czwartek, 28 lutego 2019

28.02.2019

Wkurwu ciąg dalszy. Okazało się, że w wniosku o przyjęcie Kai do szkoły są błędy - no jakoś tak wyszło, wydawało mi się, że wszystko jest dobrze, ale nie sprawdziłem przed wydrukiem. To było podstawą do dzikiej awantury i wrzasków, po czym okazało się, że wszystko da się bez problemu poprawić. I po chuj robić histerię i psuć człowiekowi humor na cały dzień? W pracy nie lepiej - zastępstwo na religii jest wyjątkowo nudne - chodzi tam 5 osób. Z 5p się uszarpałem jak zwykle, ale zapisaliśmy sporo w zeszytach i zapisałem pracę domową w librusie, niech mają. Jutro będę sprawdzał wyjątkowo sumiennie. Na kolejnym zastępstwie poszedłem z moimi na basen, a tam awantura - jakiś gość nagrywał w szatni gołych chłopaków z 6s. Złapali typa, przyjechała policja, ajwaj, nic nie miał, zdążył wykasować. Potem Kuba i wyjazd na szkołę rodzenia, co za nuda. W domu znowu byliśmy po 21. Wykończę się.  

środa, 27 lutego 2019

27.02.2019

Co za zjebany dzień... W pracy niby ok, bo nie miałem jednej lekcji, ale okazało się, że ta cholera napisała też paszkwila do dyrekcji... A niech ją... Wróciłem do domu przez bibliotekę i bank, gdzie czekałem godzinę na podjęcie kasy. Super, ledwo zdążyliśmy zjeść, ale nie było się po co spieszyć, bo przecież pani notariusz spóźniła się z pół godziny. A dziumdzie w recepcji są niesamowite, lałbym... Od notariusz wyszliśmy po dwóch godzinach i okazało się, że pani czeka na nas w banku, ale... na Skargi. No to fru na Targówek, a tam okazało się, że... źle jest napisany akt. Kurwa. Kredytu nie puszczą, bo źle suma jest i w ogóle brakuje papieru. Naszarpałem się z babami, ale w poniedziałek musimy się spotkać jeszcze raz, szlag! Przynajmniej działkę już przejęliśmy zupełnie, wraz z kluczami.  

wtorek, 26 lutego 2019

26.02.2019

Znowu dzień w biegu... Lekcje zrobiłem normalnie, ale w pracy napięta sytuacja związana ze strajkiem, jest obraza, pretensja i bóg wie co... Po pracy poleciałem do notariuszy, ale było bardzo niesympatycznie i nie udało mi się za dużo wynegocjować... Potem zakupy i trzeba było pojechać na szkołę rodzenia - mama przyjechała pół godziny przed czasem - dobrze, że przyjeżdża wcześniej, bo popieprzyłem godziny... Na wykładzie, trzygodzinnym bez przerwy, myślałem, że zejdę, co za koszmar... Udało mi się zapłacić za bilety lotnicze, nie wiem, co z kursem...

poniedziałek, 25 lutego 2019

25.02.2019

Na szczęście o piątej zaczyna się już robić jasno... Ale i tak pojechałem samochodem do pracy, bo dziś wszystko w biegu. Lekcje przeżyłem, pomijając matkę Leło z pretensjami - bezkrytyczność 10. Ala zrobiła pogadanki na temat strajku, wyszło że wiecie, dzieci, egzamin, prawda, rozumiecie? A przecież konkurs na dyrektora jest, nie mogę przegrać! Nieładnie chyba to wyszło... Echa są gromkie, ciekawe jak to się skończy... Po pracy poleciałem podpisać umowę ubezpieczenia, zjedliśmy coś i zaszliśmy do przedszkola po młodą. Poszła na piłkę, a my na zebranie - które było nie wiem po co... Po powrocie próbuję ogarnąć wszystko, co się da: bilety do Włoch, obozy, maile, wiadomości... Zwariuję.

niedziela, 24 lutego 2019

24.02.2019

Wstaliśmy koło 9, mała spałaby długo, ale 10:30 trzeba było wstać. Cisza i spokój, bo reszta została w hotelu. Mieliśmy być w południe na poprawinach, ale nam się pół godziny omsknęło. Posiedzieliśmy tam 2,5 godziny, nażarliśmy się, Kaja płakała, jak wychodziliśmy... No cóż, trzeba było dotrzeć do domu! Droga w drugą stronę nieco bardziej zatłoczona i z histeryczką obok, ale i tak z postojem wyszły niecałe 3 godziny. Ogarnięcie rzeczy do pracy i można paść - jutro znowu 5 rano... 

sobota, 23 lutego 2019

23.02.2019

Miałem wyjechać w miarę wcześnie, ale... Wstałem o 7:30, zanim zjadłem, ogarnąłem mieszkanie, śmieci, cevit z apteki i benzynę, była 10:30. Droga na szczęście była piękna, pogoda również, więc śmignąłem w tylko nieco ponad 2 godzinki. Długo miejsca nie zagrzałem, bo trzeba było ruszać na ślub. Para młoda wyglądała świetnie, ceremonia bez przedłużań, ale za to życzenia zakończyły się bardzo szybko, bo mróz był koszmarny! Wesele w hotelu Warmińskim to strzał w 10: większość żarcia świetne, DJe na wysokim poziomie, pomyślano o dzieciach, o niepijących (piwo bezalkoholowe!), gadżetach (krówki, puzzle ze zdjęciami młodych, ścianka do głupawych zdjęć z rekwizytami...) - pod wrażeniem! Trochę potańczyliśmy, ale Gosia z brzuchem nie dawała rady za dużo. Młoda bawiła się setnie, my zresztą też. Lokal opuściliśmy nieco po północy. Kajka padła.  

piątek, 22 lutego 2019

22.02.2019

Wstaliśmy o 5:30, żeby dziewczyny zdążyły na pociąg. Mróz -7 chyba, w nocy spadł śnieg... Na dworcu oczywiście źle podali sektory dla wagonów, w praktyce okazało się, że tam, gdzie powinien być nasz wagon, był skład z Łodzi, odczepiany na Wschodnim, a te do Olsztyna są na samym końcu. Ledwo zdążyliśmy. Na spokojnie pojechałem do pracy i jakoś przeżyłem ten długi dzień, włącznie z wisienką na torcie, czyli 5p. W drodze powrotnej odebrałem walizkę na płyty, zrobiłem krótkie zakupy i dotarłem do domu. Zrobiłem sobie obiad, umyłem część łazienki, pozmywałem, pozbierałem manele zewsząd i da się żyć. 

czwartek, 21 lutego 2019

21.02.2019

Dostałem jakieś zastępstwa, więc musiałem iść na religię do moich - pięć osób... Strata czasu... Za to zapienili mnie z esky, bo pomimo wysłania wczoraj potwierdzenia, domagali się kolejnych 800 złych. Szlag by ich trafił. Zamiast iść na basen poleciałem do dbfo z proformami, skończyłem lekcje, zjadłem z Agnieszką pizzę i ona poszła na radę, a ja do centrum na spotkanie z chłopakami i po płyty. Leje strasznie, przemokły mi buty :( Wróciłem na 18, odwiozłem żonę na szkołę rodzenia, położyłem młodą i myślałem, że z godzinkę spokoju będę miał, ale ta wróciła przed czasem. Teraz pakuje się do końca, a ja pozmywałem, bo przez dzisiejszy dzień znowu coś wybuchło w kuchni. Cholera.

środa, 20 lutego 2019

20.02.2019

Co za dzień w biegu... Odprowadziłem młodą i zrobiłem lekcje - dałem ciała na teście, bo przygotowałem nie ten, co potrzeba :P Lipa. Ale lekcje przeleciały szybko, o 12:30 podpisaliśmy umowę kredytową, pojechaliśmy do meblowych, skąd wróciliśmy dopiero koło 16, żeby odebrać Kajkę i pójść zjeść coś w Sajgonie. Stamtąd do kerfjura (300 złych pynkło), odebrać spodnie i czułem się już tak fatalnie, że jak przyszliśmy, to padłem i przespałem pół godziny. Potem tylko umyć stosy-stosy naczyń (przy akompaniamencie awantury, bo ja zmywam, a ona czuje się winna, bo marudzę! Kurwa), nakarmić dziecko i umyć jej włosie, ogarnąć rejestrację szkolną i sprawy bieżące. Zwariuję, bo zapowiada się szalony miesiąc...

wtorek, 19 lutego 2019

19.02.2019

Jak szliśmy z młodą do przedszkola śmialiśmy się, że powódź - rzeczywiście, pękła rura i po pół godzinie Gosia musiała po nią iść, bo awaria. A na Oławskiej był alarm bombowy - jakiś sądny dzień :) W pracy przeszło, choć czuję się słabo z okazji przeziębienia. Ale jeszcze w okienku poleciałem po płyty - kolejne kilkanaście sztuk. Po powrocie do domu zebraliśmy się na wykład szkoły rodzenia - to znaczy Gosia poszła, a my w tym czasie załatwiliśmy spodnie i bibliotekę, stojąc w korkach i kręcąc się po Woli. Humor był super, Kajka chichrała jak dzika, ale przeszło nam po ponad godzinie czekania pod szpitalem. W domu byliśmy koło 21, padnięci. Rety. 

poniedziałek, 18 lutego 2019

18.02.2019

Wszyscy wstaliśmy punktualnie o 7 - gdyby Marta się nie pomyliła, byłbym już w pracy :) Odprowadziłem młodą do przedszkola i spróbowałem dostać coś na przeziębienie - nie ma tabcinu :( Za to przeziębienie coraz gorsze :( Mieliśmy jechac do sklepu, ale przecież zanim szanowna się wygrzebała, okazało się, że nie ma czasu... Pojechałem do tego ortopedy - mam zapalenie kaletki, dostałem skierowanie na rehabilitację! Obgadaliśmy warunki kredytu z ekspanderycznym, zapisałem się na rehab, zrobiliśmy zakupy i odebraliśmy Kajkę, bo przecież zaraz trening. Słabo się czuję, dziś to ja powinienem leżeć, a nie latać po świecie... 

niedziela, 17 lutego 2019

17.02.2019

I co z tego, że niedziela? Pobudka przed 8... Zbieraliśmy się długo, na spacer poszliśmy dopiero o 14 i leźliśmy ze dwie godziny :) Spoko. Po powrocie babki padły, więc sam musiałem przygotować obiad, oglądając skoki - Żyła trzeci dziś. Pindło mnie jakimś katarem, przeziębiłem się w końcu :P Uzupełniłem wszystkie zaległości i okazało się, że Marta się rąbnęła i... zamiast z dwóch ostatnich lekcji, zwolniła mnie z całego dnia :D

sobota, 16 lutego 2019

16.02.2019

Co za zabiegany dzień! Rano spać się nie da, bo mała robi pobudkę przed 8. Zebraliśmy się i oczywiście w ostatniej chwili dojechaliśmy na masaż. Było wilgotno, to namówiłem Kajkę na spacer, było pysznie :) Potem pojechaliśmy do Lerła Merlę oglądać płytki i kabiny, ale słabo nam to poszło. Obiad w Kingu i skoki - nasi znowu z przodu, ale tylko Stoch drugi. O 18 się zwlokłem z łóżka i pojechałem do Szoniego (!) Kupiliśmy browki i usiedliśmy: Szoni, Pembe, Kasia, Robert i ja - trochę jak za dawnych czasów :) Było super, ale musiałem uciekać na ostatni autobus. Oby więcej takich :)

piątek, 15 lutego 2019

15.02.2019

Prigkita mnie tak wścieka, że nie daję rady... Poleciałem załatwiać zmianę grupy do Grecji - dobrze, że zdążyłem porozmawiać tylko z dziewczynkami, bo jakbym zamówił już chłopców, to byłby dramat. Ona się nagle zdecydowała, że to jednak da się bez problemu załatwić i w sumie o co chodzi. Mam jej dość... Oprócz tego siedem lekcji, pięć dyżurów i 5p jako wisienka na torcie... Gdyby tego było mało, to pojechałem po młodą, zjadłem obiad, poszedłem do biedry po zakupy, zawiozłem je mamie na Bródno - przy okazji oddałem książkę Ance (której albo nie było, albo  nie chciała mnie widzieć :P) i dopiero wróciłem do domu. Tylko po to, aby wykąpać małą, wywiesić pranie i po raz kolejny pisać pierdy na mobility toola. Dość...

czwartek, 14 lutego 2019

14.02.2019

Na szczęście jest taki dzień, że możemy spać do 7... Wyrobiłem się ładnie, wydrukowałem testy, przeżyłem 5p, ale za to wściekła mnie Greczynka - mam pozmieniać skład grupy, ciekawe jak mam to zrobić teraz... Idiotka. Po lekcjach był Kuba, wróciłem sobie do domu, wymieniliśmy się wszyscy walentynkami, Gosia zrobiła krewetki, a Kaja dostała kwiaty od Maćka (!). Przez ponad godzinę uzupełniałem mobility tool, które się... nie zapisało. Kurwa.

środa, 13 lutego 2019

13.02.2019

Rano zaczął sypać śnieg i już w sumie zrobiło się fajnie zimowo, ale... Po lekcjach, kiedy wyszedłem, okazało się, że jest sporo na plusie, wszystko płynie, a do tego wieje strasznie lodowaty wiatr. Obrzydliwa pogoda. Wracając do domu zrobiłem zakupy - dobrze, że weszła dziś 13stka :) Na 14:15 poszedłem do lekarza z moim łokciem - stwierdził, że nie do końca wiadomo co to, niech szybko idę na usg do ortopedy! Na Czumy siedziało już kilkunastu dziadków, chcących dostać się na krzywy ryj, więc zapisałem się na poniedziałek... Zrobiłem zakup w aptece, wróciłem zjeść i odebrałem młodą. Spać mi się chce. Podliczyliśmy wydatki i chyba nawet będzie nas stać na remont, hurra!  

wtorek, 12 lutego 2019

12.02.2019

Ja nie wiem, że muszę odprowadzać małą godzinę wcześniej - ani ja nie śpię dobrze, ani ona... Trudno. Lekcje dziś minęły szybko, wróciłem do domu i zabrałem żonę do skarbówki. Załatwiłem wycieczki, parę innych rzeczy i widzę, że sytuacja się zagęszcza. Odwiedził nas Aleksądr i przyjął wypłatę, dopisuję detale do X tomu...

poniedziałek, 11 lutego 2019

11.02.2019

Po feriach iść na 7 i robić 8 lekcji to strach... Ale udało się przeżyć, nawet bezboleśnie. W okienku poleciałem po odbiór trzech paczek z poczty. Do domu wróciłem przez Wietnamczyków i bank na Zabłocińskiej, żeby wziąć prowizję dla Aleksądra. Przy okazji zadzwoniłem expandera, żona nie będzie potrzebna, może jechać - a ta mi mówi, że jednak nie pojedzie. Kurwa. Ogarnąłem indeks miejsc do mapek i spadam...

niedziela, 10 lutego 2019

10.02.2019

Młoda zarządziła pobudkę 7:50, mamo. Zebraliśmy się i w sumie byliśmy o 12 pod nowym domem. Spotkaliśmy się z panem Sławkiem od remontu, wycenił nam to wszystko na 13.000, Gosia się dogadała z panią, a ja pożyczyłem klucze od działki i poszliśmy sobie, żeby dziewczyny ogarnęły wzrokiem sytuację. Po powrocie zrobiliśmy razem obiad i oglądaliśmy skoki - dziś Stochu znowu wygrał! Sprawdziłem testy, poczyściłem kompa i sobie grzebię. Jutro powrót do pracy :(

sobota, 9 lutego 2019

09.02.2019

Zmęczył mnie ten dzień strasznie. Teściowie pojechali po śniadaniu, a my wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do CH Targówek. Po dwóch godzinach łażenia po Castoramie i meblowym na szczęście żona miała dość. Zjedliśmy w KFC i wróciliśmy do domu, akurat na skoki drużynowe - nasi 4... Wolny spieprzył... Położyłem młodą i zadzwonił Sławek, że już jest - poszliśmy na piwo do Winylowej, po drodze odebrałem sobie paczkę. Znowu mu się małżeństwo sypie, co jest z tym nie tak? Wróciliłem o 2:30 i padłem.

piątek, 8 lutego 2019

08.02.2019

Odstawiłem młodą do przedszkola i ruszyliśmy w świat. Improwizowałem, więc wylądowaliśmy na Mokotowie i przeszliśmy z Bagateli przez Morskie Oko, Sielce i przez Łazienki z powrotem. Część spaceru zajęło oczywiście poszukiwanie kibla, bo teściowa sika co 10 minut, matko. Później zabraliśmy się na obiad do Zapiecka tak, że wróciliśmy przez przedszkole. Zjedliśmy obiad i wszyscy zalegli - ja przynajmniej sprawdziłem testy :) Wieczorne piwko i spać - jutro teściowie wracają, na szczęście, bo ubóstwo umysłowe niektórych bardzo mnie przygnębia...

czwartek, 7 lutego 2019

07.02.2019

Rano skoczyliśmy z teściem załatwić papier z ratusza i pokazałem mu nowe mieszkanie - z zewnątrz przynajmniej. Ogarnęliśmy chatę i czekaliśmy do 14. O odpowiedniej godzinie ruszyliśmy do notariusza i okazało się, że jesteśmy bezdomni - sprzedaliśmy chałupę! Skoczyliśmy jeszcze do banku i do nas na moment, żeby młody obejrzał dom, zrobiłem obiad i... zaczęliśmy gadać z Kamilem o ich sytuacji - nieźle przerąbane mają... Może nam zrobi ten remont, jak Monika miała wrócić z pracy, mieli nas zawołać, żeby pogadać, ale dziewczyna chyba się nie zdecydowała... Mieliśmy opić transakcję z teściem, ale nam to nie wychodzi :P Przy okazji napisałem artykuł o Węgrzech na popkillera :)

środa, 6 lutego 2019

06.02.2019

Młoda została dziś w domu, ale nie było dane spać dłużej, bo wstała o 7:30... Poszliśmy na spacer do ratusza i z powrotem, wymeldowując się z domu po drodze. Zjedliśmy leczo do końca, młoda trochę marudziła, żeby się z nią bawić. Znowu zrobiliśmy zakupy za setki złotych, matko, ja już nie mam kasy... Zahaczyłem Kamila sąsiada, czy nam łazienki nie zrobi... Może coś z tego będzie? Piwkowanie wieczorem i spać.

wtorek, 5 lutego 2019

05.02.2019

Rano się ogarnąłem i pojechałem do dbfo i zakończyłem wyjazd do Turcji. Wracając, zajechałem na pocztę po trzy paczki i wróciłem przed teściami. Zjedliśmy obiad, poszedłem po małą i pojechaliśmy z Gosią do dentysty na WAT. Teściowie przyjechali dzień za wcześnie, załatwili po drodze papier ze spółdzielni i mają dzień luzu. Meh. Kasa mi się kończy, a tu dopiero 5... 

poniedziałek, 4 lutego 2019

04.02.2019

Młoda znowu przylazła, wyspać to się tu nie da, o 7 miała oczy szeroko otwarte i zero spania. Przynajmniej bez problemu wstała i poszła do przedszkola. My tymczasem byliśmy na Dobrej u endokrynologa, potem w pracy po papiery (zapomniałem kurwa kasy do dbfo!), za zakupach i obiedzie w kerfjurze i na koniec podjechaliśmy po młodą. Próbowałem się chwilę zdrzemnąć, ale mnie obudził telefon, więc wywiesiłem pranie, ubrałem Kajkę i poszliśmy na trening. W międzyczasie zakupiłem trochę wędliny i zadzwoniłem do mamy - kajała się wielce, głupio jej strasznie... Wybaczyć muszę. Wieczór spędziłem robiąc leczo i pisząc Bielany.

niedziela, 3 lutego 2019

03.02.2019

Wstałem rano się ogarnąć i pojechać obejrzeć działkę. Najpierw chciałem skoczyć na zakupy - wszak pierwsza niedziela miesiąca, ale te kurwy z PiSu od lutego ucięły niedziele handlowe do ostatniej, żeby ich szlag! Zero obiadu, nie ma miarki... Pożyczyć musiałem od Kazików, ale w czasie mierzenia mieszkania mi się rozpadła, szlag! Młody od gospodarzy mnie zaprowadził na działkę - ładnie, ale już widzę, ile roboty mnie to będzie kosztować... Obiad z Kebab Kinga, skoki wzięli nasi: Stoch 1, Kubacki 3, Żyła 4, Wolny 6 - co za zestaw! No a żona mnie denerwuje tym całym szałem z ustawianiem nowego mieszkania. Nic innego!

sobota, 2 lutego 2019

02.02.2019

Od rana sprzątanie, bo Aga z Lilianką miały wpaść. Zrobiłem zakupy poczęstunkowe, zjedliśmy obiad z Sajgonu i... dziewczyny się spóźniły z godzinę, a potem siedziały do 20... Matko, ile można? No ale dobra, dziewczynki się ładnie bawiły. Skoczkowie nie wypadli źle, ale nic nie zdobyli, Stoch 6, Żyła 4... Zgłosili się do mnie wreszcie z popkillera, będę pisał dla nich - na razie za płyty, ale sprawa rozwojowa...

piątek, 1 lutego 2019

01.02.2019

Z rana ruszyłem na Augustówkę i szwendałem się tam ze dwie godziny. Na szczęście obiad udało mi się zrobić na trzy dni i nie trzeba było cudować :) Wróciłem, zjadłem, zaprowadziłem młodą na piłkę i zacząłem się niepokoić, bo mama od trzech godzin nie odbiera telefonu. Wczoraj była chora itd, dziś telefon milczy. Znalazłem klucze, wsiadłem w hondę i pojechałem. Światło się świeci. Dzwonię domofonem - nic. Wjeżdżam, dzwonię do drzwi - nic. Otwieram drzwi - mało nie padłem - siedzi bezwładna na wersalce! Podbiegam, dotykam, a ta podnosi głowę i 'osochozi'? Mnie tu mało szlag nie trafił, a ta się zbombardowała tak, że nic nie docierało! Kurważ mać! Zawinąłem się i poszedłem w cholerę. Ale mnie wściekła!