poniedziałek, 23 maja 2016

23.05.2016

Bardzo ciężko było wstać rano, ze świadomością najcięższego dnia w tygodniu... Odprowadziłem pokasłującą młodą do przedszkola i zrobiłem te lekcje, w dodatku z zastępstwem za Asię... Pogoda zrobiła się piękna, ale nie bardzo mogłem zająć się kontemplacją, bo musiałem wrócić przez kerfjura, żeby zapełnić lodówkę, bo wiatr tylko wiał... Maja znowu potrzebowała tylko polskiego, niech spada i mi głowy nie zawraca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz