czwartek, 30 kwietnia 2015

30.04.2015

Ciężko mi się wstało, ale potoczyłem się do pracy. Miał być Ali, ale oczywiście nie dotarł. Z pływaków ostało się dziś tylko dwóch: Olaf i Kuba, oczywiście, że nic nie robiliśmy, oglądając YT. Kinga wzięła swoich w jakimś celu, więc Agnes zabrała niedobitki i zrobiła z nimi coś tam, a ja przejąłem 6b Kingi - znaczy 10 osób z przygotowania do testu i... wyszedłem na boisko. W końcu test był miesiąc temu, mieli mieć polski, a sala zajęta. Młodszych pływaków nie było, to pojechałem do centrum, odebrałem paki z poczty i z Wilczej, znalazłem produkty na jutrzejszy obiad w Złotych Tarasach, zjadłem jakieś gówno i wróciłem na itn. Jadąc do domu zahaczyłem o ciotkę i wziąłem od niej trzecią paczkę, która poszła niechcący do mamy i zrobiłem resztę zakupów w kerfjurze. Jeszcze tylko Michał, zamarynowałem rybę i chyba padam na ryj. 

środa, 29 kwietnia 2015

29.04.2015

Nie pojechałem na pierwszą lekcję i dobrze, bo nie byłem potrzebny. Odwaliłem dwa zajęcia - jedno wizytowała Asia, nie wiem, czy jej się podobało, ale widać było, że nie wpadłaby na to. No i ok. Po lekcjach, nie mogłem znaleźć Maryli, to pojechałem do Kuli, gdzie siedzieli Witek i Kokz. Nagrałem wokal dla Cypisa, ale Gosia mnie wydzwoniła, żebym wracał - bez sensu, bo mama zaraz przybyła. Poszedłem z młoda na spacer, chciała zobaczyć samoloty, ale w połowie zrobiła wściekłą awanturę na temat samochodzika, jaki zauważyła na podwórku żłobka. Po 20 minutach wycia się wściekłem, zgarnąłem ją na barana i zabrałem w trybie natychmiastowym do domu. Była głodna, więc jak zjadła, to jej przeszła histeria, ufff. Pierwsze zajęcia Gosi przespałem, na drugich załatwiłem nową umowę z upc - wszystko dzięki Netii, która zaproponowała 50 zł abonamentu. Bhawo ja. Podczas trzeciej lekcji uprawiałem karmienie, które brutalnie przerwało zepsucie się internetu w czasie zmiany opcji. Zrobiłem Krzysia i dość. 

wtorek, 28 kwietnia 2015

28.04.2015

Z tej duchoty musiała być burza - i była. Lekcje skończyłem wcześniej, bo nie ma pływaków - super. Poszedłem na spacer, na obiad i dopiero do chłopaków, zdążyłem nawet zrobić drobne zakupy. Kiedy wychodziłem od Nikosia już lało. W szkole była telewizja, ale skończyło się skandalem, bo Weronika nie chciała się nagiąć do wizji pani redaktor :) 

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

27.04.2015

Wiadomość dnia jest taka, że młoda nie dostała się do żadnego przedszkola - świetnie. Od razu uruchomiona została lawina połączeń i może coś się z tym zrobi... Gośka niemal płacze, tylko co to da? Ej tam...A w pracy większość zrobił za mnie Ali, więc się nie narobiłem :)

niedziela, 26 kwietnia 2015

26.04.2015

Oczywiście, kiedy musiałem wstać wcześniej w dzień wolny, Kajka spała... Pojechałem do Śródmieścia i odbyłem warsztaty - ostatnie już w tym projekcie. Było szybko i dość przyjemnie, choć akcja z wyciąganiem imion z kapelusza i pytanie ich o różne rzeczy mnie stresowała... Po szkoleniu podjechałem do ciotki, gdzie dziewczyny skoczyły na zaproszenie mamy, zabrałem je stamtąd i wróciliśmy do domu. Wprawdzie po obiedzie wyszliśmy na spacer, ale trzeba było wrócić, bo zaczęło padać. Jestem chyba zmęczony.

sobota, 25 kwietnia 2015

25.04.2015

Nie ma to jak zorganizowany dzionek wolny od pracy. Rano pobudka, bo Gosia ma masaż na Mokotowie, więc szofer musi zawieźć... Kiedy się masowała, z młodą siedzieliśmy na placu zabaw i szalała na zjeżdżalniach, wspinała się, latała... Szał. Chcieliśmy się jeszcze przejść, ale młodzież się zmęczyła i wstąpiliśmy jedynie do sklepu. Wracając, zahaczyliśmy o kerfjura i nastąpił powrót. Wykonałem obłędny włoski obiad i zalegliśmy do wieczora - to znaczy do 17:30, kiedy wpadł Michał na dwie godziny zajęć, najpierw z Gosią, potem ze mną. 

piątek, 24 kwietnia 2015

24.04.2015

Po co spać, jak można zacząć wrzeszczeć o 7? Młoda mnie obudziła wyciem, po czym przylazła do wyrka i po krótkim leżeniu zaczęła po mnie skakać - i po odpoczynku. Pojechałem do pracy, zrobiłem co trzeba, zrobiłem lekcje dodatkowe, zajrzałem do sklepu i padam na ryj.

czwartek, 23 kwietnia 2015

23.04.2015

Kajka mnie obudziła 5:40 i dupa, po spaniu... Wprawdzie do pracy przyjechałem o 7:40, ale dzwonek mnie ominął i na pierwszą lekcję spóźniłem się 10 minut, bo sobie siedziałem... Głupio. Pływacy mieli być w liczbie 7, przyszło 5, po czym doszło po jakimś czasie jeszcze 3 - jak za nimi trafić? poszliśmy na boisko, bo Maryla chciała pomocy z kamerą - nie ładowała się! A jak się miała ładować, jak listwa była wyłączona? Po dwóch lekcjach pojechałem z klasą do synagogi, posiedzieliśmy tam nieco ponad godzinę i w związku z tym, że było wcześnie, połaziliśmy jeszcze po Muranowie. Bardzo fajnie było, choć oczywiście kilka osób robiło siarę. Wróciłem do domu, zamulony straszliwie, zjadłem obiad i walnąłem w kimę, chociaż na parę minut... Zrobiłem zajęcia z Michałem - ja nie wiem, jak on zda ten FCE...

środa, 22 kwietnia 2015

22.04.2015

Na szczęście mogłem pójść do pracy godzinę później - obudziłem się jeszcze przed budzikiem. Poczekałem, aż Gosia odbierze wyniki od lekarza i pojechałem na dwie lekcje. Do 4c dołączono pływaków, co nie pojechali na obóz - oczywiście doszli do mojej grupy - tej liczniejszej... Po lekcjach polazłem poszwendać się po Muranowie i porobić fotki i spotkałem się z królem Jagiełłą - miałem jechać na Ursynów, ale on akurat skończył wcześniej w centrum i usiedliśmy na Senatorskiej na 45 minut. Po spotkaniu jeszcze udałem się na pocztę i z powrotem na Żoliborz do samochodu. W domu zjadłem obiad i wyszliśmy z Kajką na półtorej godziny na spacer. Przyszedł Krzyś i Kajka poszła zaraz spać - super!

wtorek, 21 kwietnia 2015

21.04.2015

Wstałem i pojechałem do pracy - zostawiłem dziewczyny, mama została do 16, bo była z nią u kardiologa jeszcze. Mnie dzień wprawdzie zleciał, ale był i tak długi: lekcje, zajęcia dodatkowe, strasznie długo to trwało... Dobrze, że pływacy wyjeżdżają... Gosi już lepiej, ale wyszły jej kiepskie wyniki...

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

20.04.2015

Gosia dostała w nocy 39 stopni gorączki - ani Kajka nie poszła do przedszkola, ani my nie jedziemy na pogrzeb... Za to wezwaliśmy moją mamę w trybie natychmiastowym i zajmowała się ona młodą i zostaje na noc, bo Gosia ma rano badania. I ma do kardiologa z nią pojechać... Wyzwanie! W pracy luz, bo część poszła na wycieczkę, załatwiłem panel clil dla Agi i Renaty, a do tego spotkanie z profesorami polonistyki wyszło świetnie, tylko nie wszyscy chcą w to wejść... Justyna była zniesmaczona...

niedziela, 19 kwietnia 2015

19.04.2015

Ale wolny weekend... Po śniadaniu, mimo średniej pogody, zdecydowałem się iść z Kajką na spacer - byliśmy prawie dwie godziny! Po powrocie zrobiłem obiad, ale nie znaczy to wcale, że miałem spokój - Kajka mnie wymordowała okrutnie i wieczorem byłem strasznie zmęczony... Popisałem nieco dyplomowania, uzupełniłem książeczkę dla dzieciaków i muszę iść spać...

sobota, 18 kwietnia 2015

18.04.2015

W weekend to ja chyba powinienem odpoczywać, nie? Pobudka przed ósmą, po śniadaniu sklep i zabrałem Kajkę na spacer po Lasku Bielańskim. Było zimno, spadł na nas grad, ale było fajnie. Po powrocie zrobiłem obiad i tak trochę powegetowałem, męczony przez młodzież. Gosia robiła porządek w jej szafkach, więc Kajka latała w coraz to nowej czapce, szał.

piątek, 17 kwietnia 2015

17.04.2015

Chyba potrzebuję wolnego... Odkurzyłem i wywiesiłem pranie i dopiero pojechałem do pracy. Lekcje minęły szybko, jak to w piątek, dodatkowe też, wskoczyłem na chwilę do sklepu i wróciłem do domu: Kajka oszalała w związku z tym, zaczęła latać i wrzeszczeć 'tata goń!' Ale potem padła w ciągu minuty... Piszę dyplomowanie - przynajmniej się staram. Na wycieczkę zgłosiła się w pracy jedna osoba, więc pieprzę, nie idę. Babcia Gosi jednak nie symulowała - dziś raczyła zejść z tego padoła, musimy jechać do Olsztyna na pogrzeb... 

czwartek, 16 kwietnia 2015

16.04.2015

Nie wyśpię się nigdy chyba... Rano zahaczyłem o stację benzynową i pogłębiłem debet, po czym zrobiłem wszelkie lekcje, włącznie z dyżurem na boisku - piękne słońce, ale lekko zmarzłem. Karolina chora, więc nie miałem itn, a z próby się urwałem - nie chciało mi się czekać trzech godzin. Podskoczyłem na obiad do Curry House, pospacerowałem po Bielanach i wróciłem - akurat na mały spacer. Kajka była już tak zmęczona przedszkolem i spacerem, że jeszcze przed 19 zasnęła niemal w biegu... Ale po oblucjach miała kłopot z zaśnięciem, bo się rozbudziła i było jeszcze za jasno...

środa, 15 kwietnia 2015

15.04.2015

Ech, ciężko wstać... Wprawdzie to tylko trzy lekcje, ale ostatnia była za Kingę - poszedłem z 6b na boisko i strasznie zmarzłem. Potem polazłem na spacer po Powiślu - strasznie długa wycieczka mi wyszła. Na Ursynów nie pojechałem, bo król Jagiełło odezwał się raptem 11:50, że dopiero wrócił. Po spacerze i obiedzie wróciłem do szkoły i jeszcze przed 19 uciekłem, akurat, żeby pożegnać mamę i chłopaków. Zatem wróciłem idealnie! Za to jestem strasznie padnięty...

wtorek, 14 kwietnia 2015

14.04.2015

Rano skrobanka - znowu mróz... Na szczęście w ciągu dnia nie było tak źle. Lekcje minęły, miałem okienko z racji Kingi na wycieczce, dzięki czemu uzupełniłem papiery. Poszedłem na obiad, na krótki spacer i zrobiłem zajęcia, tyle, że nie było Bartka, więc skończyłem chłopaków nieco wcześniej. Zanim wszedłem do Nikosia, zrobiłem rundkę i po drodze spotkałem... Pieksę! Szok. Po 20-tej przyjechał Łukasz z Siupu i z racji zmęczenia poszliśmy spać o 22:30. Wow.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

13.04.2015

Kajka poszła rano do przedszkola, ale jakoś taka mało zdrowa jest... Ja za to w robocie zostałem zgaszony od wejścia, kiedy czwarta klasa mnie zdrażniła straszliwie... Potem jakoś poszło, ale te dzieci są frustrujące... Po lekcjach obiad, spóźniłem się do Asi 10 minut i tyle. Kiedy młoda posżła spać, usiadłem do dyplomowania i rzeźbię. 

niedziela, 12 kwietnia 2015

12.04.2015

Ale dzień męczący... Gosia umiera na zatoki, a ja? Ledwo wstałem, pozmywałem, zrobiłem młodej śniadanie i nakarmiłem, zrobiłem obiad, zabrałem Kajkę na spacer do Muzeum Wojska, bo gadała o tych samolotach od tygodnia - wyciągnąłem ją stamtąd tylko dlatego, że poszliśmy na PKP Powiśle obejrzeć pociągi. Jeszcze krótki spacer, zakupy i wróciliśmy na obiad. Od 8 usiadłem we względnym spokoju około 17... Ufff... Ale niedziela, wolny dzień kurna...

sobota, 11 kwietnia 2015

11.04.2015

Ciężko w sobotę wstać o 6:30 i jechać na warsztaty... Ale wstałem i podjechałem pod Agnieszkę i jej czołgiem dobrnęliśmy do Konstancina. Amerykańska szkoła olśniewająca i z przyjemnością łaziłem po korytarzach - z warsztatami było różnie, ale raczej dobrze. Zdążyłem wrócić na obiad i kiedy Gosia miała zajęcia, poszliśmy z Kajką na ponad dwugodzinny spacer do parku Górczewska - fajnie było :) 

piątek, 10 kwietnia 2015

10.04.2015

Trochę zbyt zajęte te urodziny... Rano dostałem prezent: głośnik do mp3, który chciałem - kurka, bez dżeka... Więc przed pracą skoczyłem na bazarek, kupiłem tylko kołki do firanek, które zrzuciła Kajka, bo elektroniczny zamknięty. W tym na Broniewskiego za to nie było dżeków. Na dwóch pierwszych lekcjach siedział Breno, na wychowawczej Weronika, więc na luzie miałem tylko jedną lekcję. Po lekcjach czekali rodzice na loginy, pizzeria zamknięta, na burgera czekałem długo, w rezultacie spóźniłem się do chłopaków 20 minut, kurde. Wracając do domu, zahaczyłem o RTV AGD i tam dżek był - działa :) Urodzinowy czilaut zaliczam :)

czwartek, 9 kwietnia 2015

09.04.2015

Młoda mnie obudziła tuz przed budzikiem, jednak na tyle, żebym przysnął i w rezultacie wstałem z bólem głowy. Lekcje przeszły spokojnie, poszedłem na spacer i na obiad i zdążyłem na radę. Znowu mnie w coś wrobili... Rodzice zaczęli odbierać loginy, ja zapomniałem o mamtalencie, kurde. Gosia przeziębiona, wymięka, ja już pod wieczór też miałem serdecznie dość...

