poniedziałek, 2 grudnia 2013

02.12.2013

Kajka spała średnio, wstałem więc wcześniej. Podleśna się zapadła, więc musiałem kombinować, jak dojechać i w rezultacie prawie się spóźniłem. Kaszlę i świstam, poszedłem do Iwo wreszcie na zajęcia, zwiedziłem Leclerca i wróciłem. Okazuje się, że Darek umarł po tym wylewie i jadą do Gdańska na pogrzeb. Przestraszyłem się, że mnie tu z teściową zostawią, ale może uda mi się pójść na zwolnienie, bo kaszlę niemiłosiernie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz