piątek, 31 stycznia 2014

31.01.2014

Boli mnie gardło, co nie jest dobrym prognostykiem... Wstałem o 6 i to ja dziś zrobiłem pobudkę teściowi i cioci :) Ruszyłem do pracy i przed światłami Korsarz mi zwariował - przymarzła linka od gazu i zamiast hamować, zaczął dopierdalać! Wyłączyłem go, poruszałem pedałem, postukałem i po dwóch minutach ruszyłem - dał radę normalnie. W pracy dostałem opierdol, że stanąłem na parkingu, bo tam nie można, bo paliwo nie ma jak podjechać! Zośka nawrzeszczała, ja poleciałem zwolnić miejsce, po czym okazało się... że nikogo nie ma, tylko mamy tam nie parkować i chuj. I jeszcze od Ali mi się oberwało, bo przecież mówiła! Za to lekcja internetowa była super :) Potem podjechałem na obiad - Korsarz coś się dławił, ale potem wrócił do normy, nie wiem, co mu się stało. Odwaliłem lekcje, goście pojechali, to czekaliśmy na mamę, aby pójść do Gniazda Piratów. Uśpiliśmy małą i uciekliśmy :) Na ostatnim koncercie Mordewinda były wściekłe tłumy, pod sceną szalała banda spoconych, nawalonych grubasów i prawie doszło do awantury. Posiedzieliśmy z Szonimi, Pmb i Kingą i o 1 znikliśmy. 

czwartek, 30 stycznia 2014

30.01.2014

Fajnie jest się wyspać :) Cztery lekcje minęły szybciutko, potem fotokoło i musiałem chwilę zostać, aby wpisać się na idiotyczną listę obecności na zebraniu. Odwiozłem Ewę i wróciłem, przyjechałem zaraz po teściu i cioci Bożenie. Trochę posiedzieliśmy i tyle...

środa, 29 stycznia 2014

29.01.2014

Ja się wykończę. Ledwo wstaję o 6... Co gorsza, okazało się, że powinienem mieć dziś dyżur w szatni, ale totalnie mnie to ominęło... Przecież i tak byłem wcześniej, bo umówiony byłem na lekcję przez internet z Ireną - było fajnie, Tola zyskała słoweńskiego absztyfikanta :) Lekcje przeszły, zrobiłem papierki i pojechałem na Tamkę, znalazłem  kupę fajnych płyt po taniości, odebrałem paczkę z poczty i od kuriera - wyszło prawie 50 nowych albumów. Nie wiem, kiedy to przesłucham... Zebranie przeszło dość miło, nikt nie płakał z powodu zachowania, jednak ilość papierów od dyrekcji to już przesada totalna. Masakra. Wróciłem po 20...

wtorek, 28 stycznia 2014

28.01.2014

Kajka w nocy powstała z rykiem - idą czwórki. Ale falami, bo jak ją Gosia przyjęła do wyrka na uśpienie, to się skubana zaczęła bawić w 'nałóżmy pieluszkę tacie na twarz!'. Radocha co nie miara, tyle, że o 6 ledwo wstałem. Sprawozdanie trzeba było poprawić tylko troszkę, na godzinę wychowawczą weszła Jagoda, zdążyłem sporo, zrobiłem zajęcia polekcyjne i wróciłem. A w czwartek przyjeżdża teść i ciocia Bożena - jadą na pogrzeb do Mrozowa i będą nocować. Co najmniej raz... Nie odpocznę nigdy... 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

27.01.2014

Przez weekend zdążył mi przejść wkurw. Wstałem trochę po 7, na spokojnie wszystko, po czym ledwo wlazłem do pracy, wkurw powrócił. Wszystkie sprawozdania wychowawców są do niczego - za krótko, za mało, jeszcze raz na 8 jutro! Meh. Na pierwszakach, co były w teatrze, poszedłem wysłać paczkę do Tychów, potem rada i nie zdążyłem do domu na zajęcia Gosi... Śniegu po pachy... teraz siedzę i dłubię w sprawozdaniu. 

niedziela, 26 stycznia 2014

26.01.2014

W sumie, jeśli Kajka wstała po 8, to ok... Siedzieliśmy i siedzieliśmy, Kajka znowu nic nie chce jeść, super. Pojechałem szybko do kerfjura po sanki, ale nie było z oparciem, to skoczyłem do tesco. Były takie marne, ale kupiłem, a co. To po obiedzie poszliśmy na pół godziny na sanki. wprawdzie -11, śnieg pada, ale co tam. Kajka jest nieco zdegustowana pogodą, ale sanna była fajna, dopóki nie puściłem jej z górki, i na dole się wyglebała... Nic się oczywiście nie stało, trochę się przestraszyła, ale co tam. Kontynuowaliśmy sannę, Kajka była nieco zdziwiona czas cały,  policzki mocno pokraśniały i fajnie. Dobrze, że nie byliśmy w Jonkowie, bo na drogach jest masakra.

sobota, 25 stycznia 2014

25.01.2014

Kajce idą zęby, więc noc z głowy - trochę. Miałem pospać, ale o 9 Gosia wpadła, bo 'Kajka nie je'. No i co ja mam zrobić w związku z tym? Ja chcę spać! Ale musiałem się podnieść. Młoda nic nie chce jeść, dopiero na obiad zjadła trochę indyka, ale od razu humor się jej od razu poprawił i przestała marudzić. Na dworze -17, więc cały dzień spędziliśmy w domu, nie wyłażąc nawet na chwilę. Zacząłem pisać wreszcie Tajemnice Mazowsza.

piątek, 24 stycznia 2014

24.01.2014

Znowu się ledwo podniosłem. Dotarłem do pracy - Korsarz odczuwa pewną niechęć do odpalenia przy -20, ale łaskawie zaskakuje i da się jechać. Dwie pierwsze lekcje to testy, potem poszło. Wkurwiłem się dwa razy: raz, że Ala powiedziała, że nie było mnie na dyżurze, kiedy byłem, a dwa, kiedy wyłączyli prąd wtedy, kiedy miałem drukować kartę klasyfikacyjną i wszystko robiłem w czasie kolejnej przerwy. Po lekcjach pojechałem do centrum na obiad i zobaczyć, czy mam już przesyłkę. Coś mi się pojebało i dotarłem do chłopaków na 15:30, nawet nie wiem, czemu... Po powrocie do domu pojechaliśmy do tesco, wydałem znów prawie 600 zł, super.

czwartek, 23 stycznia 2014

23.01.2014

Niby się spieszyliśmy, a z Kajką spaliśmy do 8:10, fajnie. Przez co potem biegiem: śniadanie, do wozu, do ortopedy - wszystko w porządku, więc do domu... Pojechałem wreszcie do pracy, moi znowu narozrabiali. Ech... Potem rada, i znowu okazuje się, że wszystkie dzieci są wzorowe albo bardzo dobre... Ciekawe. Wróciłem, odwożąc Agnieszkę i wstępując do Sajgonu na obiad. Zdążyłem, posiedziałem z marudzącą i jęczącą Kajką, która nic nie chce ostatnio jeść. Zdenerwowała mnie parę razy porządnie...

[*] Tego ranka zmarła Marilyn - miała 59 lat, to miało być tylko zwichnięte biodro, okazało się, że to rak wątroby i płuc. Kilka dni temu z nią rozmawiałem o kolejnym projekcie... Pamiętam jak się cieszyła, że zostanie babcią... Miała przecież tyle energii i uśmiechu...  

środa, 22 stycznia 2014

22.01.2014

Kajka nie budziła dziś w nocy, szok! Pojechałem na te lekcje, studentka, zamiast całej lekcji, zrobiła pół, bo jej weny nie starczyło... No dobra. Podrukowałem papierki, załatwiłem niewidzialną wystawę, będzie dobrze. W przerwie skoczyłem po paczkę do centrum, zrobiłem zajęcia z przewodnika i wróciłem do domu - dotarłem jeszcze przed spóźnioną mamą, posiedzieliśmy trochę, ale Gosia wyrwała się na zajęcia na dobre 2 godziny, Kajka zdążyła zasnąć mi na rękach, spaść z sofy dwa razy, na szczęście na poduszki i kocyk i zrobić tysiąc awantur o cokolwiek. A jak ją wreszcie umyliśmy i położyliśmy, to... nie chciała spać...

wtorek, 21 stycznia 2014

21.01.2014

Kajka zrobiła pobudkę na żarcie o 5:30, to już nie opłacało się kłaść... Osiem lekcji minęło jak z bicza strzelił, łeb mnie rozbolał, studentka prowadziła dwa zadania, ale to nie ratuje... Potem dodatkowe i ledwo żyję. Mam dość.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

20.01.2014

Rano Gosia poszła na pobranie krwi, przez co o mało się nie spóźniłem do pracy, bo okazało się, że na Korsarzu zalega z pół centymetra lodu i jakimś cudem musiałem to oskrobać... Co z tego, jak to za moment zamarza z powrotem? Ale zdążyłem, zrobiłem lekcje, odwołałem GPJ, pojechałem do urzędu z papierem, na Bemowo po mleko małej i wróciłem do Iwo. Kajka ma jakiegoś wirusa żołądkowego, ale nie chce przyjąć smecty... Poza nawracającą gorączką co jakiś czas, jest wesolutka i rozkoszna :)

niedziela, 19 stycznia 2014

19.01.2014

Kajka dała znowu spać :) Mama oznajmiła, że jednak nie przyjedzie, więc koło południa pojechałem po zakupy, zjedliśmy obiad i ruszyłem do Rialto. Myślałem, że nie dam rady gadać 3 godzin, ale udało się spokojnie... Połowy osób nie było, zapewne z powodu obrzydliwej pogody. Oskrobałem Korsarza, ruszyłem, ale w ciągu 30 sekund przednia szyba z powrotem zamarzła, razem z wycieraczkami i nie byłem w stanie tego w ogóle zmyć - jechałem po omacku, tragedia. A Kajka ma gorączkę i chyba trzeba jutro iść do lekarza z nią...

sobota, 18 stycznia 2014

18.01.2014

Kajka spała ślicznie, mnie dano jeszcze godzinę i wstałem 9:30, super. W południe Gosia pojechała na masaż, a ja zostałem z Kajką. Miałem zrobić masę rzeczy, ale... Kajka nie chciała iść drzemać. Po dwóch godzinach dopiero ją zmęczyłem, ale zrobiła się trzecia! Umyłem ścianę, zrobiłem parę papierów i tyle. Nawet dziś nie wyszedłem na dwór, zresztą śnieg topnieje i zima sobie idzie. Wszędzie plucha. Koszmarnie nie chce mi się jutro jechać do Rialto, tym bardziej, że Marek znowu dzwonił, że ma dość... Dość to ja mam ich wszystkich...  

piątek, 17 stycznia 2014

17.01.2014

Heh, już się kładłem spać, kiedy Kajka dostała szału i przez godzinę ryczała. Z drobnymi pauzami. A jak się wreszcie rozbudziła, to zaczęła latać po mieszkaniu, bawiąc się w najlepsze. Poszedłem spać po 1, kurde. Lekcje przeżyłem, studentka też, poprowadziła dwa zadania. Wczoraj była podobnież bardzo roztrzęsiona, ale postanowiła nie przejmować się porażkami. W przerwie podjechałem na Klaudyny po zakupy i zrobiłem zajęcia z chłopakami, a potem już luz. Muszę się dziś wyspać. Koniecznie.

czwartek, 16 stycznia 2014

16.01.2014

Spałem do 6, zamiast 9. Podniosłem się, wściekły, ok. 7, bo z Kajką szliśmy na szczepienie. Meh. Na szczęście nie przeżyła tego jakoś tragicznie i biega, nie tak jak poprzednio. Lekcje minęły szybko, część zrobiła studentka, ale nie była zadowolona z siebie... Nie poszło jej tak tragicznie. Na fotokoło nikt nie przyszedł znowu (ups), więc wcześniej wróciłem. Mam tyle do pisania papierów, że nie ogarniam. Dziś zrobiłem wycieczki po Woli dla Masława. Codziennie będzie coś. Ble.

środa, 15 stycznia 2014

15.01.2014

znowu zamknąłem drzwi 5 po 8-mej - dwóch nie zdążyło. Ups. Jakoś przeleciały te lekcje, podjechałem do centrum po paczkę i obiad, a także do Empiku i wróciłem na zajęcia. Odwiozłem Cyrysia, skoczyłem po benzynę i do sklepu i zwolniłem mamę, siedzącą z Kajką. Chyba dobrze im się razem siedzi :) Przygotowuję się mentalnie na ogrom pisania w ciągu najbliższych 2 tygodni: raporty, sprawozdania, karty klasyfikacyjne no i przewodniki... Ewa dała mi dziś linka, żebym się zgłosił na wyjazd projektowy, ale... termin minął wczoraj. Ups. A mógł być tydzień w Anglii...

wtorek, 14 stycznia 2014

14.01.2014

Kajka spała do 5:15, przez co się mocno nie wyspałem, bo do budzika średnio zostało czasu. A tu dziś 8 lekcji... Bo nawet w okienku latałem dwa razy na pocztę, wysłać konkurs do Olimpusa. Na itn już zasypiałem, u chłopaków również ledwo dałem radę, dopiero u Asi się obudziłem. Jeszcze sklep i już można odpocząć. Minus pisanie dla Masława rzeczy na jutrzejsze składanie oferty...

poniedziałek, 13 stycznia 2014

13.01.2014

Nawet się wyspałem, chociaż musiałem wstać wcześniej, bo miałem zastępstwo za Agnieszkę. Studentka zwinęła się po pierwszakach, bo zachorzała. Ja tradycyjnie dokończyłem lekcje, jedną dodatkową i wróciłem do domu. Napisałem jeszcze wycieczki dla Masława.

niedziela, 12 stycznia 2014

12.01.2014

Co za dzień... Na 9 pojechałem na spotkanie ekspertów - było nas sześcioro... Zerwałem się przed 15 i pojechałem na Pragę, kręcić teledysk dla Pe - spotkała się cała śmietanka i wprawdzie 3,5 minuty kręciliśmy w 6 godzin, ale było naprawdę fajnie. tylko po powrocie zgrzyt, że mnie nie było całą niedzielę w domu, a Kajka latała z moim zdjęciem i je całowała, patrząc na drzwi...

sobota, 11 stycznia 2014

11.01.2014

Wyspałem się do 9:30, to piękne... Potem skoczyliśmy na spacer do Carrefoura, bo trzeba było zakupy zrobić - wydałem znowu ponad 400 zł... Miazga. Zjedliśmy jeszcze obiad i wróciliśmy, obciążając wózek do bólu i wielką torbą w rękach... Gosia odbębniła zajęcia i tyle. Jutro długaśny dzień...

piątek, 10 stycznia 2014

10.01.2014

Nie wiem, jakim cudem się dziś podniosłem. Między 2 a 3 Kajka miała napad marudzenia i nie szło jej położyć na dobre. Jak zadzwonił budzik o 6 to nie wiedziałem, co się dzieje... Na szczęście na pierwszej lekcji miałem konkurs matematyczny, a potem lekcje jakoś przeszły. Studentka się zmyła po 4 lekcjach, ja uciekłem po swoich 6, pojechałem do apteki, na pocztę odebrać paczki i coś zjeść, gdzie przy okazji pomogłem ogarnąć miasto dwóm Francuzom... Ledwo dojechałem na zajęcia - telefon. Wracaj do domu, bo nie wyrabiam, trzeba się Kajką zająć... No to po 20 minutach wróciłem i siedziałem z młodą...

czwartek, 9 stycznia 2014

09.01.2014

Wyspałem się, na szczęście. Lekcje minęły szybko - wszak tylko 4, poza ostatnimi kretynami z 'p'. Niedobrze mi się robi, jak do nich idę. Studentka siedziała tylko na pierwszej lekcji, potem poszła. Na fotokoło nikt nie przyszedł o czasie, więc uciekłem :) Wieczór spokojny... 

środa, 8 stycznia 2014

08.01.2014

Wstajesz rano, a tu ciemno jak w dupie. Ledwo się podnoszę o tej szóstej. Dziś dojechałem, studentka też, i zrobiłem te lekcje... Cholerny Gregor na teście wyciągnął z dziury w ścianie jakąś watę izolacyjną i zaczął na przerwie wrzucać ją za koszulki, co skończyło się wysypkami i podrażnieniami... Idiota. Po lekcjach poleciałem na pocztę odebrać paczkę, do Arkadii po pieluchy i coś wszamać i wróciłem na zajęcia. Odwiozłem Zuzkę, przy okazji prawie przejechałem jakąś kretynkę z dziećmi, bo wlazła na czerwonym... Mama w domu dobrze się bawiła z Kajką, Gosia znowu szuka mieszkania... Ech.

wtorek, 7 stycznia 2014

07.01.2014

Oj, ciężko wrócić do pracy, kiedy w dodatku najdłuższy dzień się szykuje... W pracy byłem przed w pół do, wydrukowałem co trzeba i poszedłem na dyżur. Studentka przyszła, więc doszło jeszcze omawianie lekcji... Godzina wychowawcza wyszła super, sama studentka była zachwycona :) Tylko Thereza mnie wkurzyła, bo wpisała sobie swoją klasówkę, pomimo mojej, zaznaczonej już dawno temu i korzystając z faktu, że ma lekcje wcześniej, po prostu ją sobie zrobiła, choć dzieci protestowały, że uczyły się do angielskiego, zapowiadanego dużo wcześniej.  I kłamie w żywe oczy, że pierwsza zapisała... Wróciłem jak zwykle we wtorki późno, posiedziałem z Kajką, po kąpieli poszedłem jeszcze do sklepu i usiadłem pisać listy na Olimpusa. Myśleli, że przyjdę w czwartek na pierwszą lekcję na konkurs, kiedy zaczynam o 11:40... Pogłupieli chyba.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

06.01.2014

Dało się pospać do 8... Zebraliśmy się, Gosia chciała do kościoła, ale powiedziałem, że z małą nie wchodzę, to siedzieliśmy przed. I tak się wynudziłem. Wróciliśmy, młoda się zdrzemnęła, ja skończyłem prezentację, materiał na jutrzejszą godzinę i starałem się odpoczywać. Kajka dziś była grzeczna, choć dała się położyć spać po 21... Jutro mnie czeka jakiś sądny dzień...

niedziela, 5 stycznia 2014

05.01.2014

Młoda nic nie chce żreć, więc chodzi głodna i marudzi, a co gorsza, budzi się dwa razy w nocy. Jest nieznośna, chociaż wieczorem najwyraźniej przepraszała, bo rozdała tyle buziaków, że jest wybaczone. Leżałem na podłodze i oglądałem Fakty, a Kajka stawała mi nad głową, łapała za czoło i z namaszczeniem dawała buziaka. Agentka! Pogoda paskudna, więc nawet nie wyszliśmy za próg. Śmieci urosły, kisimy się, ale przynajmniej zrobiłem prezentację do Rialto.

sobota, 4 stycznia 2014

04.01.2014

Spałem do 10 :) Czyż to nie piękne? Po czym korzystając z ładnej w miarę pogody, poszliśmy na spacer do lasu. Kajka spała za krótko, więc wracaliśmy w niejakim pośpiechu, zahaczając o sklepy. Po czym spróbowaliśmy dać obiad ze słoiczka. Rany. Indyk w pomidorach wszedł w ilości kilka łyżeczek, tylko dlatego, że Gosia dodała doń banana. Siedzę i rzeźbię prezentację na za dwa tygodnie.

piątek, 3 stycznia 2014

03.01.2014

Przez Kajkę miałem pobudkę już o 5:45, więc wstałem... Wiedziałem, że jak się głodna o 1 obudzi, to długo nie pośpię... Lekcje minęły szybko, poszło fajnie, więc po lekcjach rzuciłem się na Mirów, pozbierać nieco materiału. Przy okazji zjadłem w jakiejś włoskiej knajpce na Krochmalnej, pojechałem do Tesco po wachę i zakupy i wróciłem - dziewczyny były na spacerze. Posiedziałem z młodą podczas zajęć Gosi - jedna drzemka w ciągu dnia to zbawienie, bo Kajka idzie spać natychmiast, bez chwili walki.

czwartek, 2 stycznia 2014

02.01.2014

Ufff... Dobrze, że mogłem dzięki Gosi nieco pospać, bo pierwszy dzień pracy to masakra. Koszmarnie mi się nie chciało, choć tak naprawdę tylko jedne zajęcia były paskudne - pływacy. Przed pracą spotkałem się ze studentką, omówić szczegóły, a po lekcjach pojechałem na spotkanie z ESW - było miło, chyba się dogadaliśmy. Nie chce mi się.

środa, 1 stycznia 2014

01.01.2014

Po północy zadzwoniła do mnie Zuzia z życzeniami, że też z Polą o mnie pomyślały w takiej chwili! Jak już wszyscy poszli, dziewczyny się położyły obie w łóżku, bo Kajka się budziła przy petardach, które, choć było koło 3, i tak dawały, i obie zasnęły na beton. Kajka nie czuła, jak spod niej wyciągam swoją kołdrę. Obudziła się o 7 na jedzenie, nakarmiłem ją i poszła spać - do 9:45. Rekord. Wstałem, Gosia spała do południa, poczekaliśmy, aż młoda zaliczy drzemkę i pojechaliśmy na spacer Traktem Królewskim, obejrzeć dekoracje. Tak samo zrobiło pół miasta i milion turystów i ponad pół godziny szukałem parkingu. Na Krakowskim jest pięknie :) A teraz... cisza przed burzą, bo jutro do pracy :(