środa, 8 kwietnia 2015

08.04.2015

Się zlazłem! Wyszedłem z domu, zanim wszyscy wstali, więc teściowie pojechali zanim wróciłem. Cudownie. Po lekcjach zrobiłem dwugodzinną rundkę po centrum w celu sprawdzenia detali do przewodnika, zajrzałem na pocztę po płytę i wróciłem na obiad, aby... wyjść na kolejny spacer, tym razem z Kajką. Poszedłem opłacić przedszkole i zrobiliśmy fajną rundkę po Górcach. Przewodnik skończony, w weekend zacznę (może) dyplomowanie.

wtorek, 7 kwietnia 2015

07.04.2015

Jako, że lepiej się czułem - w sumie normalnie, dałem się wyciągnąć na spacer. Zaproponowałem Powiśle, więc szwendaliśmy się od Sapera, przez park Porazińskiej i było nawet fajnie. W pewnym momencie teściowa, działająca mi już srogo na nerwy, zapomniała o marudzeniu i zaczęła się huśtać z teściem na placu zabaw. Wieczorkiem wódeczka, odpaliłem wreszcie komputer, a jutro do pracy... :(

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

06.04.2015

Ostatni wartościowy dzień od dawna. Wprawdzie mikstura z czosnku, miodu i cytryny postawiła mnie na nogi błyskawicznie, ale stwierdziłem, że nie będę się forsował. Do kościoła więc nie poszedłem, a także nie pojechałem do Kałuszyna - prawie cały dzień wolny! Posłuchałem muzyki, poczytałem, cudownie!

niedziela, 5 kwietnia 2015

05.04.2015

Wszystko świątecznie, tylko nie ja... Zakatarzony, zachrypiały, świetnie. Mama przyjechała na 9, zjedliśmy śniadanie, a potem teściowie z Gosią poszli do kościoła - ja oczywiście, z uwagi na chorobę, zostałem, a mama też się dzięki temu wymiksowała. Świętowaliśmy sobie do 16, ciągle żarcie i żarcie. Czułem się coraz gorzej, szczerze mówiąc. Wieczorem Gosia zrobiła mi eliksir z czosnku, miodu i cytryny i kiedy dziabnąłem trzy łyżeczki specyfiku, prawie mnie przenicowało na drugą stronę! Ciekawe, czy pomoże...

sobota, 4 kwietnia 2015

04.04.2015

Ból gardła, katar - cudownie. Za to w tym roku zostałem w domu, a ze święconką poszli wszyscy inni. W tym czasie robiłem białe kiełbaski. Cały dzień zresztą trwały przygotowania do świąt - pieczenie, gotowanie, sprzątanie. Za oknem na zmianę grad, śnieg, deszcz i słońce.

piątek, 3 kwietnia 2015

03.04.2015

Pogoda nadal straszna, ale przynajmniej się wyspałem. Po południu przyjechali teściowie, cały dzień zajmowały przygotowania i sprzątanie. Po wieczór, kiedy siedziałem z Kajką, poczułem gardło i wiedziałem, że nie będzie dobrze...

czwartek, 2 kwietnia 2015

02.04.2015

Pierwszy dzień wolnego, niech to szlag. Pogoda fatalna, a ja rano na zakupy: bazarek, kerfjur, lidl... Wydałem 600 złych, cudownie. Potem jeszcze zrobiłem obiad, starłem kurze, odkurzyłem i pozmywałem - w tym czasie Gosia umyła szafki i była w kościele... Na co ona marnuje tyle czasu? Potem siedziała do 2 w nocy i nadrabiała.

środa, 1 kwietnia 2015

01.04.2015

Test! To ten dzień! Dzieciaki były lekko zestresowane, ale każdy przyszedł porządnie ubrany, punktualnie i przygotowany. Mówili, że łatwe, zobaczymy, co dalej... Siedziałem do 13:30 w szkole, w przerwie zrobiłem dzieciakom zdjęcia - zabawa była przednia i odstresowująca. Po wszystkim skoczyłem na Wierzbno i odebrałem od kolesia ponad 40 płyt, jakiś idiota ze mnie... Wróciłem, zwolniłem mamę, zrobiłem zajęcia z Krzysiem i tyle.