niedziela, 30 września 2012

30.09.2012

Znowu spaliśmy prawie do południa... Przespaliśmy jednych gości, a podczas śniadania przyjechał Richard z Lorraine z przyjaciółmi, Anią i Florianem. Oni dogorywali, a my pojechaliśmy z wujkiem na ranczo. Potem jeszcze dojechał Kurt z Marcelem. Z uwagi na ładny dzień, poszliśmy z Gosią na spacer po winnicach; dołączył do nas Marcel, bo go bardzo ciągnęło do mojej lustrzanki. Dałem mu aparat i z dzieciakiem był spokój :) Ładnie tam jest.

sobota, 29 września 2012

29.09.2012





Ledwo się zebraliśmy z łóżka (koło 11:P), trzeba się było ubierać stosownie i jechać do Mainz na ślub. Najlepszy był ołtarza - cały w rzodkwi i kalarepie po dożynkach - trochę to było dziwne...  Trochę dziwnie było również słuchać mszy po niemiecku. No, a potem wesele. Miejsce było świetne, ale zabawa w Polsce jest lepsza... Wróciliśmy koło 2.

piątek, 28 września 2012

28.09.2012

Po wczorajszym zejściu wirusowo-żołądkowym, myślałem, że tego dnia pójdę co najwyżej do lekarza, a nie pracy, a potem spędzę kilkanaście godzin w samochodzie. Ale na szczęście jakoś przeszło...Zaraz po pracy, biegiem wróciliśmy do domu i pojechaliśmy. 12 godzin podróży do Schornsheim upłynęło... w miarę szybko, poza okrzykami 'hamuj!!! wolniej!!' z tyłu... Dobrnęliśmy koło 1 w nocy i poszliśmy spać.

czwartek, 27 września 2012

27.09.2012

Rany Boskie, co za koszmarny dzień. Zaczęło się już rano, pierwsze przebłyski, ale jak mnie potem tapnęło, to cały dzień trzymała mnie grypa żołądkowa. Odmówiłem znowu panią Agnieszkę, bo ledwo dojechałem do domu, położyłem się i okazało się, że mam gorączkę. A było mi na zmianę tak zimno i gorąco, że szok. Wziąłem jakieś specyfiki i spałem do 21... Kiepsko jutro widzę podróż...

środa, 26 września 2012

26.09.2012

Jak ja śród nie lubię... Strasznie męczące to jest... Na szczęście wycieczka nie wyszła, to wróciłem wcześniej - w objęcia teściów :)

wtorek, 25 września 2012

25.09.2012

Wtorki też lubię. Same przyjemne lekcje i nawet zdążyłem oddać zdjęcia do Urzędu Dzielnicy przed pracą. Popołudniowe zajęcia się odwołały, dlatego bez przeszkód mogłem pójść z klasą po parku linowego. 3 godzinki w bardzo sympatycznej atmosferze i po ognisku wróciłem wreszcie do domu.

poniedziałek, 24 września 2012

24.09.2012

I po co jechałem tak wcześnie do pracy? Zapomniałem, że 2c jest na wycieczce, kurde. Lubię poniedziałki, późno zaczynam, mam same fajne lekcje i jest bardzo sympatycznie. Jutro będzie gorzej :P

niedziela, 23 września 2012

23.09.2012

Szybko, szybko do pracy, wydrukować zdjęcia na wycieczkę i quiz. Wycieczka po Żoliborzu zajęła mi ze 4 godziny - ale spodziewałem się, że trochę potrwa... No a potem zasłużony relaks...

sobota, 22 września 2012

22.09.2012

Totalnie przebimbałem cały dzień. No, byłem w sklepie. No, troszkę przygotowałem się na wycieczkę - ale późno. I nic nie robiłem. Taki dzień - odmóżdżacz jest baaardzo potrzebny i poproszę więcej. Tym bardziej, że zapowiadają się 3 bardzo intensywne tygodnie. Jak zwykle.

piątek, 21 września 2012

21.09.2012

Przychodzę rano do pracy, otwieram paczkę z książkami, które mam rozdać na lekcji (przyszły wczoraj) i... to nie te książki. Mało mnie szlag nie trafił. Po lekcjach biegiem leciałem je wymienić, potem zamówić prezent ślubny dla Richarda i Lorraine i... popieprzyłem godziny zajęć popołudniowych. Kurdesz. Przerąbane.

czwartek, 20 września 2012

20.09.2012

Ja zwariuję w tej szkole. Dzieciaki są coraz gorsze - skąd tyle wariatów się bierze w dobrej, bądź, co bądź szkole? Dobrze, że moja klasa jest kochana... Nowa Era załatwiła nam  jeszcze wejściówki na film - dziękuję bardzo, bo przedni, brytyjski 'Jak to jest' :)

środa, 19 września 2012

19.09.2012

Kolejny dzień z robieniem żarcia też wyszedł super. Fajną mam klasę :) Jakimś cudem 8 lekcji mnie nie zabiło, ale mieliśmy iść potem na klasowe ognisko i... ledwo wyszliśmy ze szkoły, zaczął padać deszcz. Naprawdę się staraliśmy, nawet pojechaliśmy do parku linowego, wszyscy się zeszli, ale tak lało, że przełożyliśmy rzecz na następny wtorek.

wtorek, 18 września 2012

18.09.2012

Fajnie wychodzą lekcje z jedzeniem :) Dzieciaki produkowały sałatki owocowe i desery, naznosiły owoców i blendery i robota szła... Szkoda, że ja musiałem sprzątać. Potem Radio Plus - szybka nagrywka programu i wreszcie wolne.

poniedziałek, 17 września 2012

17.09.2012

Poniedziałki są spoko. Do pracy na 11:40 i tylko 4 lekcje - miłe rozpoczęcie tygodnia. Tym bardziej, że załatwiłem papierki i wyjazd na warsztaty w Kotlinie Kłodzkiej i w ogóle jest fajnie. Szkoda tylko, że nie dostaliśmy jednego dnia więcej urlopu na wyjazd do Niemiec... Nie jest to w porządku, ale co zrobić... Trudno. Dziś odpocząłem, jutro i pojutrze będzie ma-sak-ra. Aż się boję.

niedziela, 16 września 2012

16.09.2012

Ech, nie można się wyspać... Wstałem trochę wcześniej i pojechałem do Łazienek, bo tam rozkopy i musiałem sprawdzić kilka miejscówek. Wycieczka się udała, było jak zwykle całkiem przyjemnie, pogoda też dopisała - w sumie zupełnie udanie. W domu czekała na mnie papierkowa robota - na szczęście mam juz działającego worda, co znacznie ułatwia wszystko...

sobota, 15 września 2012

15.09.2012

Spaliśmy prawie do 11... I dobrze, ale i tak krótko. Pojechałem znowu na Bródno po komputer - wreszcie wszystko działa, włącznie z Wordem :) Jeszcze tylko wyprawa do CH Targówek po nagrodę na jutro i cały dzionek odpoczynku... Potrzeba takich luźnych dni.

piątek, 14 września 2012

14.09.2012

Jak to dobrze, że w piątek mam mało lekcji... Tym bardziej, że kilka dodatkowych zajęć po południu. Obróciłem i pojechaliśmy do Szonich, spędziliśmy miły wieczór z piwem i lista przebojów youtube :)

czwartek, 13 września 2012

13.09.2012

Ale leje! Znowu długi i męczący dzień... Jak wczoraj wieczorem padł internet, odzyskaliśmy go dziś, lol, zapomniałem, że mamy modem :) Miałem być na drugim zebraniu dzisiaj, ale dyrekcja nas zwolniła, zostali tylko wychowawcy, cudnie.

środa, 12 września 2012

12.09.2012

Boszsz, jak ja nie znoszę śród... Nie dość, że mam 7 niezwykle wyczerpujących lekcji, to jeszcze jest to dzień zebrań... Na szczęście zebranie było bardzo sympatyczne i choć trwało 1:45, to minęło szybko i bez bólu. Padam.

wtorek, 11 września 2012

11.09.2012

Alem się omylił... Myślałem, że kończę o 14:30 i wychodzę ze szkoły na popołudniowe zajęcia, umówione na 15, patrzę na zegarek, a tu... 15:30. Fuq. Pomyłka fatalna. Musiałem biegiem lecieć coś zjeść i na Bródno, do mamy na godzinkę. Mama wróciła z pierwszego urlopu od 20 lat, wakacjowała się w Zakopanem i wróciła zachwycona, z torbą oscypków dla synka :) Za to następne dwa dni mnie przerażają. Znowu krzyczą, że nauczyciele mało pracują. Zapraszam m.in. jutro i pojutrze: zaczynam o 8, w domu będę ok. 21. I to nie są dni bardzo wyjątkowe niestety...

poniedziałek, 10 września 2012

10.09.2012

Lubię chodzić na 11:40 do pracy :) Szkoda tylko, że późno kończę, a tu jeszcze rada... Ble. Nie ma gdzie kółek wsadzić, nie mam czasu na nic... Beznadziejny plan mam w tym roku.

niedziela, 9 września 2012

09.09.2012

Cholera, co za dzień! Pojechałem jak gdyby nigdy nic na wycieczkę - druga część Saskiej Kępy, no ok. Tam z 80 osób, starszy pan z koła przyjaciół Saskiej, Marek ze swoimi historyjkami - zamiast 2,5 godziny, zajęło nam to 4! To znaczy, było bardzo sympatycznie, ale trochę długo, zwłaszcza, że na 17 byliśmy umówieni do Polskiego Radia... To to zostawiłem Marka z quizami, poleciałem do domu coś zjeść, zatankowałem i w sumie za 5 piąta byłem na miejscu. Po co tam leciałem - nie wiem, ale może coś z tego będzie... Jeszcze tylko raport i odpocząć będzie można...

sobota, 8 września 2012

08.09.2012

W sumie niewiele się działo, odpoczywaliśmy po trudach tygodnia i piątku wieczór. Piotrek przyleciał do Warszawy, więc pojechałem spotkać się z nim do Sławka, wpadł jeszcze Diabeł i chwilę posiedzieliśmy, ale bez szaleństw - w końcu jutro wycieczka...

piątek, 7 września 2012

07.09.2012

Piątki mogą okazać się całkiem przyjemne. Jedyny dzień, kiedy mam mało lekcji i całkiem porządne - wolny jestem już koło południa! Wieczorem umówieni byliśmy pracowniczo w Browarmii i spędziliśmy sympatyczny wieczór. Szkoda, że było tak zimno i lało...

czwartek, 6 września 2012

06.09.2012

O rany, czwartki i środy to mnie zniszczą w tym roku. Najbardziej mnie załatwiły pierwszaki. Co to za kosmos! Siedzą i się drą albo piszczą, słowa się powiedzieć nie da, bo drą ryja... Po 45 minutach wyszedłem wypruty. A Justyna podobno ma jeszcze gorszą klasę. Co za rocznik jakiś? Najgorsze, że któraś z tych klas będzie moja za 3 lata...

środa, 5 września 2012

05.09.2012

Co za koszmar, nie dość, że mam 8 lekcji ciurkiem, to do tego 4 dyżury na korytarzu... Zero litości. Dziś na szczęście dziś po 4 lekcjach poszliśmy do kościoła na mszę - nie wiem, co gorsze - kolejne 4 lekcje, czy 40-minutowe kazanie proboszcza... I, o rety, te dzieci w 4-tej klasie zupełnie chodzić nie umieją po ulicy! Ale mnie roboty czeka z nimi...

wtorek, 4 września 2012

04.09.2012

Pierwszy dzień lekcji i ja już się zmęczyłem - wystarczyła lekcja i okienko... Wpadły dzisiaj dziewczyny z byłej klasy i godzinę konwersowaliśmy w szatni. Potem tylko szybko na spotkanie utmowskie i powrót do domu - po 19... Zaczyna się kierat...

poniedziałek, 3 września 2012

03.09.2012

No i skończyła się laba. Rozpoczęcie roku było bardzo sympatyczne i niezbyt długie, ale widzę, że klasa sportowa to mnóstwo spraw i zamieszania. Trudno. Implant się zagoił pięknie, pogoda nadal sympatyczna, a jutro do 15:15...

niedziela, 2 września 2012

02.09.2012

Oj, nie wyspałem się. Trzeba było rano wstać i lecieć na 11 na Krakowskie Przedmieście, po którym robiłem dziś wycieczkę. Bardzo sympatycznie wyszło i ogólny zachwyt zapanował :) Poszliśmy więc z Gosią do Zapiecka na pierogi i wróciliśmy się jeszcze pobyczyć przed rozpoczęciem roku szkolnego. Podczas wycieczki nas TVP 3 skamerowało i występowałem w Kurierze Warszawskim :) Hehehehe :)

sobota, 1 września 2012

01.09.2012

To miał być ostatni wolny weekend, kiedy odpoczywam. Gówno. Rano do Tesco. Potem szybko-szybko na Plażę Wilanów, bo Radio Plus robi audycję stamtąd i szybki wywiad miał być. No to był. Z Wilanowa na Saską Kępę, gdzie większość ulic była zamknięta i musieliśmy dymać aż od Brukselskiej do Stadionu Narodowego. Dobrze, że po drodze był czas na kebaba... Mecz futbolu amerykańskiego wciągnął mnie dopiero w drugiej kwarcie, kiedy dowiedziałem się, o co im chodzi i kiedy się wkręciłem, trzeba było iść, bo Leon nie wyrabiał... To pojechaliśmy na lody jeszcze, coby czas  dobrze razem wykorzystać. No i spotkanie na Starówce z kuzynką Gosi skończyło się tak, że w domu wylądowaliśmy o 22. To ma być odpoczynek...