wtorek, 30 kwietnia 2019

30.04.2019

Wczesne pobudki mnie rozwalają... Wstałem więc o 6, odprowadziłem młodą, byłem na rehabilitacji i na zakupach i zadzwoniłem do Roberta. Zanim przyjechał, zdążyłem zebrać pranie, odkurzyć i pozmywać. Wsiedliśmy w jego beemera, wypożyczyłem przyczepę i ruszyliśmy robić robotę. Udało się - wynieśliśmy wersalkę z kwadratu, donieśliśmy ją na działkę, wywaliliśmy tego gruchota z 'salonu' i umieściliśmy wersalkę. Jeszcze podlałem! Po powrocie spakowaliśmy kilka pudeł i poszliśmy do banku i sklepu. Zjadłem szybko coś i poszedłem po Kajkę. Już w domu spakowaliśmy więcej, przy czym moja rozkoszna małżonka nieustannie próbuje mnie wkurwiać, wymyślając kolejne masakry, związane z: porodem, remontem, życiem. Mam już tego po dziurki w nosie, ciągle histeria i panika w temacie, który nigdy nie zaistniał... 

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

29.04.2019

Jak budzik zadzwonił o 6 to nie bardzo wiedziałem o co chodzi... Ale tak, trzeba podnieść młodą, odprowadzić ją wreszcie po miesiącu do przedszkola i samemu iść na rehab. Ogarnąłem. Po powrocie pozmywałem te zwały syfu, pomogłem pakować zawartość szafy na korytarzu i miałem na chwilę skoczyć na kwadrat i działkę z rzeczami. Na miejscu ogarnąłem piwnicę, ale okazało się, że Sławomir potrzebuje płytek, więc pojechałem na Popularną, wymieniłem płytki ciemne na jasne, załatwiłem dechę, kupiłem przyrządy do malowania parapetów i wróciłem na Bemowo. Wyciągnąłem jeszcze kasę dla niego, ale już go nie było. Zjadłem, odebrałem Kajkę, załatwiłem na jutro wynoszenie kanapy, zrobiłem zakupy, pozmywałem i chętnie bym padł, ale jeszcze ogarnąć młodą: kolacja, mycie głowy, suszenie, czytanie... Usiadłem o 21:30 i nie mam już na nic siły... 

niedziela, 28 kwietnia 2019

28.04.2019

Z łózka wygrzebałem się o 9, choć nie spałem od jakiegoś czasu. Ogarnąłem się i pojechałem na kwadrat - tam podłoga niemal dociągnięta, płytki prawie są. Parapetów oczywiście nie tknąłem, bo nawet ich umyć nie ma jak... Tylko rozbroiłem deskę od szafki podzlewowej. Zrobiłem zakupy, obiad i próbowałem zalec, ale młoda mnie szarpała - wreszcie skoczyliśmy na działkę, bo zanosi się na deszcz, ale nie padało od tygodnia, a tak naprawdę jest potwornie sucho. Wieczorem trochę pokropiło, ale to bardzo mało. Na 19 pojechaliśmy spotkać się z położną i zdążyliśmy na półfinał juniora.

sobota, 27 kwietnia 2019

27.04.2019

Znowu dzień drogi. Rano mama zapomniała przyjechać, więc zabraliśmy ją na Karową - tylko tam robią badania żółci w weekend. Poszliśmy z młodą kawałek na spacer bulwarami, ale trzeba było wracać... W tym czasie mama do nas dojechała, więc odwiozłem młodą do domu, posiedziałem chwilę jeszcze na izbie i ruszyłem do BUWu, zabrać grupę na wycieczkę. Okazało się, że dowodzi sprawą tata Janka D., co za spotkanie! Dostała mi się grupa 14 osób, oczywiście nie zdążyliśmy zrobić całej trasy, ale i tak było fajnie. Gosia czekała na mnie w BUWie, wróciliśmy do domu przez Sajgon, zabraliśmy dla wszystkich żarcie, a potem mama wróciła do domu. Ja próbowałem się zdrzemnąć, ale młoda mnie brutalnie obudziła, żebym się z nią bawił, cholera! Piszę Bielany, wzywam rodziny goszczące, ale nic z tego nie wynika...

piątek, 26 kwietnia 2019

26.04.2019

Rehabilitacja przebiegła miło i spokojnie, wróciłem na czas, aby Gosia poszła na swoje badania. W związku z tym przybyłem do szkoły koło 11, ale zdążyłem się wpisać na listę. Nie posiedziałem długo, bo zaraz wszyscy wyszli. Ja za to zacząłem maraton. Papierki do dbfo. Poczta i trzy paki. Umowa w pttk. Bemowo Ratusz - nie wiadomo po co, bo pismo jest tylko informacją, że przyjdzie kolejny papierek, super. Biblioteka. Obiad. Kiedy wysiadłem na Potoku z autobusu, zadzwonił Kuba i powiedział, że dziś nie, świetnie. Z wolna więc udałem się na Patelnię, odebrać płyty od Grabiszczego. Poszedłem z Kajka na lody i mieliśmy podlać działkę, ale tuż przed furtką zadzwoniła, że jednak wyniki są złe, więc wracać! Przyjechała Asia z ciotką Majką i zostały ze śpiącą Kają, a my pojechaliśmy na Kasprzaka. Niewiele z tego wynikło, ale poszliśmy spać po 1...

czwartek, 25 kwietnia 2019

25.04.2019

W nocy spać nie mogłem - żona wstawała do łazienki, jeść, pić, sikać, kręcić się... I jeszcze młoda przylazła. Dramat, bo jak wstałem o 6 to obie chrapały jak dziki. Pojechałem na zabiegi: naświetlili mnie i naelektrodowali. Zdążyłem na 9:30, załatwiłem mnóstwo rzeczy w pracy odnośnie wizyty, wydrukowałem rzeczy i pojechałem do dbfo, oddać kasę - zostało trochę, miło. Pojechałem do domu, zabrać dziewczyny na Powiśle - Gosia poszła do endokrynolog, a ja z młodą na ogrody BUW (spotkałem tam Zośkę i Karolinę!), a potem na plac zabaw. Po badaniach pojechaliśmy coś zjeść na Kasprzaka, ale zamiast do znanego man lokalu weszliśmy do Zdrowej Krowy - i było dobrze :) Mieliśmy iść jeszcze na lody, ale żona nie dała rady - ja tylko zrobiłem zakupy i dość. Zrobiłem ostatnie chyba z browców przed narodzinami. Jutro ostatni dzień strajku - zawieszamy imprezę do września. Trochę lipa, ale trochę rozumiem... 

środa, 24 kwietnia 2019

24.04.2019

Znowu w biegu. O 8:45 spotkaliśmy się pod Sezamem i dołączyliśmy na rondzie Dmowskiego do demonstracji. Przeszliśmy pod Sejm i MEN, było naprawdę mnóstwo osób! Po 2,5 godzinie zaczęło się wszystko rozłazić, ze sceny zaczęły padać komunały i pierdoły, powiedzieliśmy w którymś momencie dość... Na razie Pisiory zmienili w parę minut prawo, aby klasyfikacji dokonał dyrektor, a jak nie, to burmistrz. Brawo, kolejny brylant. Do domu wróciłem przez dbfo, udało się to zliczyć, chyba teraz wyjdę na plus, ufff... Wróciłem przez kwadrat - Sławomir ładnie robi, dobrze jest. Byleby zdążył... Poszliśmy z dziewczynami do Sajgonu, a potem z młodą pojechaliśmy na rowery do Powązek i z powrotem - 12,5 km. Było cudownie, tylko na sam koniec młoda miała bliskie spotkanie z koszem na śmieci - nie wiem, jakim cudem o niego zahaczyła, ale wyrypkę zaliczyła ładną... Odstawiłem ją, zrobiłem szybki zakup w biedrze, w aptece przed jutrem, zatankowałem i podlałem działkę. Jak już ogarnąłem młodą, to piszę dalej Bielany.

wtorek, 23 kwietnia 2019

23.04.2019

Znowu tyle rzeczy w jeden dzień... Przed ósmą byliśmy już w IMiD na ktg - wszystko w porządku, przy okazji umówiliśmy się z położną. Zdążyłem wrócić, zostawić samochód i dojechać do pracy na 10. Podpisałem listę i na 11 byliśmy pod MENem. Tysiące ludzi, dziki hałas i bardzo sensowne postulaty. Naprawdę robiło to wrażenie. Postaliśmy dwie godzinki, poprotestowaliśmy, oczywiście pies z kulawą nogą nie wylazł do nas. Wróciłem przez pocztę, miałem nadzieję na więcej paczek, ale była tylko jedna ;( Wróciłem przez kwadrat, okazało się, że muszę kupić fugę i dołożyć płytek. Po obiedzie więc pojechaliśmy, najwyższa izba kontroli wyraziła aprobatę na temat łazienek i zahaczyliśmy jeszcze o działkę, żeby zmoczyć zielsko. Wprawdzie piękne słońce, ale i wiatr dziki, więc niezbyt ciepło. Ale spoko, wiosna, tak? :) 

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

22.04.2019

Pobudka o 7, młoda nakręcona nas oblała... Zebraliśmy się więc i pojechaliśmy do kliniki. Spędziliśmy tam 3 godziny, okazało się, że to zwykłe przepowiadające - ale poród może się okazać lada moment... Cholera, za szybko, musimy się najpierw przenieść! Po obiedzie zabrałem młodą jeszcze na spacer, bo by siedziała przed tv. Obeszliśmy sobie Górce, fajnie było. Ukończyłem drugą część austriackiego, relację z Grecji, jeszcze parę rzeczy i może zabiorę się za Bielany na poważnie...

niedziela, 21 kwietnia 2019

21.04.2019

Po wczorajszym umęczeniu wstaliśmy znowu wcześnie, bo mama miała przyjść o 9. O której była? Pół godziny wcześniej... Zjedliśmy śniadanie, poszliśmy do kościoła - co za męczarnia. Duszno, niby dla dzieci, ale długo jak normalnie i ten klecha słabiutki... No ale odbębnione... Wróciliśmy do domu coś zjeść, mama się usunęła po obiedzie. I niedługo później zaczęła się jazda z młodym. Tak się wiercił i wybrzuszał, że myśleliśmy, że się zaczęło... Strach ogarnął... :D

sobota, 20 kwietnia 2019

20.04.2019

Cały dzień szykowania przedświątecznego. Gosia stała i robiła, choć moim zdaniem niepotrzebnie... Ja myślałem, że niewiele zrobiłem, ale...: pozmywałem z 5 razy, umyłem łazienkę, odkurzyłem wszystko, zrobiłem schab, obiad i kiełbasy białe, skoczyliśmy ze święconką, podlałem działkę, ogarnąłem kuchnię i młodzież... Padam na ryj.

piątek, 19 kwietnia 2019

19.04.2019

Musiałem jechać z młodą do pracy. Wzięliśmy rowery i pojechaliśmy - 34 minuty, 5 km. Dwie godzinki się pokręciliśmy, młoda pograła, pobawiła się i wracamy przez Wisłę, las Bielański i Wrzeciono - zrobiliśmy ponad 16 km. Jeszcze po południu trzeba było jechać na działkę, podlać wszystko, bo przecież susza. Gosia dużo już spakowała. A na kwadracie łazienka prawie gotowa.

czwartek, 18 kwietnia 2019

18.04.2019

Niby wolne, ale strajkujemy! Rząd zrobił sobie z nas jaja, proponując podwyżkę 250 złych i zwiększenie pensum o 2 godziny, idioci! Przyjechałem po 9, bo Gosia była u lekarza i jeszcze wysłała mnie po mięso. Dotarłem na czas, żeby załatwić papiery i zdążyć na jajeczko - przygotowane, że hoho. Po jajeczku poleciałem do dbfo i po powrocie pojechałem z młodą na rower - 15 km spoko przez Włochy.

środa, 17 kwietnia 2019

17.04.2019

Znowu nici ze strajku, bo musieliśmy odbyć radę w związku z konkursem na dyrektora - o 7:15! Ale po odbyciu rady nie miałem już nic do roboty, po nie zostałem powołany do żadnej komisji - to pokręciłem się i poszedłem. Korzystając z okazji pojechałem na Pragę, zobaczyć co się dzieje z moim pitem, wymieniłem za wielkie ciuchy od mamy w Galerii Rembielińska, po czym zajrzałem na kwadrat i do spółdzielni po fakturę. No i jeszcze zakupy. Udało się wrócić w miarę wcześnie, to zjedliśmy razem w Sajgonie i popakowaliśmy rzeczy. Ciepło.

wtorek, 16 kwietnia 2019

16.04.2019

Dziś matematyka - siedziałem z 8b, lipa trochę, ale cóż. Obie gwiazdy, Ola i Asia się spóźniły, bo musiały fajka zapalić, niech je... Po egzaminie odebrałem paczki z poczty, wykorzystałem kupon urodzinowy z empiku i kupiłem przełączniki do światła. W domu minąłem się z dzieciakami i Gosią - dziś dzień z Kazikiem... Pojechałem na kwadrat, sprzątnąłem piwnicę: kurzy i syf, zajęło mi to ze 2 godziny. Ale i tak fajnie. Potem spakowaliśmy leki i książki młodej - żona padła, ja piszę podpisy do zdjęć tomu X, piwkuję i koresponduję ze strajkującymi. Okazało się, że Thereza robiła tajne komplety przed egzaminem...  

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

15.04.2019

Dziś bez strajku - siedziałem w komisji z Anką K. i 8s. No i dobrze. Nie było trudne, myślę, że dali sobie radę. Po egzaminie poleciałem na Muranów po dziewczyny, oglądaliśmy sobie Bartoszka - rozkoszka ;D Potem oblecieliśmy jeszcze z młodą Muranów, kiedy Gosia się badała, wróciliśmy, to pojechałem na kwadrat. Udało mi się nakłonić Sławka na to powiększenie półki, plus kontakty :D Po obiedzie poszliśmy na krótki space i korzystając z pięknej (acz chłodnej) pogody, zabrałem jeszcze Kajkę na rower. Zrobiliśmy 12 km przez Jelonki, Odolany i Koło - na Moczydle jest cudnie! Pod koniec młodej się siodełko rozrajbowało, ciężko było wracać... Ale przynajmniej po kolacji i myciu padła natychmiast. Katedra Notre Dame się pali - co to ma być?

niedziela, 14 kwietnia 2019

14.04.2019

Młoda znowu przylazła, ale już nauczyła się na tyle, że przynajmniej nie przeszkadza, więc wstałem o 9 :) Ale potem... Odkurzyłem, pozmywałem, umyłem łazienkę, zrobiłem pranie, ugotowałem obiad... Dziewczyny poszły z palmą - jeszcze je odwoziłem, bo oczywiście się nie wyrobiły... Ale miąłem godzinę świętego spokoju. Mam przyszła pół godziny wcześniej jak zwykle. Po obiedzie ruszyliśmy na kwadrat - żona oglądała prace (ciągle marudząc, wygląda, jakby specjalnie chciała się przypieprzyć...), mama chodziła i cmokała... A na koniec działka grana, posiedzieliśmy, podlałem, zjedliśmy ciasto... Ciepło było na samą bluzę, miło, tylko mnie głowa boli... 

sobota, 13 kwietnia 2019

13.04.2019

Mieliśmy z młodą jechać na festyn do miasteczka ruchu, ale... spadł śnieg. Zaraz spływał, bo było za ciepło, ale wszystko jedno - mam nadzieję, że to ostatni atak zimy... Pojechałem zapłacić Sławomirowi - byłem o 11, a on już skończył - na podłodze wylewka, a on czekał na mnie na dole. Ok. Zrobiłem zakupy, zrobiłem obiad i tak sobie leżeliśmy (niektórzy chrapali). Młoda ciągle ostatnio przyłazi do nas w nocy, mam tego dość...

piątek, 12 kwietnia 2019

12.04.2019

Po przyjściu do pracy okazało się, że skoro wyrobiłem pensum do wczoraj, to nie muszę siedzieć nadgodzin - bardzo miło, bo miałem masę rzeczy do zrobienia. Dobrze wiedzieć, że mamy kolosalne poparcie i tyle osób nas wspiera - dziś była Marysia z 8b z ciastem :) A do tego wpadł burmistrz i zrobił doskonałe wrażenie. Posiedziałem parę godzin, uzupełniłem opisy merytoryczne i zwinąłem się z Łaszkiem - on do związków, ja po umowę gazową. Przy okazji wyprowadziliśmy jakiegoś typa, który wjechał w forsycje i nie mógł wyjechać... Załatwiłem umowę z PGiNG, zajrzałem do domu i obejrzałem, co czyni Sławomir - idzie nieźle. Zdążyłem jeszcze do biblioteki i skoczyliśmy w rezultacie co castoramy po ostatnie rzeczy. Wieczorem żonie znowu włączyła się histeria na temat Sławka - chyba mnie denerwuje...  

czwartek, 11 kwietnia 2019

11.04.2019

Dużo rzeczy się dziś działo... Wyspałem się aż do 8:30, ledwo zdążyłem na czas. A tam rozprawy, kto pójdzie jako komisja na konkurs dyrektorski, kto idzie na egzaminy itd itp... A Zalewska pieprzy bzdety, a rodzice i uczniowie ciągle coś przysyłają (torty, pizze...), a moi przyszli pod płot i wręczyli mi łakocie na urodziny... Miło! Bardzo. Po lekcjach poleciałem obejść Wyględów, dorwałem rower i objechałem osiedle - mam wszystko zrobione, świetnie. Odebrałem płytę od Marcina, odebrałem paczkę z poczty, poszedłem na hambuksa do kerfjura i zawitałem na moment do domu. Tam już ładnie wejście do salonu, łazienki gotowe do płytek, ładnie chłopcy lecą. Wywietrzyłem trochę i poszedłem na zebranie. 2,5 godziny bicia piany, ale nie da się uniknąć, bo ważne rzeczy i decyzje są podejmowane... Położyłem młodą i piwkuję. Przy okazji musiałem zeskanować papiery z sądu i wysłać je do banku... Ufff... 

środa, 10 kwietnia 2019

10.04.2019

Trzeci dzień strajku nic nie wnosi - egzaminy gimnazjalne odbyły się w obecności księży, zakonnic, strażaków i służby więziennej - paranoja. Coraz lepszy humor wśród strajkujących, choć nieco wisielczy, zwłaszcza, jak patrzymy na Zalewską. Po pracy skoczyłem do banku, dowiedzieć się, jak mam spłacać kredyt,bo na stronie nie mam możliwości jakiejkolwiek spłaty - okazuje się, że to się samo... Wpadłem do majstra, zobaczyć, jak mu idzie i dotarłem do domu. U Kajki siedział Kazik, więc wszyscy wręczyli mi prezenty i życzenia, miło. Odprowadziliśmy Kazika i pojechaliśmy do Agata meble zamówić sofę, przy okazji kupiliśmy utensylia do łazienki i zjedliśmy obiad. Na koniec dnia skoczyłem odwieźć sprzęt na Rostwora, aby Sławek wiedział, co robić. Przyzwyczajam się do nowego domu ;) Po drodze odebrałem paczkę - kolejnych kilkanaście płyt... No i tyle, mam już 41 lat...

wtorek, 9 kwietnia 2019

09.04.2019

Urwałem się nieco ze strajku - rozmowy z rządem są bezcelowe... Pojechałem szybko na Siekierki, wziąłem veturilo i objechałem dwa spacery z aparatem. Miałem problem z oddaniem roweru, przez co zrobiłem kilka kilometrów więcej, ale ok. Pojechałem na mieszkanie, pogadałem z majstrem i wróciłem do domu. Dziś trochę chłodniej, to nie poszliśmy już an rower, tylko podskoczyłem z młodą na działkę podlać zielsko - ale wody nie było :(

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

08.04.2019

Przyjechałem na 7, a tu rzeczywiście strajk! Siedzimy i okupujemy szkołę, a co. Na szczęście miałem sporo do roboty z opisywaniem faktur, bo nie wiem, jak wytrzymałbym w nieróbstwie tyle godzin. Atmosfera jest podniosła, Łachu przewodzi strajkowi, w 12 mamy gniazdo i leci TVN24 non stop. Rodzice przysyłają słowa wsparcia, miłe to jest. Ala na szczęście pozwoliła siedzieć tylko tyle godzin, ile ma się rzeczywistych lekcji, odliczając okienka, to wyszedłem 2 godziny wcześniej. Pojechałem po płyty, zakupy, zjadłem i w sumie w domu byłem po 15 - akurat aby minąć się z dziewczynami, które poszły na badania, a potem na plac zabaw z Kazikiem - dzięki temu miałem trochę świętego spokoju. W międzyczasie jeszcze pojechaliśmy z Kajką na wytęskniony rower wokół Chomiczówki. 

niedziela, 7 kwietnia 2019

07.04.2019

Nie to, żebym sobie mógł odpocząć. Pobudka rano, bo Kaja się stęskniła, szybka zbiórka i po kolei: myjnia, pozbierać rzeczy i zawieźć je na nowe mieszkanie, obiad i na działkę. Ostatnie sprzątania, piękna pogoda, podlewanie, wynoszenie śmieci - wszystko przyjemne, ale znowu się zmachałem. Jutro chyba strajk, czy jak?

sobota, 6 kwietnia 2019

06.04.2019

Mogłem się wyspać, nie pamiętam, kiedy spałem do 8 - ale trzeba było wstać, choć ciągnęło do poduszki. Po śniadaniu się spakowaliśmy i ruszyliśmy taksą na dworzec. Leje. Na dworcu serdeczne pożegnania, Zuzia płacze, Zocha nie chce wracać... Wsiedliśmy do PKSu, choć droga zabrała nam z godzinę dłużej, niż w poprzednią stronę. Zanim ogarnąłem czasy, bilety itd., ogarnąłem również, że nie bardzo mamy czas jechać do miasta na obiad. Wpakowaliśmy się więc do X01 i pojechaliśmy prosto na lotnisko, po oddaniu bagaży po prostu zjedliśmy tam cokolwiek (jakieś hamburgery, bo restauracja na piętrze ssała ostro...) i polecieliśmy do Frankfurtu. W Niemczech mieliśmy 40 minut na przesiadkę - gejt był na drugim końcu lotniska, więc biegiem! Okazało się, że jest lekkie opóźnienie, bo czekaliśmy na samolot z Madrytu, więc jeszcze zakupy poleciały :) W samolocie spotkały się chyba cztery grupy erasmusowe, wracające z wizyt! Na miejscu byliśmy ze 30 minut po czasie, odwieźli mnie Żołędzie - w domu wszyscy spali, poza Gosią. W domu! 

piątek, 5 kwietnia 2019

05.04.2019

Krótko spaliśmy, ale trzeba było gonić czas - Grecy robili głównie przerwy, a teraz okazuje się, że czasu nie ma na wszystko... Zaczęliśmy od Poli - prawie, bo nie mogła prezentacji ściągnąć, więc pierwsi wystąpili Turcy, a ona po nich. Z nerwów wyszła trochę na idiotkę, ale poszło. Po Grekach poszliśmy zasadzić drzewka oliwne - fajna akcja, doskonale się bawiliśmy. Jeszcze tylko kilka koncertów, które rozpoczęli Turcy, potem Portugalki się obudziły wreszcie i też coś zagrały i zaśpiewały i można było rozpocząć ceremonię zakończenia. Jorgos dał każdemu paczkę z tsipuro, obdarowali nas po uszy, szok. Popołudnie mieliśmy wolne, poszliśmy sobie do muzeum archeologicznego i na szopping - kupiłem wszystko, co miałem, wydałem sporo kasy, ale co tam. Dzień zakończyliśmy na balkonie z browarkiem. Super!

czwartek, 4 kwietnia 2019

04.04.2019

Po dość długiej prezentacji Mikołaja, zakończonej owacjami (jak im zagrał Gwiezdne Wojny...) pojechaliśmy na wycieczkę - Pola nie zdążyła. Ruszyliśmy do Meteorów, ale najpierw zajechaliśmy do burmistrza regionu, gdzie Fernando wykonał akcję roku. Po gadce burmistrza wstał, opowiedział parę słów i nagle stwierdził, że będziemy się przedstawiać, po czym oddał głos Rumunkom. No i zgrzyt zonk, zepsuł atmosferę zupełnie... Zrobiło się nerwowo, nie zrobił tego specjalnie, wyszło jednak paskudnie. Po drodze do Meteorów dawno nie widziałem, aby dzieciaki (zwłaszcza te puste Portugalki) tak gapiły się w okna na te góry. Wszak widok niebywały! Zwiedziliśmy jeden z klasztorów, fantastyczna sprawa. Wracając zajechaliśmy do Trikali na obiad. Mieliśmy się przejść, ale... jedzenie zajęło półtorej godziny. Matko... Ledwo się wytoczyliśmy znowu. Na szczęście popołudnie było wolne, trochę powegetowałem na wyrku i odpocząłem - przecież wieczorem, o 21 miała być uroczysta kolacja! Przyjęliśmy z Kasią tylko ośmiornicę i kalmary i po dwa browki, spać poszliśmy o 1... Było baaardzo przyjemnie, trochę wstyd za nasze dziumdzie, że nie przylazły na te obiady...

środa, 3 kwietnia 2019

03.04.2019

Rano ruszyliśmy na wycieczkę - mieliśmy pojechać na wybrzeże. Jechaliśmy trzy godziny w jedną stronę - a narzekali u nas na Sierpc... Pojechaliśmy do Verginy zobaczyć groby Filipa II i Aleksandra IV - robi to ogromne wrażenie, naszych nie mogliśmy wyciągnąć z tych podziemi! Nakupowali pamiątek (ja też, koszulkę :P I po drodze masę greckich cd z przeceny :D) i podjechaliśmy do Veroli na obiad. Lunch znowu nas o mało nie pokonał, żremy tu z Kasią niesamowite ilości. Ale udało nam się wygospodarować 20 minut na skok na stare miasto. Malutkie, urocze, dobrze, że daliśmy radę. Jeszcze wizyta na kamyczkowej plaży w Platamonas z szalonym psem, który zabierał dzieciakom buty :) Zrobiło się chłodno... W hotelu byliśmy późno.

wtorek, 2 kwietnia 2019

02.04.2019

Ranek zaczął się od kolejnych prezentacji - wyprodukowała się Zosia, która nie mogła wczoraj odtworzyć filmu, ale wypadła bardzo blado - Turcy za to byli pięknie przygotowani. Zwiedziliśmy szkolne muzeum techniki z urządzeniami BioFizu (!) i poszliśmy do wioskowego muzeum regionalnego. Nic szczególnego, takie tam stare ciekawostki. Najlepsze było, kiedy przechodziliśmy przez plac główny. Grała muzyka grecka, a uczniowie i Christos ni stąd ni z owąd zaczęli tańczyć zorbę! Tak po prostu! Inni się przyłączyli i w końcu pląsało tam ponad 50 osób, bo miejscowi też się przyłączali! Po pół godzinie poszliśmy na lunch - członkinie kółka gospodyń wiejskich nam przyrządziły ucztę - naprawdę w szoku byliśmy... I mogło być pięknie, ale Gosia zadzwoniła w histerii, że ze Sławkiem nie może się dogadać, że nerwy, płacz i zgrzytanie zębodołami! Od razu żołądek zwinął mi się w pętelkę, potem serce doszło, ona mnie wykończy... Próbowałem się oderwać spacerem po Karditsy i siedzeniem na nasłonecznionym balkonie, ale mam ciągle zacisk.

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

01.04.2019

Hotel przeciętny, śniadanie słabe... Ale co tam. O 7:45 spotkaliśmy się w lobby i ruszyliśmy do szkoły w Magoula. Mały wręcz barak, modlitwa przed wejściem i zaczęło się. Kilka prezentacji ciągnęło się przez cały dzień (znaczy do 14), Rumuni wypadli bardzo słabo, za to Hela zrobiła szoł i błyszczała. Nasi się już zadomowili i zaprzyjaźniają ze wszystkimi, dobrze. W przerwie przespacerowaliśmy się wokół wsi, a po szkole Efthalia zawiozła nas do sąsiedniej miejscowości na lunch - sponsorował Christos, żarcia i tsipuro w opór, ledwo się wytoczyliśmy... Po południu szwendaliśmy się po Karditsy. Ujdzie.