sobota, 31 maja 2014

31.05.2014

Kajka w nocy nieco dawała, więc niezbyt się wyspałem... Rano pojechaliśmy na Mokotów na masaż, mała zasnęła i spacerowałem sobie spokojnie w poszukiwaniu kwiata doniczkowego, bo zaraz potem pojechaliśmy na Włochy do Marty i Emila na dwulatkowe Pawła. Ładnie tam mają nawet. Wróciliśmy, staram się spakować, ale młoda coś nie śpi...

piątek, 30 maja 2014

30.05.2014

Co za dzień... Non stop bieg: testy kompetencyjne klas IV, papierki, drukowanie, załatwianie, ciągle coś ktoś... Jezu. Dwa razy byłem na Jasiu i Małgosi - trochę mi szkoda, że nie dołączyłem do zespołu, ale naprawdę nie miałem czasu. Przedstawienie było super! Kiedy uporałem się ze wszystkim, pojechałem na Mokotowską, zawieźć rachunki, w sam raz zdążyłem do chłopaków, obiad zaliczyłem w McDonaldsie (o masz) i wróciłem zamęczony... Jeszcze krótki spacer z Kajką, zakupy, sprawdzanie testów, korespondencja... A weekend zapowiada się równie intensywnie...

czwartek, 29 maja 2014

29.05.0214

Kajka się podniosła przed 6 i zasnęła, śpiąc w opór do 8... Ledwo zdążyliśmy do alergologa, musiałem się wygrzebać z wyra i dziewczyny podwieźć. Na szczęście potem miałem 2 godziny spokoju. W szkole lekcje jak zwykle, przed fotokołem przyszła pani z dzielnicy i odwaliła wizytację... Wróciłem akurat na zajęcia Gosi, po czym próbowaliśmy, jak Kajka je sama... Ubabrane było absolutnie wszystko, Kajka trafiła pod prysznic, masakra. 

środa, 28 maja 2014

28.05.2014

Nie lubię pobudek za kwadrans budzik... Zebrałem się, zrobiłem swoje lekcje, zakończyłem studentki z UW, poszło wszystko ok. W przerwie skoczyłem do Ćwierćfunciaka na obiad, lało, więc na kółku zostaliśmy w szkole. Kolejna osoba się pcha do mojej klasy, kurde, bez przesady. Skoczyłem po benzynę, okazało się, że Gosia żadnych zajęć dziś nie ma, mama poszła po 18tej, a ja mam kolejne papiery do wyprodukowania. Super.

wtorek, 27 maja 2014

27.05.2014

Jakoś ledwo wstałem... Miałem jedną lekcję rano, na godzinie wychowawczej wyszedłem na dwór, bo sala zajęta na spotkanie dyrektorów. Po czym, na owym spotkaniu spędziłem nie dość, że dwie kolejne lekcje, to jeszcze okienko... Prezentacje wypadły super i okazało się, że jesteśmy niesamowici, ale trwało to długo. I żeby jeszcze miało jakieś przełożenie... Potem dwie kolejne lekcje, zajęcia dodatkowe... A Gosia dzwoni, że pomyliła fenistil z witaminą d i przedawkowała sześciokrotnie... Matko. Na szczęście bez efektu.

poniedziałek, 26 maja 2014

26.05.2014

Upał skończył się, ledwo skończyłem pracę - gruchnęła burza i zaczęło lać. Lekcje przeszły bezboleśnie, wydrukowałem te opinie o studentkach, podpisałem, pomogłem Ewie w prezentacji na jutro, zrobiłem zajęcia dodatkowe i pojechałem na Mokotowską z papierami, po drodze odbierając paczkę. Korek jak piorun, straciłem 2 godziny. Teraz siedzę nad listą dla Majki i kolejnymi slajdami.

niedziela, 25 maja 2014

25.05.2014

Wstałem dziś jakoś za wcześnie, ale miałem czas, żeby posłuchać muzy i ogarnąć wycieczkę i mieszkanie. Przed 11 byłem na Muranowie i zaczął się pęd... Biegiem przelecieliśmy do fontann i do ogrodów na BUW, potem obiad na Starówce i spacer po Żoliborzu. Na koniec transfer na Stadion. dostałem wprawdzie gromkie brawa, ale jedna z pań zjebała mnie, że jest strasznie zmęczona, nogi poranione, rany boskie... Można to było inaczej ułożyć. no można było, ale weź Bożenie wytłumacz, że chce za dużo... Dziewczyny wróciły i śpią, a ja rzeźbię opinię o studentkach...

sobota, 24 maja 2014

24.05.2014

Wstałem sobie o 8:30, uporządkowałem płyty i poszedłem na spacer. Trochę mnie nowe japonki uwierają - muszę je przed wakacjami rozchodzić, bo na razie się otarłem... Staram się pisać opinie o studentkach, przygotować na jutrzejszą wycieczkę... Fajnie, że zrobiło się gorąco.  

piątek, 23 maja 2014

23.05.2014

Nie był to super dzień. Rano pojechałem w stresie, co ci rodzice wymyślą, bo przecież udawała się ogromna delegacja. I co? Przekonali Ewę, zmieniła zdanie po raz kolejny i jadę do Spały. Głupia sytuacja. Do tego przyszła mama Ady po czwartkowej akcji i w ogóle było nieprzyjemnie. A jeszcze przecież bez zezwolenia zwolniłem swoich z lekcji, bo musiałem odwieźć Gosię i Kajkę na autobus... Jakoś się udało, nie wiem, czy ktoś widział, ale miałem serdecznie dość. Chłopcy pojechali za to na jakieś badania, więc zajęć dodatkowych nie miałem, wróciłem wcześniej do domu, zahaczając o ulubiony sklep z piwem. Po obiedzie wyszedłem na krótki spacer. Kajka zrobiła godzinną awanturę w autokarze, Gosia była wycieńczona... Próbuję ogarnąć płyty.

czwartek, 22 maja 2014

22.05.2014

Dziewczyny dały mi pospać do 8:30, super. Pojechałem przed pracą do Fortu Wola po odbiór portfela dla babci i niepotrzebnie trafiłem do pracy na pierwszą lekcję - zastępstwo z 6s, bo tańczyli poloneza - przynajmniej teoretycznie, bo to żenada... Reszta minęła przyjemnie w miarę (poza durnymi pływakami), na fotokoło pani z dzielnicy nie przyszła - a mieliśmy przebrania i było fajnie... Na koniec Gosia zafundowała mi jazdę do kerfjura po prezencik dla Igi: ona szukała, a Kajka przearanżowywała sklep :) Jutro moi rodzice atakują z pismem dyrekcję - aż się boję...
 

środa, 21 maja 2014

21.05.2014

Pobudka nastąpiła o 5, szlag. W szkole zrobiłem tylko 2 lekcje, bo trzecią robiły studentki, potem okienko i dwa zastępstwa na boisku. Super. Prezentacja podobno świetna, to fajnie. Po lekcjach pojechałem na obiad do Gesslerowej i po paczki - kolejne 70 płyt... Do szkoły musiałem wrócić na zebranie, ale dwie rozmowy, które miały być ciężkie, przeszły na spokojnie i ze zrozumieniem. Przy okazji wiem, że kolejne 4 osoby z 'p' się do mnie wybierają... I teraz tylko do poniedziałku muszę napisać dwie opinie...   

wtorek, 20 maja 2014

20.05.2014

Pięknie się zrobiło! Do tego sporo klas wyjechało na wycieczki, zatem mam więcej zastępstw, niż lekcji, studentka nie ma czego obserwować :) I dzięki temu mogę sobie wychodzić na boisko :) Wspaniale. Derechsja wprawdzie dała mi robotę znowu, ale zwolniła z kursu. Szkoda, że odwołałem zajęcia już... I przy okazji wróciłem wcześniej, poszliśmy na lody, a wieczorem popełniłem prezentację.

poniedziałek, 19 maja 2014

19.05.2014

Ciężki jest powrót do pracy po dwóch tygodniach. Chociaż moje dzieci się stęskniły... I pierwszaki. Czekała już na mnie studentka, więc przez większość czasu znowu ktoś siedział i zawracał głowę. Starałem się unikać dyrekcji, żeby nie dostać jakiejś kolejnej roboty - na razie mi się udało - wieczorem siedzę nad ocenami proponowanymi. Łe.   

niedziela, 18 maja 2014

18.05.2014

Młoda zrobiła pobudkę o 6, dzięki czemu zamiast się wyspać ostatniego dnia urlopu, jestem mało wyspany. Gosia zaczęła sprzątać, przez co o mało się nie spóźniłem na wycieczkę po Bielanach. Trzeba było pozbierać chętnych z każdego rogu, bo Kasia mądrze podała skrzyżowanie, z którego można udać się pod oba wejścia do metra... Pogoda piękna, ze 100 osób, wycieczka zeszła w 3 godziny - zlazłem się koszmarnie, zero kondycji. Podjechałem po benzynę i po obiedzie skoczyliśmy jeszcze na krótki spacer i młoda padła. Jutro wracam do pracy... :(

sobota, 17 maja 2014

17.05.2014

Znowu leje cały dzień... Gosia wstała na poprawną polszczyznę o 7, Kajka zerwała się wraz z nią i nie było spania. Wynikiem tego było to, że ok. 10 zaczynała się pokładać. Położyłem ją spać za kwadrans 13, bo już zaległa i była nieznośna, spała 2,5 godziny, super. Do 16:30 spędziłem dzień spoko, bo z małą, która w sumie jest bezproblemowa. Jak wróciła Gosia spróbowaliśmy pójść na spacer, ale znowu zaczęło padać. Dupa. Mam nadzieję, że jutro będzie ładniej. 

piątek, 16 maja 2014

16.05.2014

Rano Gosia poleciała do swojego lekarza, Kajka spała do 8:30, więc potem w dzikim pośpiechu dałem jej kaszkę, ubrałem, umyłem się i bez śniadania pojechaliśmy na ekg. O dziwo, była bardzo poważna i dała sobie zrobić badanie bez większych kłopotów. Zuch dziewczyna. Ledwo wróciliśmy, zawiozłem śmierdzącego Korsarza do warsztatu i wlazłem na 3 godziny do kuchni, robiąc meksykański obiad - nie chwaląc się, wyszedł przebojowo. Co do Korsarza, przykleiła mu się reklamówka do silnika i się topiła - stąd smród... Potem Gosia pojechała na masaż, więc siedzieliśmy 4 godziny z wyspaną popołudniu i rozkoszną Kajką do wieczora. Było super. Tylko nie mogę znaleźć materiałów na niedzielne Bielany...

czwartek, 15 maja 2014

15.05.2014

Znowu Kajka miała pobudkę między 4, a 5... Masakra. Za to jak przysnęła, to spała do 8:30. Wysypało ją na brzuchu i plecach, dlatego najpierw pojechaliśmy na masaż na Mokotów, zjedliśmy obiad i polecieliśmy do lekarza, bo Gosia podejrzewa mononukleozę. Doktor stwierdziła, że to zwykła infekcja, ale wieczorem okazało się, że młoda ma jeszcze większą wysypkę i jest cała w plamach na korpusie. Kurde. Wieczorem wysłałem paczkę do Czech, wydałem ostatnie pieniądze i obawiam się, że za szybko wyczerpię w tym miesiącu nawet debet... A w Skarpie jest moje zdjęcie z zaskoczenia! Szok.

środa, 14 maja 2014

14.05.2014

Wstałem 7:30 i z poświęceniem ruszyłem rano po świeże bułki. I tak ruszyliśmy 11:40 dopiero, bo dziewczyny się tak długo wybierały. Grrrrr. Pojechaliśmy do ciotki oddać klucze i zaczęliśmy szukać drogi na A1 - znaleźliśmy. Zatem zapiąłem 130 i w 4,5 godziny byliśmy w domu, jak po stole, świetna droga. Przyjechała jeszcze mama, pojechałem po paczki i teraz zajmuję się odpisywaniem, wypisywaniem i płaceniem - co skończę debetem na pewno w tym miesiącu.

wtorek, 13 maja 2014

13.05.2014

Pobudka o 5, potem 8:30, ale z wściekłym rykiem. Młoda nadal nie chciała nic jeść i zrobiło się późno, więc zamiast jechać do miasta, pojechaliśmy na Górki Zachodnie po rybę wędzoną, na chwilę na plażę, ale było zimno i padało, to zaraz wróciliśmy. Zresztą, Kajka jest słaba, bo nic nie je... Po południu za to strzeliła tak wielką, zieloną kupę, że po same uszy była umazana. I trochę przeszło, zaczęła jeść. Gosia poszła na 17 na mszę za dziadka, ja zostałem ze śpiącą Kajką, a na 19 zwaliła się rodzinka na oglądanie Ani w niemieckich Ugotowanych, Die Perfekt Dinner. Nieźle wypadła, dostała dużo punktów. Teraz czeka nas pakowanie - ja się spakowałem, oglądam Polska - Niemcy 0:0, nuda. Dziewczyny śpią.

poniedziałek, 12 maja 2014

12.05.2014

Wygrzebaliśmy się z betów dopiero po 12... Koleżanka Gosi poplątała i okazało się, że dziś nie może się spotkać. Ale zaraz, może i może, tyle, że wcześniej. Popieprzyła wszystko. To pojechaliśmy do Pucka, zimno było, to zajrzeliśmy na molo, na rynek i zamiast posiedzieć dłużej, zejść do słynnej smażalni, musieliśmy uciekać do Wejherowa. Najpierw zajechaliśmy do Kasi na godzinkę, potem poszliśmy poszwendać się po mieście. Wejherowo okazuje się być bardzo uroczym miastem, spodobało nam się tam. Zjedliśmy fajny obiad i wróciliśmy. Kajka cały dzień nic nie je, lekko gorączkuje, jest osowiała - te zęby idą i wyjść nie mogą...

niedziela, 11 maja 2014

11.05.2014

Eurowizja skończyła się koło 1 w nocy, wygrała kobieta z brodą z Austrii, Donatan i Cleo byli 14. A szkoda, bo w głosowaniu widzów powinni być na 5-tym. Oszustwo. Wszyscy dziś nadają o tym Conchita Wurzt, głupie to. Nie dość, że położyliśmy się późno, to Kajka wstała wcześnie, przez co do południa ledwo działałem i miałem taką zamułę, że mało nie usnąłem. Do tego non stop lało. Około południa wpadli... teściowie. Przyjechali na cmentarz, więc pojechaliśmy z nimi. Kajka usnęła, dlatego ja zostałem z nią w aucie, a reszta latała po cmentarzu. Potem wróciliśmy do ciotki Bożeny na obiad, zostaliśmy do 19:30 i jako że wypiłem drinka, Gosia wróciła Korsarzem te 500 metrów. Nie wsiadłem, poszliśmy z Kajką pieszo. Młoda gorączkuje, nic nie je, zęby idą straszliwie. Prawa dolna trójka konkretnie.

sobota, 10 maja 2014

10.05.2014

Tym razem obudziło nas piękne słońce. Dlatego mieliśmy zacząć od plaży. Jednak zanim się wybraliśmy, zdążyło zacząć padać, dlatego ruszyliśmy w Kaszuby. Pierwszy przystanek to miał być Szymbark, po drodze jednak chciałem znaleźć wieżę widokową w Wieżycy - nie dało rady. Dlatego wylądowaliśmy w Szymbarku, obchodząc chaty, wystawy, dom do góry nogami, Lecha Wałęsę na żywo i wiele innych atrakcji. Chcieliśmy zjeść coś, ale średnio było co, dlatego wyszliśmy. Kupiłem sobie tylko 6-ciopak miejscowego piwa i ruszyliśmy do Kościerzyny. Na początek skręciłem do skansenu kolejowego - tu znowu szał, ale już nie tylko Kajki, która wpadła między parowozy z wrzaskiem ekscytacji, ale nasz również. Super miejsce. Na koniec zajechaliśmy na starówkę kościerzyńską, z której wypędził nas deszcz. Zjedliśmy obiad i wsiedliśmy do Korsarza. Wracając najprostszą drogą okazało się, że wieża widokowa była o krok, dlatego zatrzymałem się i poszedłem zdobyć Wieżycę. Dziewczyny zostały, bo Kajce się kimnęło. Teraz oglądamy Eurowizję.

piątek, 9 maja 2014

09.05.2014

Lało od samego rana, dlatego postanowiliśmy udać się gdzieś pod dach. Wybór padł na oceanarium w Gdyni. Przeszliśmy się nabrzeżem portowym, weszliśmy do akwarium i koniec. Kajka dostała szału, nie wiedziała na co patrzeć, tu rybki kolorowe, tam rybki ogromne, tu lampki w podłodze, tam co innego. Pisk szczęścia, wrzask ekscytacji i zmęczyłem sie strasznie, latając za nią pomiędzy akwariami. Nie chciała już zasnąć, nawet po butelce mleka, więc sami poszliśmy coś zjeść. Po drodze do Magdy wstąpiliśmy do Auchan - specjalnie, bo dyski 1TB były po 199 zł - ale trzeba było pamiętać o tylu rzeczach, że... zapomniałem, po co tam przyjechaliśmy. Kurwa. U Magdy znowu szał, bo ma dwa pieski i Kajka była w siódmym niebie. Pięknie sobie to mieszkanko dziadków zrobili, naprawdę fajnie.

czwartek, 8 maja 2014

08.05.2014

Trochę tu głupio, że telewizja jest tylko niemiecka, Kajce źle się je przy niemieckich reklamach... Wybraliśmy się na Wyspę Sobieszewską, do Ptasiego Raju. Ledwo dojechaliśmy, pogoda się zesrała. Ale przestało kropić, to poszliśmy. Mapka nie ma nic wspólnego z oznaczeniami tras, nic się kupy nie trzyma, część leśnej ścieżki ktoś wyłożył tłuczniem, komary cięły na potęgę... Ale z drugiej strony przez większość czasu świeciło słońce, Kajka latała po lesie, ptaki pięknie śpiewały... Dopiero jak młoda zjadła i poszła spać, spadł deszcz - a nawet burza. Przedzieraliśmy się przez te krzewy z wózkiem i śpiącą młodą, komary żarły, woda z nieba - aż nagle wyszliśmy na knajpę. Zjedliśmy tam po niezłej zupce, wyszło słońce, Kajka spała, to zdecydowaliśmy się podejść jeszcze do tych punktów widokowych na jeziora. Punkt udało się zrealizować, Kajka wstała już po wszystkim, wystarczyło tylko wrócić. Na Stogach wyskoczyłem do Rossmanna, po pierogi i poszliśmy jeszcze do ciotki na godzinkę.

środa, 7 maja 2014

07.05.2014

Pogoda jest średnia, ale ruszyliśmy do centrum połazić po Długim Targu i okolicach. Kajka latała jak wściekła, łaziliśmy to tu, to tam, aż wreszcie młoda zaczęła się drzeć i usnęła. Trzeba było szybko lecieć do samochodu, przebrać ją, nakarmić i sami mogliśmy pójść na jakiś obiad - wybraliśmy przednio! Podczas obiadu zaczęło padać, dlatego wróciliśmy, ale rozpogodziło się za niedługo, to niewiele myśląc, pozbieraliśmy się i skoczyliśmy na plażę. Super było, zrobiło się ciepło, Kajka szalała w piachu :)

wtorek, 6 maja 2014

06.05.2014

Nareszcie stamtąd wyjechaliśmy. Teściowa zdążyła wkurwić wszystkich dookoła i atmosfera skisła zupełnie. Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy do Gdańska. Bez problemu dotarliśmy do ciotki, posiedzieliśmy u nich trochę, dostaliśmy klucze i wreszcie nastał spokój... 

poniedziałek, 5 maja 2014

05.05.2014

Znowu zęby i wycie nocne. Pół dnia nic się nie działo, po południu pojechaliśmy po zakupy i benzynę i nareszcie jutro wyjeżdżamy - tekstów teściowej już nie trawię. I łeb mnie napieprza.

niedziela, 4 maja 2014

04.05.2014

Nareszcie coś się działo. Po śniadaniu pojechaliśmy do Lidzbarka Warmińskiego. Odbyliśmy spacer, weszliśmy do knajpy, spóźniliśmy się do zamku, ale za to podjechaliśmy jeszcze do Stoczka Klasztornego.
Fajny dzień, nieco zimny i wietrzny, ale spędzony produktywnie we właściwy sposób.

sobota, 3 maja 2014

03.05.2014

O 3 pobudka na zęby... Od rana rzeźbimy wiatę - dziś praca przy betoniarce i betonowanie konstrukcji - zajęło nam to do 14, pojechaliśmy do Wołowna odwieźć betoniarę i wreszcie fajrant. Łukasz zrobił kiełbaski na grillu, walnęliśmy po trzy browarki i jest spoko - tylko zimno jak cholera. Mama uciekła z działki dzień wcześniej, bo nie dała rady...

piątek, 2 maja 2014

02.05.2014

Ale mi się majówka w tym roku udała, niech to szlag. Temperatura zeszła do 10 stopni, a my calutki dzień stawiamy wiatę na podjeździe. Udało się, skończyliśmy po 19... Jutro wylewanie betonu... Zajebiście.

czwartek, 1 maja 2014

01.05.2014

Wstaliśmy, zapakowałem Korsarza po brzegi i ruszyliśmy do Jonkowa. Ruch na drodze jak cholera, w Olsztynie padał deszcz i zrobiło się tak zimno, że z powitalnego grilla nas wygoniło. Potem, jak zwykle, zostałem zaprzągnięty do roboty i robiliśmy bazę pod wiatę. Echhh, urlop mam, co?