa. Droga bardzo przyjemna, ciepło, słonecznie, niewielki ruch... W Jonkowie większość prycha: teść złamany, Anielka właśnie wyszła z zapalenia zatok, Hubert kaszle, Gosię boli gardło, a Łukasza właśnie dorwało. Zrobiliśmy tylko pół gruszkówki pod pyszną zupę rybną i tyle. 

piątek, 7 marca 2014

07.03.2014

Ostatni dzień pracy studentki - w przyszłym tygodniu przyjdzie tylko na młodsze klasy. Dziś zrobiła za mnie połowę, trochę się podłamała 2c - ale to spodziewane było. Po lekcjach skoczyłem na pocztę - czekały na mnie trzy paczki - znowu mam z 50 płyt do odsłuchu... Później półtorej godziny z Bartkiem, zakupy i jutro jadę po dziewczyny. Z jednej strony super, z drugiej fajnie było mieć święty spokój :)   

czwartek, 6 marca 2014

06.03.2014

Fajnie zaczynać dzień tak późno :) Po drodze do pracy zahaczyłem o biurowiec, przeznaczony do rozbiórki i go obfotografowałem. Potem lekcje, z których studentka zrobiła tylko jedną, ale  nic to, bo w czwartek mam w większości fajne lekcje. Po fotokole załatwiłem tylko książki i wróciłem do domu. Luz.

środa, 5 marca 2014

05.03.2014

Musiałem dziś poprowadzić trzy lekcje - studentka przyszła dopiero później... Z kolejna spotkałem się przed lekcjami...  W zasadzie dzień minął szybko, zajęć warszawskich nie miałem, więc wolny byłem już o 13:30 :) Odebrałem paczkę płyt, pojechałem na Radziwie po książki, zjadłem obiad i... luzik. Oglądam Polska - Szkocja 0:1 - bzdura.

wtorek, 4 marca 2014

04.03.2014

Dziś poprowadziłem raptem jedną lekcję na siedem - podoba mi się to :) Zrobiłem tylko 4a i itn, no i oczywiście zajęcia dodatkowe. Strasznie mi się nie chciało, ale cóż, to kasa, nie? Oblech znowu płacze, że ma niskie motywacyjne, a ja na przykład na pewno wielkie - może pora zacząć coś robić, a nie jęczeć... 

poniedziałek, 3 marca 2014

03.03.2014

Powrót do pracy nie należy do najmilszych rzeczy... Tym bardziej, że umówiłem się z ta studentką na 9:15 i musiałem przyjechać sporo wcześniej. Młodsze klasy miały bal karnawałowy, studentka prowadziła trzy lekcje, ja jedną - udało się, choć nuda straszna. Potem rzuciłem się do centrum, ale z trzech paczek przyszła tylko jedna... Hmmm... Zajęcia dodatkowe i powrót. Kajka zabrała mamie telefon i latała patrząc na mnie przez skajpa, ciesząc się straszliwie i śląc buziaki :) Do soboty :)

niedziela, 2 marca 2014

02.03.2014

Wstaliśmy o 6, pobudziliśmy dzieciaki i pędem znosić bagaże, na śniadanie i po domu. Ruszyliśmy parę minut po 8 i pomimo dwóch postojów, na parking zajechaliśmy o 15. Wybornie. Oddaliśmy dzieci, pojechałem po jakieś zakupy i wróciłem do domu. Cudownie, szkoda, że jutro do pracy trzeba iść...

sobota, 1 marca 2014

01.03.2014

Wymyśliłem tę wycieczkę genialnie. Najpierw zajechaliśmy na Jaszczurówkę, potem Pęksowy Brzysk i bazar pod Gubałówką, aż wreszcie trochę czasu na Krupówkach. Do muzeum wreszcie nikt nie poszedł, więc nie trzeba było cudować. W czasie wolnym nakupowałem suwenirów, buty sobie kupiłem i wydałem kupę kasy. Na koniec trafiliśmy do cukierni i skończyliśmy wycieczkę pod skocznią. Reszta dnia zeszła na pakowaniu i bimbaniu. Mam nadzieję, że jutro wrócimy jak najszybciej...