sobota, 7 grudnia 2013

07.12.2013

Młoda spała tak pięknie, że się wzruszyłem. Jadła 6:20, a wstała dwie godziny później. Bez pobudek :) Śniadanie zjadła kiepsko, zaliczyła drzemkę i o 14 była tak głodna, że myślałem, że się wścieknę, bo nie mogłem przez nią zrobić jej obiadu. Ryk i na ręce, na ręce. Zjadła, to za moment ryk, bo zrobiła wielką kupę. Zmieniłem pieluchę, to zaraz ryk, bo spać, tylko że, cholera, spać wcale nie miała iść zamiaru, mimo, że padała na nos. Po pół godzinie dałem sobie spokój z drzemką, czego wynikiem była straszna rozpacz już o 18:45. Chciałem ją przetrzymać do wpół do ósmej, ale o 19:20 się poddałem, bo czułem, że ją zaraz zamorduję. Jak wsadziłem do kąpieli, to się uspokoiła wreszcie i zasnęła jak kamień natychmiast. Ciekawe, jaka będzie noc... Śnieg lekko topnieje, bo na zerze jest, ale wicher wieje nadal niezły. I Polski Bus się obalił w związku z tym - Gosia miała dziś nim wracać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz