czwartek, 21 kwietnia 2016

21.04.2016

Wstaliśmy tym razem o 5... Droga do Rzymu daleka, ale dzieciaki szczęśliwe, że odwiedzą Wieczne Miasto. Po drodze udało mi się załatwić prezenty dla młodej, zupełnie niechcący, ale trafnie - tak samo, jak odpowiednią torebkę w Rzymie. W Rzymie pani plastyczka ze szkoły wjechała w barok i renesans i dobrze, że zdecydowała się pokazać di Trevi i Panteon, bo o Watykanie zapomniała... Bo to inny kraj... No to zrobiliśmy bunt - znaczy, znowu ja. Powiedziałem, że nasza grupa chce iść do Watykanu i cznia style architektury - i tak nikt tego nie słuchał. Na potwierdzenie moich słów przyłączyli się do nas Litwini, zaraz po nich Anglicy, a kiedy poszliśmy, to pognali za nami Turcy. Bunt na pokładzie i Włosi zostali sami. Trochę nieelegancko, ale być w Rzymie i ominąć Watykan, to trochę bzdura. Zobaczyliśmy, wytłumaczyliśmy Turkom, o co w tym chodzi i poprowadziłem rzeszę pod Koloseum. Tu weszliśmy do środka - dobrze, bo nigdy wewnątrz nie byłem, chociaż część dzieci już wymiękała. Wróciliśmy na 22, trafiliśmy jeszcze do jakiegoś baru na obiad, zjedliśmy w naprędce i odpadliśmy zupełnie...    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz