niedziela, 15 maja 2016

15.05.2016

No i bach. Gosia poleciała do parku na festyn, a ja w tym czasie zrobiłem obiad i wyszliśmy z młodą na półtoragodzinny spacer. A później... Poleciałem przed 16 do Gromady - byłem pierwszy. Najpierw przyjechali Litwini - jak zwykle bez kłopotu. Potem zaraz po nich przybyli z Modlina Anglicy i odwiozłem Litwinów do szkoły, aby ich rodziny mogły odebrać. Potem wróciłem do domu, aby młodą położyć i po 21 ruszyłem na Okęcie - oczywiście wszystko uciekło, więc się spóźniłem... Gorąca linia była, odnaleźliśmy się jednak szybko. Przy okazji powstało duże zamieszanie i okazało się, że rodziny pomieszały Turków, szlag by to trafił. No cóż, może się ułoży jakoś. W domu byłem po 1, dobrze, że mnie Pytko odwiózł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz