piątek, 1 listopada 2019

01.11.2019

Wygrzebaliśmy się z łóżek o 8:30, miło. Zanim się ogarnęliśmy, było po południu, ale przecież sprzątnąłem chomika, odkurzyłem, zrobiłem obiad... Poszliśmy z Kajką na Wawrzyszew - Bartek ma zapalenie oskrzeli i raczej nigdzie nie pójdzie... Na Chomiczówce złapały mnie jakieś zawroty głowy i słabość - minęła po kilkunastu minutach, ale coś się najwyraźniej dzieje, szlag. Odnaleźliśmy wszystkie groby, zapaliliśmy po lampce i wróciliśmy - częściowo na piechotę, częściowo autobusem. Bartek wieczorami marudzi, dawanie mu antybiotyku to ubaw po pachy, ależ męczy... 

czwartek, 31 października 2019

31.10.2019

To już na szczęście ostatni dzień przed dłuższym weekendem... dostałem w nagrodę jakieś 'ścieżki' dla głąbów, wybornie, bo nie mam się jak z nimi planowo złożyć... A do tego panie z dbfo kwestionują diety, bo przecież pół dnia byliśmy w Polsce, a nie na Słowacji, szlag. Moi zapragnęli mieć jakąś lekcję wychowawczą, więc mnie zmiętosili, żeby po prostu pogadać. No dobra... Ale wrócić na długi weekend to bezcenne. Robi się jakby cieplej :) Jeszcze zakupy i dość!

środa, 30 października 2019

30.10.2019

Odprowadziłem młodą do szkoły i poleciałem do pracy - na szczęście szybko przeleciało jakimś cudem... Po lekcjach musiałem podskoczyć do dbfo z rozliczeniem Słowacji i na pocztę po płyty - znowu kilka paczek... Chyba jestem strasznie zmęczony...

wtorek, 29 października 2019

29.10.2019

Po powrocie do roboty - już dostałem dwa zastępstwa... Ale udało się wszystko przeżyć, lecimy dalej. Biegusiem. Po pracy zjadłem w Kumpirze i poszedłem do Pauliny na zajęcia. Skończyłem o 17, wróciłem do prawie pustej chałupy, bo teściowie już pojechali. Ale żeby nie było nudno, młody coś kaszle - nie wiemy, czy się krztusi śliną, czy jest chory, bo doktor dziś powiedziała, że nic nie ma, ale przyjdźcie pojutrze. Ciekawe.

poniedziałek, 28 października 2019

28.10.2019

Odprowadziłem młodą do szkoły po przerywanej pielgrzymkami nocy, ogarnąłem się i pojechałem do pracy. Minęło szybko i musiałem ostro gonić - na szczęście 112 wyjątkowo szybko podjechało i zdążyłem zjeść bez problemu obiad. Na 16 poszliśmy na dzień otwarty, p. Ania w sumie nie miała wiele do powiedzenia, żona się uwywnętrzniła z tym przesadzeniem... Zobaczymy, co z tego wyniknie. Zostawiłem dziewczyny w szkole i poszedłem na pocztę, po czym ruszyłem na Bródno. Odebrałem z poczty pismo sądowe, wróciłem sobie na piechotę do mostu i powróciłem do domu. Ufff. 

niedziela, 27 października 2019

27.10.2019

Z teściami to się nie da spać - wykolejony do salonu musiałem przeżywać ich pielgrzymki do kibla kilka razy w nocy... Spać udało się do około 8, nawet niezły wynik. Zanim się wygrzebaliśmy, było późno, ale że pogoda ładna, poszliśmy na cmentarz i pojechaliśmy do Lasku Bielańskiego na spacer - teść jechał za nami, przez co o mało nie zginęli, bo za szybko skręciłem, o co teść miał słuszne pretensje... Spacer nie trwał długo, bo teściowej padło na kręgosłup, zresztą, zaczęło padać. Wróciliśmy na obiad i tak przesmradzaliśmy sobie do wieczora. Jutro powrót do roboty, surowo...

sobota, 26 października 2019

26.10.2019

Wyjątkowo wóz z dziećmi podjechał punktualnie, zdążyliśmy zjeść i zejść z bagażami. Pożegnali nas Grecy, zeszli specjalnie wcześniej, miło z ich strony. Na lotnisku byliśmy na czas, odlecieliśmy do Monachium, a tam okazało się, że skoro mamy 4,5 godziny, a do centrum jedzie się pół godzinki, zdecydowaliśmy się uderzyć na stare miasto. Mnóstwo ludzi, piękny ratusz, szybkie ostatnie zakupy (ja wpadłem do Saturna po niemieckie rzeczy, Aga kupiła buty :P), wróciliśmy na lotnisko. W biegu zjedliśmy w Maku i okazało się, że niepotrzebnie się spieszyliśmy, bo samolot spóźnił się ze 40 minut... Na szczęście odwieźli mnie Piechoccy, na nich zawsze można liczyć. W domu czekali teściowie i zona, bo dzieciaki już chrapały. Nastąpił podział łupów, piwko powitalne i spać.

piątek, 25 października 2019

25.10.2019

Oczywiście rano się spóźnili, norma. Pojechaliśmy do Porto, zaczynając od wejścia na statek, który też ruszył za późno :P Ale rejs był całkiem przyjemny i widoki piękne. Po rejsie poszliśmy do beznadziejnego wytwórcy porto - nie było przedstawionego procesu produkcji, z tarasu nas wywalili, tyle, że poczęstowali najtańszym. No i lunch - za długo, za długo, a jeszcze deser, a kawka... Zostawiłem kasę i wyszliśmy, bo szkoda czasu. Wsiedliśmy do kolejki linowej, przeszliśmy przez most obok przejeżdżających wagonów metra i rozleźliśmy się po Porto. Przepiękne miasto, szkoda, że tak mało czasu... Ale udało mi się jeszcze wejść do Tubiteka po parę albumów :D Na miejsce zbiórki trafiliśmy z Agnieszką lekko spóźnieni, ale co tam. A musieliśmy wracać wcześniej, bo rodzice czekali na nas z pożegnaniem. Parę rzeczy na poczęstunek, godzina czekania, pół godziny pożegnania - stracony czas, lepiej było zostać w Porto ze 2 godzinki... Poszliśmy na ostatnie zakupy w Bradze, już bez kolacji, bo byliśmy full, spakowałem się - czas wracać...  

czwartek, 24 października 2019

24.10.2019

Pogoda się zepsuła (i tak było zimno, ale zaczęło padać!) akurat na zwiedzanie Bragi. Pierwszy raz w świetle dnia :P Zobaczyliśmy olśniewającą katedrę, zjedliśmy fantastyczne hamburgery w Bira Dos Namorados i połaziliśmy po mieście, robiąc zakupy. Szczególnie w sklepie z sardynkami! Potem zabrali nas do Guimaraes na zamek i przebieżkę po mieście. W zamku był genialny przewodnik, a po mieście tylko przebiegliśmy, bo trzeba wracać... Znowu przestoje po drodze, a kiedy jest konkret, to lecimy jak głupki. Wieczorem zaś zabrali nas gdzieś na peryferie miasta, do jakiejś knajpy. Tam czekała kolacja do oporu, ale gwoździem był występ Os Bonitos, czyli zespołu Fernando, gdzie Constantino gra na saksie! Trochę disco porto, ale było sympatycznie i była niezła zabawa. Wróciliśmy o 1...

środa, 23 października 2019

23.10.2019

Z rana (znowu spóźnieni), trafiliśmy do szkoły. Tam były wywiady plus zaległe prezentacje, aż wreszcie nastąpił gwóźdź programu: wyprawa do Povoa de Lanhoso. Kilka godzin na tyrolkach, linowych parkach i ze paintballem. Dzieciaki miały wypas, choć trwało to bardzo długo, bo tylko dwie osoby były do obsługi. Ale zmęczeni i szczęśliwi trafiliśmy znowu późnym wieczorem do hotelu i domów. Zamęczą nas tu. Prigkita powoli staje się pośmiewiskiem, bo każdy cieszy się w kułak, kiedy ona wchodzi ze swoimi pytaniami i kłopotami... Co za baba...

wtorek, 22 października 2019

22.10.2019

Dziś zamiast siedzieć w szkole, pojechaliśmy do Viana do Castelo. Autokar oczywiście się spóźnił, bo rodziny goszczące nie zawsze ogarniają zegarków... Najpierw wjechaliśmy funikularem na św. Łucję - widok ze szczytu kościoła był nieprawdopodobny! Po czym się po prostu urwaliśmy. Poszliśmy łazić po mieście. Dzieciaki wolały same, więc wykorzystaliśmy czas z Agą. Znaleźliśmy fabrykę czekolady, genialne knajpy dla pracowników portu, zamek, urocze uliczki i zjedliśmy feijoadę z owoców morza. Kiedy wszyscy się pozbierali (czekaliśmy na nich ponad pół godziny), udaliśmy się do mariny. Tam dzieciaki goniły kraby, ale najważniejsze, że wsadzili nas na speed boat i ruszyliśmy w ocean :) Potem przesiedliśmy się na żaglówkę. Fajnie było. Ale znowu wróciliśmy późno i ponownie kolacja i Braga by night.

poniedziałek, 21 października 2019

21.10.2019

Cały dzień spędziliśmy w szkole, do 18:30. To miasteczko to nie takie zadupie, nawet są hotele, więc można było się tam zatrzymać. Pracowaliśmy naprawdę do 18:30, nasze dzieciaki znowu były najlepiej przygotowane i coś się działo, kiedy byli przy głosie. Portugalczycy nie zrobili żadnych zajęć integracyjnych, szkoda. Ale za to był poczęstunek lokalny. Kiedy odwieźli nas do Bragi, był już wieczór - starczyło czasu na kolację i spoczynek. Znowu tylko Braga by night.

niedziela, 20 października 2019

20.10.2019

Spotkanie na lotnisku przebiegło spokojnie i sprawnie. Agnieszka tylko wzięła jakąś koszmarnie drogą taksówkę... Burżujka. Najpierw Frankfurt, gdzie zjedliśmy coś na szybko i polecieliśmy do Porto. Tam czekali na nas Turcy i Fernando, zabraliśmy Greków z hotelu i ruszyliśmy do Bragi, dzieciaki pojechały do Vieira do Minho. Dzięki temu mieliśmy parę godzin spokoju. Zjedliśmy smacznego steka w knajpie, zajrzeliśmy na stację benzynową po napoje, pospacerowaliśmy Braga by night i wróciliśmy do hotelu. Ciekawe, jak tu będzie.  

sobota, 19 października 2019

19.10.2019

Nieco zadziwieni tym, że dziadkowie będą już dziś, a nie jutro, rzuciliśmy się w wir przygotowań pod tytułem sprzątanie i zakupy. Plus robienie obiadu. Przyjechali, zjedliśmy obiad a ja pojechałem jeszcze na Bródno po wezwanie do sądu - tym razem nie mogę przegapić. Odebrałem i wróciłem - pojechałem tam samochodem, żeby było szybciej. Z teściem walnęliśmy po piwku, spakowałem się i trzeba się było odłożyć - jutro długi dzień w podróży!

piątek, 18 października 2019

18.10.2019

W nocy trochę się zapieniłem - młoda przylazła po 2, żeby się powalić obok mnie, odesłała ją z kwitkiem Gosia. Świetnie. Wywaliłem ją z powrotem do siebie, ale powlokłem się za nią i posiedziałem, aż uśnie. Pół godziny z głowy. A o 6 pobudka, zupełny brak przytomności... Na szczęście lekcje minęły błyskawicznie, ogarnąłem testy i papiery - zapomniałem o tych potwierdzeniach dla Constantino, szlag. Ale już mi się nie chciało wracać. MajkBajk mnie podrzucił do Tamki, zajrzałem do Music Media Fan - znowu się zwijają... :( Odebrałem książkę o metrze (nie bez kłopotów, bo kobita nie pamiętała sytuacji...), odebrałem dwie paczki z poczty i wróciłem na Bemowo. Załatwiłem bibliotekę - rzeczywiście babka mi nie odkliknęła książki, którą już oddałem! Obiad zjedliśmy w pizzerii i spacerkiem poszliśmy po Kaję, spotykając po drodze Monikę. Oczywiście Kajki nie mogły się od siebie odkleić, wróciliśmy więc po 17, zasypiam na stojąco. A młody marudzi, ta męczy o tableta albo co innego, w którymś momencie szlag mnie trafił... Jutro wolne - mam nadzieję się wyspać, pierwszy raz od chyba miesiąca...  

czwartek, 17 października 2019

17.10.2019

Ledwo wstaje rano... Odprowadziłem młodą do szkoły i pojechałem do pracy - wszystko jakoś szybko przeszło, choć nie dałem rady za dużo tych faktur opisać... Trudno, opiszę później. Sprawdziłem również kilka ćwiczeń, ale mało. Po lekcjach uciekłem do domu - przez sklep i paczkomat. Miałem święty spokój do 19:30, bo dziewczyny były u Kai S. i tam się dobrze bawiły. Super. Jutro mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie wiem, jakim cudem ogarnę...

środa, 16 października 2019

16.10.2019

Ledwo ostatnio wstaję... Ale udało się, ogarnięte, dziecko zaprowadzone, zrobione lekcje: dziś znowu nie było jednej klasy, więc mogłem wyjść wcześniej. Skoczyłem na pocztę, do empiku po przewodnik po Portugalii, wymieniłem hajs i zjadłem u Wietnamczyków. Półtorej godziny u Pauliny przysypiałem, masakra. A w domu od razu zrób to, chodź tu, pomóż... Ufff... A jeszcze napisz do Bartka K., odpisz, bla bla bla... Spać.

wtorek, 15 października 2019

15.10.2019

Trzeba było wstać wcześniej, bo akcja u Kajki - kwiatki i obrazki dla pani! Udało się przeprowadzić akcję bezboleśnie i w miarę szybko, wyszło chyba fajnie. Wróciłem się ogarnąć, upał jak cholera! Zrobiłem dziś dwie lekcje, bo 7c wyszła, a w okienku przygotowałem papierki na Portugalię. Przy okazji dowiedziałem się radosnej nowiny - Igor idzie do ogólnej klasy :D Agnieszka się ucieszy, hehe. Skorzystałem z okazji i poszedłem jeszcze obfotografować wycieczkę po lesie Bielańskim. Wracając, zajrzałem na działkę po słój na nalewkę z pigwowca, mało mnie jakiś typ na rowerze nie przejechał tuż przy furtce... Jak wróciłem do domu, odgrzałem sobie naleśniki i zdążyłem mieć jeszcze z pół godzinki spokoju, miło. Potem próbowałem zalegać, ale tu przecież nie da rady... Teraz nadrabiam wszelkie zaległości. 

poniedziałek, 14 października 2019

14.10.2019

Rano odprowadziłem młodą do szkoły, po wielu bitwach z żoną, że dać pani Kasi, czy nie dać dziś kwiatków... Pani Kasi nie było, w świetlicy siedziało 5 naszych. Pojechałem do pracy, przedstawienie było naprawdę fajne, Mariola zrobiła to jak trzeba. Potem odebrałem dwie paczki z poczty, wróciłem przez bibliotekę do domu i po pół godzinie wróciłem na radę. Z okazji dnia nauczyciela nagrody dostały wszystkie sprzątaczki, plus Majka (??), Agnes (za trzy miesiące zwolnienia?) i Jagoda (pomimo nagrody burmistrza!). Pomijam, że ja nie dostałem trzeci rok z rzędu pomimo sobotnich zajęć, projektów międzynarodowych, prowadzenia fb i tysiąca innych rzeczy. Przy okazji okazało się, że leonidasowa naskarżyła na mnie w kuratorium, że mnie nie ma. Brawo. Za to dostaliśmy paczki ze słodyczami, co to ma być? Wkurwienie mnie zaczęło ogarniać z deka. Wróciłem do domu, odprowadziliśmy Kajkę na tańce, poszliśmy wydrukować kartki i szejka, ogarnąłem kwiatki z kwiaciarni na jutro, zrobiliśmy zakupy i wreszcie siedzę. Przy papierkach. Ufff...  

niedziela, 13 października 2019

13.10.2019

Wyspać się? Nie, to nie tu. Ciotka Majka wychodziła o 6:45, więc mnie obudziła. Koniec spania, bo przecież ciągle wstaję o podobnej porze. A jeszcze za 20 minut przywalcowała Kajka. Super. Ogarnęliśmy się i poszliśmy do Słonecznej, aby zagłosować. Potem wsiedliśmy do hondy i ruszyliśmy na Bródno, żebym i ja zagłosował. Przy okazji wdepnęliśmy na Wyszogrodzką po pocztę i takie tam... Spotkałem Tomka i Sepika. Poszliśmy wzdłuż alei kasztanowej i przez park. Kajka trochę przeciągnęła zabawę na placu. Wróciliśmy, zjedliśmy i jeszcze udało nam się zaliczyć 10 km rowerem: Koło, Lasek Na Kole, Piaski, Bemowo. Padam. Polska - Macedonia 2:0, już mamy ME! Mimo wszystko. PiS znowu wygrał, jak to możliwe przy tylu aferach i przekrętach? Ludzie to debile. 

sobota, 12 października 2019

12.10.2019

Udało się zdążyć i odjechać o czasie - pożegnaliśmy miły Twardoszyn. W Zakopanem poczekaliśmy chwilę na autobus i nie było korków, dojechaliśmy na czas. Na szczęście Żmudzini mnie odwieźli, spoko. Obdarowałem moich ludzików ciuchami, pełnia szczęścia. A o 22 pojawiła się ciotka Maja, na szczęście siedziała z Gosią w trzecim pokoju, a ja miałem czas na odrobienie korespondencji. 

piątek, 11 października 2019

11.10.2019

Znowu trzeba było wstać wcześnie... Poszliśmy do tego drewnianego kościółka z listy Unesco - faktycznie, robi wrażenie. Po nim trafiliśmy do zakładu ceramicznego i wreszcie wróciliśmy do szkoły na warsztaty taneczne. Chłopcy bronili się rękami i nogami, ale na koniec przyznali, że było fajnie. No i dobrze. Po lunchu pojechaliśmy do Rio de Klin (sporo pod górkę i ten Jezus...), a potem do kolejki wąskotorowej - wszystko całkiem przyjemne. Iwona rozbawia wszystkich, ubaw po pachy. Portugalczycy nic nie rozumieją, ale robią dobrą minę do złej gry :P Po powrocie z kolejki spakowaliśmy się i poszliśmy do pubu na spotkanie końcowe. Miasteczko w piątek wieczorem żyje, leją się po mordach i biegają po ulicach hordy młodzieży. W pubie posiedzieliśmy ze dwie godziny, obejrzeliśmy Portugalia-Luksemburg 3:0, Valdemar się jarał :) I w sumie o 23 spaliśmy.   

czwartek, 10 października 2019

10.10.2019

Wreszcie dzień wycieczki, poza szkołą. Zaczęliśmy raniutko od Orawskiego Zamku - jest jak zwykle fajny i zdążyliśmy jeszcze oblecieć miejscowość. Podobało się. Po zamku był Dolny Kubin - poszliśmy na lunch o 11... Dobre, lokalne jedzenie, prezenty od Duszana i ja jeszcze obleciałem miasteczko. Dało radę :) Później spieszyliśmy się do jaskini Demianowskiej na ostatnie wejście - jest niezła, zwłaszcza wąska ścieżka pomiędzy stalagnatami - totalne. To też się podobało! Na koniec wylądowaliśmy w Liptowskim Mikulaszu w centrum handlowym - ja szybko uciekłem, bo nie było tam nic wartego uwagi, a chciałem płyty. Dołączyli się Iwona z Łukaszem, prawie przeszliśmy przez cygańskie osiedle, w miejscu, gdzie googiel wskazywał sklep nie było nic, więc przypadkiem trafiłem na księgarnię z płytami w innym centrum handlowym. Oni zjedli langosze, ja wykupiłem cdki i było super. Przeszliśmy się przez stare miasto, spotkaliśmy nasze dziewczyny na czekoladzie, znaleźliśmy sklepik z suwenirami i spóźniliśmy się na zbiórkę... :( Ups. Na koniec dnia poszliśmy do lidla, gdzie Iwona zrobiła condor pasa - w wejściu stanęła i czknęła głośno na cały sklep. Ludzie patrzyli, co się dzieje, a my z Łukaszem mało się nie posikaliśmy :D Nowa pani burmistrz miasta Miękkoszyn oznajmiła przybycie :D Wariactwo nabiera tempa, chyba mają nas za wariatów :D Obejrzeliśmy jeszcze mecz Polska-Łotwa 3:0, hattrick Lewandowskiego.   

środa, 9 października 2019

09.10.2019

Rano pogoda była kiepska, ale zabrali nas do Zuberca do skansenu. Miejsce całkiem fajne, połaziliśmy po chałupach i okolicy, aż wykurzył nas deszcz. Wróciliśmy do szkoły, aby zaprezentować komiksy i zająć się rękodziełem. Dzieciaki przędły, smażyły placki, robiły wiklinowe dzwonki i serca z drucików. Trwało to znowu za długo, wyczerpały ich głównie placki, bo w życiu nie trzymały nawet ziemniaka w ręku... Masakra. W przerwie poszliśmy do cinskiego obchodu, z którego wyniosłem torbiszcze ciuchów dla dziewczyn, wydałem kupę kasy... Wieczorem poszliśmy do pubu Zona z Rumunkami i Słowaczkami, sympatycznie całkiem. 

wtorek, 8 października 2019

08.10.2019

Ranek zaczęliśmy od burmistrza, kilka zdań zwyczajowej gadki, blablabla, prezenty i poszliśmy do szkoły. Tosię trzeba było wymienić - trochę za dużo dziwnych rzeczy było w tamtym domu... Mróz w nocy był taki, że szyby rano były całe zamarznięte. Kontynuowaliśmy prace w szkole - cały dzień malowania, wymyślania historii, trochę nuda. W międzyczasie wyszliśmy na czekoladę do kawiarni. Atmosfera nieco wymuszona, Rumuni i Turcy są sporo młodsi i nie ma wspólnego języka - na szczęście nasi szybko skumali się z Portugalczykami i dobrze im idzie. Dziś zjedliśmy obiad w hotelu, ale mają tam spore obłożenie jakimiś akcjami i czeka się bardzo długo... Kolejny wieczór spokojny.   

poniedziałek, 7 października 2019

07.10.2019

Zimno jak cholera. Dada dała nam pospać, więc przyszliśmy do szkoły trochę po 9. Cały dzień, aż do przyjazdu Portugalczyków, zajęty był na zajęcia integrujące - trochę tego za dużo było w rezultacie. Po lunchu poszliśmy z dzieciakami na spacer po mieście i do sklepu, po czym kiedy przyjechali wreszcie Portugalczycy, poszliśmy na spacer do punktu widokowego. Tosia marudzi, że kiepsko trafiła z domem, zobaczymy. Po powrocie z górki skręciliśmy od razu restauracji - jedynej działającej w mieście, tylko z pizzą :( Jak wychodziliśmy, wpadła cała nasza brygada! Ufff. Wieczór minął spokojnie.  

niedziela, 6 października 2019

06.10.2019

Wszyscy oczywiście się znaleźli na Wilanowskie o czasie - oprócz księcia Piotrusia, który wręcz wbiegł do flixbusa. Bo po co przyjść na zbiórkę, jak można wpaść w ostatniej sekundzie do pojazdu? Echhh.... Droga minęła szybko i przyjemnie, tyle, że w Zakopanem czekaliśmy ponad godzinę. Temperatura bliska zeru, pada śnieg, a sprzęt jechał z Krakowa z Turkami, których przetrzepali w Balicach ponad godzinę... Weszliśmy do baru na frytki i hamburgera i wreszcie sprzęt podjechał. Twardoszyn okazał się być dość blisko, pod hotelem czekali gospodarze, pozbyliśmy się dzieciaków i zakwaterowaliśmy się w Limbie. Miły, czysty hotelik. Skoczyliśmy jeszcze do tesco i ruszyliśmy z Duszanem na rajd po tutejszych karczmach. Trochę mordownie, ale sympatyczne :D

sobota, 5 października 2019

05.10.2019

O 7 miałem pobudkę, bo Polska grała z Argentyną i Gosia przyszła oglądać... I tak wstałem o 8, żeby wyrobić się na kolejną wycieczkę. O 10:30 byłem pod kolumną i zaczęliśmy dwugodzinny spacer z pracownikami ministerstw zagranicznych, ale rozjeżdżali się po drodze i do końca dotrwały dwie osoby. Odwaliłem, poszedłem na pocztę odebrać paczkę i wróciłem na działkę. Pozbieraliśmy winogrona i pigwę, sąsiad nas poczęstował swoimi i było fajnie. Zjedliśmy w bistro, poszliśmy do lidla na zakupy i jeszcze skoczyłem na resztę zakupów do kerfjura. A potem do piwnicy ze dwa razy po zimowe ciuchy... Spakowałem się na jutro w sumie w 5 minut... Umyj małego, połóż małą... Padam z nóg na razie. A jutro wstaję o 5 rano...

piątek, 4 października 2019

04.10.2019

Ledwo się podniosłem, chyba z 10 minut wstawałem... Ale ogarnąłem i w sumie w pracy byłem dość wcześnie. Lekcje przeleciały szybko, pozbierałem papierki i po pracy poleciałem odebrać kasę z dbfo i wymienić złote na euro - w rezultacie biegałem z 25.000 w kieszeni po mieście... Bo pojechałem na Bródno obaczyć chałupę i odebrać pocztę - rachunki i wezwanie do sądu, które już było... Wróciłem sobie na piechotę przez park i dzielnicę, łażąc starymi ścieżkami. Przeszedłem bazarkiem i wsiadłem w 414 przy Bazyliańskiej. Niestety, staliśmy przystanek od celu z kwadrans, bo drzwi się zesrały... Po drodze zebrałem Gosię i Bartka i pospacerowaliśmy do domu. Zjadłem, odebrałem młodą ze szkoły, sprzątnąłem kuchnię (syfią tam strasznie!), ogarnąłem dzieci i szykuję się na wyjazd.

czwartek, 3 października 2019

03.10.2019

Znowu musiałem wstać o 6, bo młoda idzie na 'Od zabawy do sportu' - dobrze, że było fajnie. W pracy luzik - wprawdzie miałem zastępstwo za francuski, ale za to 7a była na Gambii (ta kretynka przyszła najarana jak huta!), a 6p w ogóle nie było, czad! Wyszedłem więc wcześniej, zjadłem na Powiślu w BykBar - całkiem smacznie. Dotarłem pod wydział, czekałem w sumie ze 40 minut, zanim baby się ogarną... Kolejne 20 minut jechaliśmy na plac zamkowy, KBB była jakaś nerwowa i naciera, żebym zaczął w środku niczego, ale wyluzowałem i zrobiłem to, co miałem - w połowie przyszła i podziękowała i przeprosiła za wtrącanie. Znaczy, było świetnie. W chałupie byłem koło 20, i nie ma siedzieć: umyj głowę młodej i obrób, wykąp małego - usiadłem dopiero o 21:30. Padam z nóg.   

środa, 2 października 2019

02.10.2019

Pani od religii się nauczyła i przychodzi jak powinna. Dzięki temu się nie spóźniam do pracy. 5 lekcji przeleciało dość szybko, mało było czasu w przerwach, więc nie zdążyłem wszystkiego zrobić - dostałem telefonicznie opieprz, że delegacje nie gotowe i papiery nie w kuratorium. Kurde. Siedziałem półtorej godziny z Dominiką, potem zrobiłem sprawne zebranie - bocianów nie było, a akurat ci powinni być na pewno. Znowu leje, na szczęście Agnieszka mnie z zebrania podrzuciła. Gośka mało nie umarła, jak usłyszała, że jedziemy, ale Agnieszka nie chciała wejść na górę. Mimo to o mało mnie żonka nie zamordowała, bo pomyliła Agnieszki i rzuciła się do sprzątania. Bo spała do 11:15 i pierdolnik 'się zrobił'. Ale to moja wina. Chyba jestem zmęczony...  A tu ciągle coś, nie ma opcji na wyspanie się...

wtorek, 1 października 2019

01.10.2019

Przestało lać, ale dalej wieje - przynajmniej jest ciepło. Młoda poszła do szkoły, a ja się ogarnąłem i poszedłem na przystanek. Na autobus czekałem prawie pół godziny: dopiero wtedy przyjechały na raz dwa 112 i jedno 122. Wszystkie w jednym momencie. Super. Lekcje przeszły, na szczęście było krótko. Potem leciałem na zbity pysk na Terespolską, żeby zdążyć przed zamknięciem sądów, żeby się dowiedzieć, że sędzia odroczył wydanie spadku, bo mnie nie było. Półtora miesiąca później. Szlag! Wróciłem do domu, zrobiliśmy lekcje i rzeźbię wszystkie papierki wyjazdowe i inne pierdoły, nie mam kiedy pisać Bielan. 

poniedziałek, 30 września 2019

30.09.2019

Leje, wieje, jest obrzydliwie. W drodze do szkoły z młodą nie dość, że zmokłem, to jeszcze parasol mi połamało... Swoje lekcje zrobiłem, poszło w miarę szybko, choć oczywiście 6p mnie wymęczyła strasznie. Podrukowałem kartki na zebranie u Kajki i ruszyłem poprzez wichurę i deszcz do domu. Zrobiłem szybko obiad, obdzwoniłem vectrę, sąd i Pytkęsa i poleciałem odebrać młodą z tańców. Wróciliśmy, to Gosia poleciała na zebranie, a ja siedziałem z dzieciakami. O ile z Kajką nie ma kłopotu - odrobiliśmy lekcje, a tu młody zaczął się drzeć. Wreszcie kimnął na chwilę, ale niebawem powrócił, był dość męczący.  

niedziela, 29 września 2019

29.09.2019

Obudziłem się koło 9 na dobre i ponad godzinę mogłem jeszcze leżeć w wyrku i czytać. Piękne. Śniadanie zjadłem po 11 i w sumie już niewiele czasu zostało do wyjścia. Dzisiejsza grupa studentów to głównie Francja, Turcja i parę innych krajów, około 30 osób. Ale brygada była wdzięczna i większości nie przestraszył nawet deszcz. Zadawali sporo pytań, była interakcja, podobało mi się. Nawet, jeśli padało przez ostatnie 2 godziny. 

sobota, 28 września 2019

28.09.2019

Od rana intensywnie: odkurzyć i pójść po zakupy i w sumie czasu posiedzieć nie miałem, bo musiałem polecieć na zbiórkę ze studentami. Młoda poszła sobie SAMA do Żabki, bo zachciało się jej lizaka. Benk. Odebrałem tylko po drodze na zbiórkę paczki z poczty i zrobiłem po raz kolejny tę samą trasę. Grupka niewielka, część odpadła po drodze, zostało 5 najtwardszych osób. Dziś głównie Francja, Belgia, Albania. Mamy brąz, Polska-Francja 3:0, szkoda, że nie widziałem. A jeszcze żona wymyśliła, że mam zajebać drzwi ze śmietnika, bo w dobrym stanie. Co to ma być? 

piątek, 27 września 2019

27.09.2019

Od rana, zamiast iść do pracy, zajmowałem się ślubowaniem młodej. O 9 byłem już w balonikowie, była tam już Monika i zaczęliśmy opisywać balony dla dzieciaków. Ledwo zmieściły się w samochodzie, myślałem, że odlecę :D Przygotowaliśmy salę, było pełno jedzenia, balony wisiały pod sufitem. Uroczystość krótka i treściwa, bardzo ładna, dzieciaki dostały upominki od burmistrza. A potem wpadły do sali, zachwycone balonami i poczęstunkiem. Rzeczywiście, rodzinka Hakima częstowała się dość intensywnie... Choć nic nie przyniosła oczywiście. Jeszcze na koniec zostaliśmy obgadać kwestie opłat itp, będzie jazda, jak mi się widzi. Poszliśmy później do domu, nakarmić młodego i ruszyliśmy w tango: do biblioteki po książki, gdzie młoda dostała swoją własną kartę biblioteczną z numerem 580000, czym jarała się nie tylko ona, ale i pani bibliotekarka :D Obiad w Sajgonie i wróciliśmy o 19 do chałupy. Mnie lepiej, ale żona zapada na przeziębienie... Wieczór skończyłem w Winylowej ze Sławkiem, Dziubkiem i jego kolegą Hubertem. Sympatycznie było, dwa piwka i parę nalewek, w domu byłem o 00:30.

czwartek, 26 września 2019

26.09.2019

W czwartki zazwyczaj wychodzę, zanim ktokolwiek się obudzi, spokojny poranek. W pracy spokój, eski na zawodach, więc w zasadzie miałem połowę lekcji, szkoda, że Ola kazała 6p przyjść po biegach... Dramat. Wróciłem odbierając Kajkę i tworzą się przygotowania do jutrzejszego ślubowania. Przy okazji obejrzeliśmy mecz Polska-Słowenia 1:3 - zostaje nam walka o brąz...

środa, 25 września 2019

25.09.2019

Wyrobiłem się ładnie, pani Zkrzyżazdjęta też przylazła punktualnie, cymes. Miałem dziś szczęście, bo wszystkie lekcje (poza moimi) prowadził Mahmoud, a pierwszą nawet w prezencji pani doktor. Popełnił tu kardynalny błąd - nie sprawdził filmiku, a tam było przekleństwo i coś o oglądaniu porno... Ups. Ale robił. Ja w tym czasie załatwiłem setki rzeczy, przygotowałem się do zajęć z Pauliną, do zebrania, wszystko na luzaku. Po pracy poszedłem zjeść i doszedłem do Pauliny - od przyszłego tygodnia będziemy siedzieć po półtorej godziny. No i ok. Na zebranie o Słowacji przyszły dwie osoby - kolejne dwie się mocno spóźniły, te właśnie, które powinny siedzieć od samego początku. Piotrka w ogóle nie było, potem mi Izka będzie głowę zawracać, że nic nie wie... Po wszystkim siedzę i piszę opinie na temat Juhasa i Mahmouda. Spać chyba...

wtorek, 24 września 2019

24.09.2019

Rano to ja musiałem odprowadzić młodą, ale przy okazji odebrałem paczkę z inpostu. Pojawił się Hakim i robi się gorąco, nastroje wśród rodziców bojowo-wisielcze, ciekawe, co z tego wyniknie. Balony nie będą miały napisów sprajem, bo wszystko spływa... Gosia dziś spędziła bite 3 godziny lub więcej pytlując przez telefon w sprawach klasowych... Więc oczywiście kto sprzątnął kuchnię po niedzieli? Kto wieszał pranie? Jeszcze trzeba było pojechać z młodym na rehabilitację, więc odebraliśmy Kajkę i ruszyliśmy. Gosia poszła z młodym, a ja zabrałem młodą na spacer do fortu Chrzanów, było jak zwykle super :) Potem poszliśmy na krótki spacer i coś zjeść, znaleźliśmy fajny lokal. Wróciliśmy sporo po 18. Ciągle temat ślubowania i Hakima na tapecie, bardzo to męczące...

poniedziałek, 23 września 2019

23.09.2019

Co z tego, że na zwolnieniu, jak i tak musiałem wstać i ogarnąć Kajkę do szkoły - dobrze, że Gosia ją odprowadziła. W sumie takie życie na zwolnieniu z dzieckiem to bajka: posiedzi w internecie, poczyta, poprzesmradza, czasem nakarmi dzieciaka i oj! Już trzeba iść po młodą. Czas leci przez palce. Sielanka. Kiedy poszli po młodą i załatwić balony na ślubowanie, miałem dwie godzinki spokoju. Obiad został z wczoraj, cały dzień leżenia odłogiem :) W sumie sporo mi lepiej, w środę do roboty... Polska-Niemcy 3:0 w siatkę, jest 1/4 ME. 

niedziela, 22 września 2019

22.09.2019


Od rana przygotowania, sprzątanie i gotowanie, Gosia i tak się nie wyrobiła ani trochę. Jak ona to robi? Pawły przyszły punktualnie, dziewczynki poszły się bawić, a my siedzieliśmy przy obiedzie i gadaliśmy sobie. Wprawdzie co chwila coś się tam działo i iskrzyło, ale było ok. Pogadaliśmy sobie dobrze, wyszli po 19, obiad wtrząchnęli, więc chyba smakowało :) Zostały dwie flaszki wódki, bo piliśmy whiskey :P I co ja z tą wódką zrobię?

sobota, 21 września 2019

21.09.2019

Mój stan jest dziś nieco lepszy, ale za to mocniej kaszlę. Wstałem rano, ogarnąłem się i młodą - Gosia z Bartkiem spali do 10... A ja już zdążyłem wyjść na wycieczkę. Odebrałem od Majka/Pawła płyty od Nelsona i poprowadziłem grupę po Rakowie. Na szczęście było tylko kilkanaście osób, nie musiałem wysilać gardła za mocno. Było bardzo przyjemnie, dowiedziałem się paru rzeczy, spacer zajął półtorej godziny i wróciłem, pojechałem do sklepu, gdzie spotkaliśmy się z rodzinką. Zakupy kosztowały 700 złych, jakiś pogrom. Zjedliśmy obiad w kerfjurze, ja wróciłem z zakupami i zacząłem ogarniać. Taki pierdolnik, jaki moja żona robi w trakcie tygodnia jest nie do opisania. Wszędzie leżą jakieś śmieci i opakowania: butelki na parapecie, zużyte chusteczki na drugim parapecie, pieluchy pod kocykiem, metki na stołach, papiery w łazienkach... Odkurzyłem, ogarnąłem, pomyłem dzieci... Kaja sprzątnęła kuchnię - wyszło jej wspaniale, naprawdę... Polska - Hiszpania 3:0 w ME siatkarzy, kompletnie bez bólu... 

piątek, 20 września 2019

20.09.2019

Jest słabo - na tyle, że po drodze do pracy umówiłem się do lekarza. Pracę przeżyłem dzięki dwóm rzeczom - dwie pierwsze lekcje robił Mahmoud, a na dwóch drugich nie było nikogo, wszyscy poszli na strajk klimatyczny, bądź zostali w domach. A więc ja, kaszlący, z koszmarnie zatkanym nosem i bolącymi zatokami zrobiłem co następuje: pojechałem do dbfo po kasę, obleciałem Raków w 40 minut (mało materiału...), odebrałem paczkę z fana, kupiłem na Młocinach bilety na Słowację i dopiero wróciłem do domu. Po obiedzie poszedłem do lekarza, dostałem baterię leków i zwolnienie do wtorku. Czuję się fatalnie, co źle wróży przed jutrzejszą wycieczką...

czwartek, 19 września 2019

19.09.2019

Co za dno. Przeziębienie, nie przejmując się środkami zaradczymi, uderzyło. Spałem w salonie, żeby młodego nie zarazić, ledwo żyję i mówię. A jeszcze wieje, leje i jest do dupy zimno. Jakoś przebrnąłem przez wszystkie lekcje, choć było ciężko, zwłaszcza u 6p na zakończenie. Odebrałem młodą ze szkoły, pobierając przy okazji pakę z paczkomatu - naczekałem się na Kajkę, bo sprzątali, ale miałem okazję pogadać z mamami ;) Po przyjściu do domu i obiedzie padłem. Nie mogę oddychać i w ogóle słabo. Polska-Ukraina 3:0 - na tych mistrzostwach nie ma godnych siatkarzy?   

środa, 18 września 2019

18.09.2019

Wciąż leje. Odprowadziłem Kajkę i pojechałem do pracy, zrobić te 5 godzin. Moich było 6 osób, bo przecież badania... Przeżyłem, choć nie czuję się najlepiej, rozkłada mnie przeziębienie, słabo jest. Poleciałem po pracy na kawałek wycieczki po lesie Bielańskim, odebrałem młodą i poszliśmy do domu, bo żona narobiła naleśników. Mieliśmy iść na spacer, ale znowu lało.    

wtorek, 17 września 2019

17.09.2019

Zamiast na 10:30 pojechałem 7:50... Ruszyliśmy do Kinoteki, zrobiło się zimno jak piorun. Lekcja nudna, ale film był całkiem spoko. Rozstaliśmy się pod pałacem i ruszyłem załatwiać sprawy. Odebrałem paczkę z poczty, skoczyłem na Młociny zorientować się w biletach na Słowację, pojechałem do szkoły drukować fakturę za bilety do Portugalii, skoczyłem do dbfo... W domu byłem w sumie tak, jakbym normalnie skończył zajęcia. Poszliśmy po Kajkę i do sklepu - po drodze tak lunęło, że musieliśmy wracać autobusem, lało straszliwie. 

poniedziałek, 16 września 2019

16.09.2019

Wstawanie przed 7, kiedy mam na 11:40 to porażka. Odprowadzam Kajkę do szkoły i w sumie mam jeszcze sporo czasu - dziś zajęło mi go szukanie książek hondy, bo teść potrzebował detali z rachunku. Książek nie znalazłem teść detale ogarnął. Praca minęła dość szybko - przynajmniej lekcje, bo tylko dwie plus okno, na którym robiłem wystawę projektową. Obdzwoniłem dbfo i lufthansę, bo przecież trzeba robić tysiąc kłopotów z tymi fakturami, niech ich... Pobiegłem do Wietnamczyków na obiad i wróciłem na radę - w zasadzie to była strata czasu... W domu zmiana warty - Gosia poszła na zebranie rady rodziców, a ja zostałem z młodymi. Bartek darł się z głodu po 20:30, ale zasnął wreszcie - z butelki nie bardzo chciał, był zadziwiony i szukał cycka. Niewypał. Polska-Czechy 3:0, siatkarze ich rozmaślili. 

niedziela, 15 września 2019

15.09.2019

Wstałem sobie o ósmej - miałem czas, żeby w spokoju poczytać, miło. Gosia wstała 8:40, Bartek nieco później, a Kajka o... 10. Akurat wychodziłem na imprezę. W parku Żeromskiego bałagan straszny, gość podrukował wszystko na raz i nie do końca tak, jak trzeba. Musieliśmy improwizować... Ale generalnie impreza chyba wyszła. Po 13 przyjechała rodzinka i Kaja czerpała zabawę z dmuchańców, robiła pizzę z Gają Kuroń i takie tam. A ja jeszcze zdążyłem oprowadzić dwie grupy wokół parku. W gruncie rzeczy było sympatycznie i chyba impreza się udała, pomimo niedoskonałości. Facet zadowolony i chce rozwinąć współpracę - za takie pieniądze na pewno :) Wróciliśmy po 18, chciałem odpocząć, ale w tym domu to niemożliwe... Kąpiel obydwojga zajęła mi pół godziny, Kajka nie może zasnąć, bo nie... Zwariuję. 

sobota, 14 września 2019

14.09.2019

Położyłem się nieco wcześniej, to pobudka 8:45 nie była złem. Do 1 się wygrzebywaliśmy z betów, wiadomka. Poszliśmy na rowerowy festyn do CH Bemowo - nawet było fajnie. Zrobiliśmy zdjęcie rodzinne (bez Bartka, bo spał), Kaja użyła miasteczka i przeszkód, a także gier VR, zrobiliśmy sobie koszulki okolicznościowe, całkiem spoko akcja. Na koniec poszliśmy na lody, nie bacząc na moje bolące lekko gardło. Po obiedzie ruszyliśmy z Kajką  na rower - mało było czasu, więc zrobiliśmy tylko 14 km do ronda Babka, przez Powązki i z powrotem. Trzeba było iść do sklepu, wróciliśmy dopiero na 20... Młodemu idą zęby, więc ma napady bólu i, co za tym idzie, wrzasku. Poza tym ciągle któreś czegoś ode mnie chce i zaczyna mi to działać na nerwy, bo usiąść na minutę nie można. 

piątek, 13 września 2019

13.09.2019

Wstaje mi się coraz gorzej, zwłaszcza, że młody się w nocy wiercił. Zęby idą - dolna jedynka już się wyrżnęła... Ja zrobiłem te lekcje, pojechałem odebrać paczki z płytami i ruszyłem na Bródno. Opłaciłem rachunki, pozbierałem korespondencję, podrzuciłem Baśce 10 złych pod wycieraczkę i nie  odebrałem zaległych listów z poczty - wróciły. Przy okazji okazało się, że teściowie nie przyjadą - zepsuł im się Suzuki pod Łodzią i wrócili na lawecie do domu. Kai było bardzo przykro, ja twierdzę, że może uda mi się odpocząć... Dzięki temu mamy sprzątniętą chałupę i obiad. Odebraliśmy młodą ze szkoły (znowu zadowoloną) i zabrałem ją jeszcze na rower - prawie 14 km. Młody drze japę, bo go dziąsła bolą, noc zapowiada się uroczo. Zaczęły się ME w siatce mężczyzn: Polska-Estonia 3:1, jakoś dużo problemów mieli... 

czwartek, 12 września 2019

12.09.2019

Pojechałem do pracy na 8 - nie wiem, po co, bo zaczynam dziś 8:50 - w zeszłym tygodniu miałem zastępstwo i się zasugerowałem... Zrobiłem lekcje, wydrukowałem wreszcie rzeczy na tablicę i ledwie żywy po 6p wróciłem do domu. Przez szkołę, bo trzeba było odebrać Kaję, beze mnie nie da rady... Po obiedzie zdrzemnąłem się na 10 minut, ale dobre i tyle. Potem musiałem zrobić zakupy, bo przecież jutro przyjeżdżają teściowie, znowu zero spokoju w weekend. Plus impreza... A tu jeszcze żona narzeka, że jakiś zmarnowany jestem - kurwa, latam jak dzik w te i we w te, z pracy do domu, szkoły itp, kąpię dzieci, ogarniam, wstaję o 6, a ta się dziwi, że jestem jakiś klapnięty! Teraz śpi z młodym, bo ten ryczy, to ja kończę obiad na jutro ile mogę. Bo mało miałem roboty w dzień... A ta zmęczona, bo 3 godziny spaceru zaliczyła. Spaceru kurwa. Chyba zaczynam być sfrustrowany...