sobota, 31 sierpnia 2019

31.08.2019

Wstałem ze spuchniętym okiem, znowu coś mnie jebło, wyglądam, jakby mnie koń kopnął. Mieliśmy się spotkać z Agnieszką i Lilką w parku Ujazdowskim na nowym wypasionym placu zabaw... Ok, dojechaliśmy, ale kurde, plac zamknięty. A Agnieszka gdzieś zaparkowała i nie umiała powiedzieć, gdzie jest... Rany. Ale je znaleźliśmy. Poszliśmy więc do parku koło Sapera na plac zabaw, ale tam nudno i w ogóle foch na siebie u dziewczyn. Po czasie poszliśmy z Agnieszką dopłacić do parkingu (znalazła jedyny płatny dziś parking w okolicy, niesamowita zdolność) i poszliśmy coś zjeść u cioteczki Tu. Do samochodów wróciliśmy ok. 18, te wariatki ledwo kumają, co się dzieje wokół, dramat... Pojechaliśmy jeszcze do pepco po skarpetki i do kerfjura po zakupy na jutro, kupiliśmy przy okazji młodej krzesło do biurka - znowu 400 zł pękło... Wieczór pozwolił się wszystkim ogarnąć przed 22.    

piątek, 30 sierpnia 2019

30.08.2019

Wstać po 8 to zaraz będzie luksus... Rano był jeszcze relaks- choć kiedy jadłem śniadanie nieźle coś pierdyknęło. Okazało się, że wybuchła butla z acetylenem na samochodzie Veolii - obydwu pracowników rozmaśliło po okolicy, dwoje przechodniów w ciężkim stanie. Resztki samochodu latały nawet na dachy okolicznych bloków. Masakra. Cała ulica zamknięta. Ale najpierw poszliśmy do szkoły - w klasie parytet, ale są trzy Kaje i dwie Maje, bez sensu. A zatem 1b. Zobaczymy. Poszliśmy do biblioteki, na szejka do maka, na chwilę do skejtparku i wróciliśmy, po przecież upał zabija. Po obiedzie skoczyliśmy z Kają na rower - tylko 13,5 kilometra, ale za to bardzo przyjemnie. Polska-Włochy 3:2 w siatkę pań.  

czwartek, 29 sierpnia 2019

29.08.2019

Noce wciąż są tak gorące, że pływam w sosie własnym. Po ogarnięciu się pojechałem na to szkolenie nieszczęsne, ale wyjątkowo okazało się bardzo dobre. Akurat na czasie, o internetowych przekrętach... Zostałem jeszcze trochę, bo czekaliśmy na plany - nie mam źle, całkiem przyjemny plan mi wyszedł. Pojechałem na pocztę, wysłać do Pierre'a paczkę i przy okazji odebrałem kilka dobrych sztuk. Wróciłem, poszedłem po zakupy i po jedzenie i na zmianę przygotowywałem wizytę i ogarniałem dzieciaka. Beata z Markiem przyszli punktualnie o 18:30, posiedzieli ze dwie godzinki i było bardzo przyjemnie. W tym czasie Legia odpadła z Rangers 0:1 w doliczonym czasie, a siatkarki Polska-Włochy 3:2. Mam katar i jakby mnie rozkłada przed początkiem roku. Świetnie.

środa, 28 sierpnia 2019

28.08.2019

Jakiś podziębiony jestem, katarek, gardełko, pierdółki... Rano do pracy na chwilę dosłownie, bo na 40 minut - uwinęliśmy się z planem i już. Poleciałem do Marcina po puts, podjechałem do biedry po szybkie zakupy i w sumie koło południa byłem w domu. Posprzątałem - odkurzyłem, wyrzuciłem śmieci i odwiozłem łóżeczko Kazikom. Stamtąd do kerfjura, bo Gosia chciała kupić jakieś rzeczy na jutro, bo Beata z konkubentem przychodzą ;) Ja podjechałem, zabrałem zakupy i wróciłem do domu, a one zostały poskakać na dmuchańcach. Na koniec dnia pojechaliśmy z młodą na rowery, zrobiliśmy 20 km na Włochy i z powrotem, bardzo przyjemnie. Siatkarki zwaliły, Polska-Belgia 2:3... Dziś Kajka zasnęła szybko po wczorajszym przesmradzaniu do 23, za to młody mało się poduszką nie udusił i teraz siedzi i jest zadowolony...

wtorek, 27 sierpnia 2019

27.08.2019

Wstałem o 7:20 - przyszło mi to dość ciężko... Zebrałem się i pojechałem do pracy na pierwszą radę. Sporo osób nie było, to niedobrze w obliczu wyboru wice. Marta zaproponowała... Kreftę, co za pomysł?!! Odbyło się głosowanie, ale co z tego, że góra głosowała na nie, jak dół i świetlica za nią - przeszła z 60%. Nędza. Co ona wie o naszej pracy? Bez sensu. Wściekłość zapanowała od razu... Gralu się wymiksował z klasy, mam jednego mniej. Reszta była już raczej bez znaczenia, na szczęście nie dostałem żadnych akcji w tym roku z uwagi na erasmusa :) Skończyło się, to poleciałem do biura edukacji po papier, odebrałem paczkę z poczty - niestety Marcin nie wziął płyt puts do pracy :P Wróciłem przez sklep, zrobiłem obiad, zjedliśmy i poszliśmy na spacer. Oklapnięty jakiś jestem, młoda działała mi dziś strasznie na nerwy swoim marudzeniem, plac zabaw był powodem do kilku tragedii, straszne. A teraz od ponad godziny nie może zasnąć i przesmradza na dowolny temat. A ja muszę złożyć raport! Ech.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

26.08.2019

Podniosłem się nieco za wcześnie, ale młody tak dorwał się do cycka, że hałasował jak stado warchlaków. Masakra :) Ogarnęliśmy się i pojechaliśmy do Marty i Emila. Posiedzieliśmy ze 3 godzinki i wybyliśmy po kawie, serniku i wrzasku dzieciaków. Serniczek mi nie posłużył - sałatki Arturów zniszczyły mi żołądek... Zrobiłem obiad, zjedliśmy i zaległem. Zacząłem już przysypiać, ale towarzystwo się obudziło, że na spacer. To poszliśmy na lody i do sklepu, kupić kieckę na rozpoczęcie roku szkolnego, wróciliśmy obładowani jak wielbłądy. Obejrzeliśmy sobie siatkarki Polska-Ukraina 3:1 i mentalnie gotuję się na jutrzejszą pracę.

niedziela, 25 sierpnia 2019

25.08.2019

Spaliśmy do 9:20, normalnie wypas, ale po wczorajszym byłem bardzo zmęczony. Zanim się wygrzebaliśmy, okazało się, że jest 13, a ja zaraz muszę jechać! Polecieliśmy szybko do kerfjura po prezenciki dla dzieciaków na jutro, przy okazji Kajka dostała zjebki, bo uderzyła mamę. Histeria trwała godzinę, bo mieliśmy iść na dmuchańce, a tu dupa. Trudno. Poleciałem na autobus i w sumie się spóźniłem - tyle, że grupa znowu była przy złym wyjściu i pokryłem spóźnienie :) Dziś było tylko 11 osób, niby łatwiej, ale wyszło dokładnie tak samo. Oczywiście, jak wracałem, to już odbierałem telefony, gdzie ja jestem, bo przecież młody się drze... A było go spać położyć, zamiast czekać na mnie... 

sobota, 24 sierpnia 2019

24.08.2019

Strasznie męczący dzień. Pobudka o 6:30, bo młody nie spał, ciotka szykowała się do pracy, a Gosia do lidla po ciuchy dla młodego. Zdążyłem się ogarnąć i pojechałem ponad godzinę wcześniej. Zostawiłem wóz na KOR i poczłapałem na lotnisko. Przylazło ok. 30 osób, głównie zwabionych tym, że będziemy zaglądać w jakieś zakamarki lotniska, a tu zonk. Ten cholerny samolot to wtopa, duża pomyłka... Oblazłem wszystko w idealnie dwie godziny i pojechałem do centrum. Zajrzałem do Złotych do Media Marktu (sporo płyt na wyprzedaży!) i zjadłem w Burger Kingu. Grupa studentów okazała się bardzo sympatyczna: Portugalia, Węgry, Armenia, Ukraina, Francja... Bardzo byli zainteresowani, pytali, ogólnie super wycieczka, podobno niezwykle zadowoleni. To fajnie. Tylko ze Starówki musiałem dymać na piechotę pod pałac... Jeszcze ogarnąć młodzież i spokój - o 22... Padam na ryj.

piątek, 23 sierpnia 2019

23.08.2019

Rano odwiozłem o 7 Majkę do metra - Gosia mi tę atrakcję załatwiła... Zjadłem, ogarnąłem się i pojechałem do pracy po podpis Marty. Musiałem jeszcze raz drukować ten certyfikat z dobrą datą, dobrze, że wczoraj zmieniałem hasło, to pamiętałem... Zostawiłem hondę pod szkołą i pojechałem do centrum. Niestety, dyrektor BE nie było, zajrzałem na pocztę i wróciłem na Żoliborz. W domu byłem o 11, Sławek pracował pełną parą. Wszystko szło dobrze do momentu montażu profili - okazało się, że dziury wyłażą... Trzeba było wymienić jedną płytkę. Udało się. Płakał, że kabina w te profile nie wejdzie, ale weszła - jam to uczynił, bo on był zbyt sceptyczny, by spróbować. Dziewczyny poszły o 15:30 do biblioteki, on skończył też w tym czasie i poszliśmy potem razem do Bistro na obiad - całkiem dobry. Potem spacer, sprzątanie po remoncie i znowu jest Majka, pierdoli niebywałe kocopały o swoich modlitwach i cudach, jakie czyni. Dramat, jestem zażenowany bardzo poważnie.. A ja powinienem przygotowywać się do wycieczki...

czwartek, 22 sierpnia 2019

22.08.2019

Rano Gosia poleciała do lidla po ciuchy dla młodej, a teściowie w tym czasie zdążyli pojechać do Wałbrzycha. Sławek przyszedł o 10 i zaczął robotę, którą skończył po kilku godzinach - na tyle wcześnie, że udało nam się zrobić i zjeść obiad i jeszcze pójść na spacer, z którego się urwałem na Spacer po Koszykach - ledwo zdążyłem, bo przecież zostawiłem samochód na mecie, musiałem dolecieć. Grupka była ze 30 osób, bardzo przyjemny spacer, dostałem nawet napiwek :) W czasie spaceru okazało się, że nocuje u nas ciotka Majka - świetnie, jedni wyjechali, następni zwalają, hotel normalnie się zrobił. A ja muszę ogarnąć raport na jutro dla Marty i biura edukacji, plan gry miejskiej na Urodziny Placu Wilsona i parę innych rzeczy - m.in. tę nieszczęsną wycieczkę po Okęciu... Majka nie umiała trafić, więc musiałem po nią lecieć, brodzik rozmontowany, ja zmęczony, meczu Legia - Rangers 0:0 nie mogłem obejrzeć, szlag mnie trafił. 

środa, 21 sierpnia 2019

21.08.2019

Znowu nie było spania, bo o 10 przyszedł majster Sławek i zaczął poprawiać brodzik. Oczywiście spięli się natychmiast z Gosią, ale zaczął robić jak trzeba. Okazało się, że odwrotnie wstawił profile kabiny, dlatego było nierówno. Wymogliśmy na nim, żeby wsunął brodzik pod płytkę - musiał wszystko skuć i położyć glazurę na nowo. Super, mamy wyłączony prysznic. Z braku opcji poszliśmy z teściami do Sajgonu i Bezy Krowy, bardzo smacznie było jak zwykle. I na wieczór skoczyłem z teściem do castoramy na Popularną po płytki. Korzystając z okazji podskoczyłem na fort Zbarż - ale nie ma tam opcji przejścia, wszystko do dupy... Nie wiem, co ja zrobię w sobotę... Wieczór skończyliśmy przy 0,0, bo teście jutro jadą. 

wtorek, 20 sierpnia 2019

20.08.2019

Ranek zaczął się od tego, że pojechałem z młodą na WAT do dentysty - okazuje się, że ma piękne zęby i nic nie trzeba. Przeszliśmy trochę spacerkiem, trochę autobusem, zaszliśmy do rossmanna i wróciliśmy. Obiad zrobiliśmy na działce z grilla, trochę jeszcze ogarnąłem i w sumie siedzieliśmy tam do wieczora. Ciągle zadziwia mnie ograniczenie teściowej...

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

19.08.2019

Wykorzystałem dzień, aby pozałatwiać tysiąc różnych spraw. Rano poleciałem do biura edukacji z kartką do podpisu - po południu okazało się, że zadzwonili do Marty, że Gospodarczyk nie podpisała, bo data jest zbyt dawna... Sprzed długiego weekendu. Kurde. A dyrekcje na urlopach, NA mnie zamorduje... Potem na piechotę polazłem przez Tamkę do 102 - Antykwariat Tamka zamknięta, ale autobusem podjechałem zaraz pod sąd. Tam postałem w kilku kolejkach, okazało się, że jeszcze dziś płacę tylko 50 zł, pojutrze już dwa razy tyle. Potrzebowałem kilku papierów - tych co nie miałem wziąłem z USC obok, popłaciłem wszystko, odstałem swoje i po 2 godzinach dałem radę skończyć. Wlazłem jeszcze do Antykwariatu Grochowskiego, zajrzałem na Tamkę i na pocztę i odebrałem płyty - przez co mnóstwo ich miałem w plecaku... Podjechałem do P+R na Marymoncie - bilety mi tam sprawdzali w samochodzie, jak wyjeżdżałem :) Jeszcze tylko zakupy w lidlu i wróciłem do domu o 18 - w chałupie siedzi teściowa, której nie chciało się iść na działkę, kurde. Po wczorajszym wciąż mi nieco bulgocze w brzuchu, ale mnie załatwili...

niedziela, 18 sierpnia 2019

18.08.2019

Prawie udało się nam wyrobić - mieliśmy być u Arturów w południe, to wyjechaliśmy 11:45 :P Ale spóźniliśmy się niewiele w sumie. Zaczęło się od dwóch sałatek, nawet dobrych: dużo sera, czosnku, fasolka... I 0,0. Ok, pojedliśmy w oczekiwaniu na obiad. Dzieciaki doskonale się bawiły, naprawdę spoko. A potem zaproponowano spacer po lesie - fajnie, miły spacer, to może obiad. Mnie zaczęło jeździć po żołądku. Gadam cały czas z Arturem, dobrze się gada nawet. Wróciliśmy, a Małgosia: To co, najedzeni wszyscy? To nie robimy już pizzy, jedziemy z ciastem. Mały torcik dla Ignasia, bo miał urodziny (na szczęście miałem dla niego kasę w prezencie, bo Gosia przypomniała, że on jakoś ma urodziny) i ciasto. A gdzie obiad??? Jeździ mi po brzuchu niesamowicie. Pojechaliśmy wreszcie po 18, skręcało mnie w samochodzie z bólu, niedzielnych kierowców pełno, szlag by to trafił. Ledwo dobrnąłem do domu. Dziewczyny głodne poszły na hot doga, a ja do ubikacji. Nie przeszło za bardzo... Jeszcze odkurzyć przed wieczorem, ogarnąć dzieci i ugotować obiad, bo przecież teściowie jutro przyjeżdżają... I dowiedziałem się, że w sobotę mam wycieczkę po Okęciu... Ratunku.   

sobota, 17 sierpnia 2019

17.08.2019

Słabo spałem, bo nie dość, że młody ciamkał, to jeszcze jakaś cholera zadzwoniła do Gosi z ofertą o 8:20 i młoda też się obudziła. Wstałem i pograłem z nią po śniadaniu w różne rzeczy, niech ma tę satysfakcję. Potem poszliśmy na działkę i od 13 do 18 pieliłem, wycinałem, podlewałem itd - wywiozłem ze trzy ładunki zielska, ale przynajmniej działka wygląda jak działka, a nie ugór. Zjedliśmy karkówkę z grilla, musiałem pojechać po sosy, bo żona zapomniała i przy okazji przywiozłem masę skorup do mycia - stoją teraz wszędzie, bo Gosia grzebie w internetach na temat kredytu, zamiast zająć się myciem. Potem zakupy - znowu wydałem 400 zł - padając na pysk wróciłem o 20. Jeszcze tylko kolacja dzieciom, czytanie i usiadłem do browka i Piasków. Zmęczony jestem i boli mnie krzyż... Starość...

piątek, 16 sierpnia 2019

16.08.2019

Mieliśmy jechać do Ciechanowa, ale wygrzebaliśmy się ok. 11. Spoko niby, ale popatrzyliśmy na młodego i... nie, chyba nie. Zamiast tego pojechaliśmy na Starówkę. W centrum spędziliśmy naprawdę miło 6 godzin na szwendaniu się, skakaniu przez fontanny, jedzeniu lodów i obiadu u cioteczki Tu... Sympatyczny dzień. Wróciliśmy, to jeszcze skoczyłem do sklepu po zakupy. No i po położeniu dzieciaków piszę Słodowiec - sporo zrobiłem. Najs. I jeszcze umówiłem się z Arturami na niedzielę. To może boleć...

czwartek, 15 sierpnia 2019

15.08.2019

Jak udaje nam się spać do 9, to ja nie wiem, ale jest czad. O 11 przyjechał Majkbajk po pudełka i pozbyłem się tego bagażu. Majki przyniósł mi browca i gadżety dla młodego ;) No to poszliśmy na spacer, dookoła świata do Fortu Bema. Fajnie było, wracając spotkaliśmy mamę Kuby - ucznia Gosi, panią Kingę z przedszkola i jeszcze bliźniaki... Zjedliśmy w Sajgonie, poszliśmy na lody i wróciliśmy wreszcie do domu - na sygnale, bo młody jak się wyspał, darł się niemiłosiernie. Zabrałem więc Kajkę na rower - kolejne 15 km poszło, przy okazji spotkałem Paulinę z mężem i Irenką na Wawrzyszewie. Teraz żona siedzi i dłubie z finansach i mieszkaniu, nie daje mi spokojnie słuchać i pisać. Męczy. Oszczędzaj, odkładaj, załatwiaj... Ech... 

środa, 14 sierpnia 2019

14.08.2019

Znowu spałem do 9, ale jakoś ciężko się wyspać na sto procent. I tak trzeba było wstać, choć pogoda słabiutka. Rano dziewczyny skoczyły na badanie krwi. Na 11:30 mieliśmy być z młodym na rehabilitacji, ledwo zdążyliśmy, bo zaplątaliśmy się w remont Szeligowskiej i w jej dwie strony... Siedzieliśmy tam godzinę, okazało się, że trochę źle go trzymamy i stąd napięcie... Potem pojechaliśmy do pracy, wziąłem te podpisane papiery i pudełka dla Majka, bo mnie męczy o nie niemiłosiernie. Z Żoliborza ruszyliśmy na Bródno, najpierw oddać skierowanie małego do kardiologa, potem do mamy, zrobić porządków trochę, odebrać rachunki i przewietrzyć. Ciężko się tam przychodzi w dalszym ciągu. Po załatwieniu wszystkiego poszliśmy na obiad do Amrita i wróciliśmy szybko do domu, bo zadzwonił Kozaczuk, żeby biegiem przylatywać na zebranie komisji dialogu społecznego - przyjechałem, ale tylko zostawiłem akces, bo przecież nie potrafili się zupełnie dogadać, porażka. Jeszcze zdążyłem do biblioteki i teraz sobie piszę Bielany. Idzie nieźle, ciekawe, czy dam radę?

wtorek, 13 sierpnia 2019

13.08.2019

Jakiś od rana nieprzytomny jestem, a spałem do 9:30, za krótko... Potem ogarnięcie się, zakupy i przygotowanie na przyjazd szwagrów z Częstochowy. Tuż przed nimi przyszła moja paczka od Petera z Holandii! Wreszcie. W międzyczasie Gosia zdążyła pójść do lekarza, przygotowaliśmy sałatkę obiadową i nią ich poczęstowaliśmy, cholera, kolejny obiadek, z kuchni nie wyjdę niedługo... Posiedzieli z godzinę i pojechali do domu. To my poszliśmy na działkę - młody niewiele dał zrobić Gosi, ale ja wyciąłem masę zielska, podkaszarką ogołociłem okolice drzewek i podlałem towarzystwo. Chyba mnie ten dzień zmęczył...

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

12.08.2019

Znowu mi wywaliło fb, nie wracam tam, pieprzę. Nie wiem o co chodzi, ale nie wygląda to dobrze. W każdym razie ogarnąłem się rano i po 12 ruszyłem do Łazienek na spotkanie z Grekami. Był Jorgos z dwoma kumplami i żoną jednego z nich. Przelecieliśmy park, piechotą doszliśmy do Zapiecka przy rondzie de Gaulle'a, gdzie się najedliśmy. Nie chcieli słyszeć o tym, żebym płacił za swój obiad, bardzo mili są :) Poszliśmy jeszcze na digging, odebrałem 5 paczek z poczty i odprowadziłem ich pod pałac - w domu byłem o 19. Grecy są zachwyceni Polską, kobietami i pięknem kraju. W ogóle najchętniej by tu zostali. Bardzo przyjemny dzień. W domu spokój, tylko Kajka kuleje - łaziła do nas w nocy, coś musiała źle stanąć. No i małemu zaczął się wrzynać paznokieć. Wszyscy padli, ja sobie popisałem Bielany - ale do końca września to chyba nie zdążę...

niedziela, 11 sierpnia 2019

11.08.2019

Rano wstaliśmy po 9, wow. Wyciągnęli mnie oczywiście do kościoła, myślałem, że umrę z nudów, na szczęście są dzieci :P Wróciliśmy przez lodziarnię, zjedli rosół i pojechali do Częstochowy. Po czym... stanąłem znowu do garów. Obejrzeliśmy mecz Polska - Słowenia 3:1 i nasi siatkarze jadą do Tokio! Po czym wyszliśmy na spacer... Bartek przez pół spaceru darł się niemiłosiernie, pospał chwilę  na placu zabaw i furt abarot się darł. Dobrnęliśmy do domu wykończeni, a tu jeszcze kąpiele dwie, kolacje... Mamo.

10.08.2019

Dojechałem przed 11 na Włochy, a tu leje - ale padało tylko 5 minut. Na wycieczkę zlazło z 50 osób, a ta babcia +80 znowu coś chlapnęła, z czego musiałem się tłumaczyć, bo źle przeczytała... Ech. Wyprawa zajęła mi ze 2 godziny, było miło, ale bez szału. Wróciłem, a tu pusto, zyskałem niechcący 1,5 godziny luzu :) Łeb mnie trochę bolał, ale wziąłem proszki, wstawiłem mięso i ziemniaki, czekałem, aż towarzystwo wróci z działki. Cholerne truchło piekło się ze 3 godziny, po czym Łukasze pojechali do Ikei, Gosia z Bartkiem poszli spać, a dzieciaki zostały mi na głowie. Musiałem ogarnąć kuchnię, posprzątać, dać im jeść, dobrze, że nie byli kłopotliwi i ładnie się bawili. Po powrocie szwagrów wypiliśmy wino (oni) i tsipuro (ja), spać poszliśmy po północy.

piątek, 9 sierpnia 2019

09.08.2019

Od rana szaleństwo, Gosia sprząta, Kajka się plącze i marudzi, Bartek ryczy... Miała iść z dzieciakami do sklepu o 12, ale poszła o 15... Za to o 12 ja stanąłem przy garach i siedziałem do późna. Znaczy, w sumie o 15 było wszystko gotowe, tylko podsmażyć rybę, a koło 16 przyjechali szwagry. I tak zeszło sporo, ale dorsz na zapiekanych ziemniakach z pomidorami to hit. Potem poszliśmy na spacer i lody i w sumie wieczór skończył się tak, że wszyscy poszli spać, ja zostałem w kuchni przygotować mięso na jutro i ogarnąć wycieczkę. Jak zwykle nieprzygotowany... 

czwartek, 8 sierpnia 2019

08.08.2019

Spaliśmy niemal do 9, Kajka w ogóle wstała koło 10. Ale za to dzieciakom przeszło. Bartek roześmiany, gada do mnie, cieszy się, jest przeuroczy. Rano dostałem maila, że jak nie złożę raportu za projekt, to uruchomią procedurę zamykającą akcję, szlag by to trafił, do 31 lipca był czas... Koło południa pojechałem do lidla po zakupy na weekend i wizytę szwagrów. Potem poszliśmy na spacer - 4 godzinki zleciały na łażeniu, zakupach, lodach itp. Po obiedzie poleciałem drukować materiał na wycieczkę po Włochach, bo przecież jestem zielony. Ogarniam kuchnię, napisałem raport. No i obejrzałem Legia-Atromitos 0:0, co za beznadzieja...

środa, 7 sierpnia 2019

07.08.2019

Dzieciaki rozbite przez szczepionki, lekko gorączkują i średnio się czują, więc zostali w domu. Tylko ja latałem - najpierw do biblioteki oddać książki i odebrać przy okazji 3 paczki z inpostu. Posprzątałem i odkurzyłem. Potem zaraz był obiad, po czym poszedłem po wódkę do śliwówki - śliwki zaczęły gnić i trzeba było z nimi coś zrobić sensownego. No i jeszcze wieczorem leciałem po koncentrat do pomidorówki. I tak męczący dzień. No i zaczęło lać wieczorem.

wtorek, 6 sierpnia 2019

06.08.2019

Noc była słaba: o 4 wył Bartek, o 5 przyszła Kajka, o 7 wył budzik. Super. Na 9 musieliśmy być w przychodni na szczepieniach, weszliśmy oczywiście w ostatniej chwili. Obydwoje przeżyli jakoś te szczepionki, poszliśmy na plac zabaw i do sklepu, po czym koło południa byliśmy w domu. Zabraliśmy się do obiadu na dziś i najbliższe dni: 6 godzin albo w kuchni albo przy dzieciakach, na zmianę. Pod wieczór Bartek zaczął odpływać, darł się, dostał gorączki i ogólnie jest średnio. Poszliśmy z Kajką po termometr i na lody, ale i ona dostała gorączki... Zapowiada się wesoło.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

05.08.2019

Co za dzień. Rano ruszyłem na podbój castoramy, aby kupić kosiarkę. Wykorzystałem ten czas, aby pojechać do Klaudyna po paczkę z inposta i na główną pocztę po cztery paczuszki. Udało się. Kupiłem również bardzo fajną kosiarkę za niecałe 500 zł - na działce próbowałem, czy działa i okazało się, że nie. Czemu? Bo kabel przedłużacza przerywa. Kurde. Ciekawe, czy stara kosiarka też działa na innym kablu? Hm? Z działki zabrałem się do lidla po dzieciaki i zakupy, przygotowaliśmy się na grilla i poszliśmy na działkę. Zrobiło się gorąco, bo rano było słabo... Na działce kosiłem trawę i zielsko, grillowałem, bujałem młodego i próbowałem jeść. Z Kajką zebraliśmy jabłka i śliwki, miała świetną zabawę. Śliwki zresztą pyszne. Po ogarnięciu działki wróciliśmy po 19, kolacja i spać. Jutro wcześniej wstajemy, bo szczepionki czekają obydwoje.

niedziela, 4 sierpnia 2019

04.08.2019

Noc była ciężka: żona chrapie, młody ciamka jak stado warchlaków, młoda coś przeżywa przez sen. I jeszcze deszcz. No i młoda wparowała z głodem przed ósmą. Meh. Ja poszedłem robić śniadanie i ogarniać, a Gosia z Bartkiem spała do 10... To zabrałem Kajkę na rower, pojechaliśmy przez Koło i Ulrychów, zatrzymując się w parku Szymańskiego. Tam z nudów zrobiłem zbyt duże zakupy na allegro i zadzwoniła żona, żeby już wracać, bo ona chce na spacer, jakby sami nie mogli... Ok, wróciliśmy kółkiem przez Górce bez pośpiechu i jak podjeżdżaliśmy pod klatkę po godzinie, dopiero wyszli. Zostawiliśmy rowery i poszliśmy razem wokół osiedla do Kinga na obiad. Młody w restauracji zesrał się tak, że wylało się górą pieluchy, rany... Na deser zajrzeliśmy do Bezy Krowy i wróciliśmy po 4 godzinach. Chciałem poleżeć, ale mała przyszła się tarmosić, żona pozawracać głowę, mały powrzeszczeć. Zwariuję. A tu jeszcze zrobić kolację wszystkim, wstąpić do pokoju młodej na zakupy (kilka razy co najmniej), wykąpać Bartka, ogarnąć Kajkę i poczytać... Przy okazji oglądałem dziewczyny w siatkę, Polska - Serbia 1:3, nie dostały się na igrzyska, choć przegrały na własne życzenie... 

sobota, 3 sierpnia 2019

03.08.2019

Wstaliśmy i zanim się ogarnęliśmy, było południe. Ruszyliśmy więc na spacer do tesco, bo tam jakaś dzika wyprzedaż i nakupowaliśmy setki niepotrzebnych rzeczy, zjedliśmy też obiad w bistro. Wróciliśmy przez lody i do domu tramwajem - młody darł japę konkursowo, zwłaszcza na przystankach. Wieczorem dostał wielkiej sraki, załatwił z 5 pieluch w pół godziny. Ufff. 

piątek, 2 sierpnia 2019

02.08.2019

Pogoda się zepsuła na dobre, zbiera się na deszcze. My z kolei powoli się poskładaliśmy, spakowałem ile się da - i tak jedna waliza została... Teściowa łaziła za mną i stękała, żebym zmienił wreszcie buty z japonek na kryte, bo przecież nie pojadę w klapkach! Dlaczego nie, cały czas jeżdżę, to nie szpilki... Ale dla świętego spokoju zmieniłem... Droga nieco zatłoczona, ale leciało się dobrze, poza paroma marudnymi komentarzami żony. Zatrzymaliśmy się nie dlatego, że Bartek chciał - przespał całą drogę. Dziewczyny musiały siknąć i... zjeść hot doga. Dojechaliśmy na 16, ja jeszcze pojechałem na zakupy (paczka z inposta mi wróciła do dyspozytorni, szlag!) i po obiad. Nasi w tym czasie grali z Brazylią i obsrali, szkoda, bo pewnie nie awansują już do Tokio...  

czwartek, 1 sierpnia 2019

01.08.2019

Niewiele się działo, padał deszcz i zrobiło się chłodniej. Rano pojechaliśmy po zakupy i zrobiliśmy na obiad grilla, całkiem dobrze wyszło, choć znowu za dużo kupiliśmy... Na 18 była msza za moich rodziców (powinienem być wdzięczny, bo oni załatwili to DLA MNIE, ja cham nawet nie pomyślę... Durne zabobony...). Na szczęście ksiądz wyrobił się w 25 minut, nasza paka mocno podniosła frekwencję - tak o połowę. Łukasze przyjęli pielgrzymów z Lidzbarka, a my z teściem sobie drinkowaliśmy. Jutro jedziemy, dobrze.