wtorek, 12 kwietnia 2016

12.04.2016

Znowu spanie było słabe - pobudka o 5:30 i marudzenie i jęki dopóki Gosia sobie nie poszła. Wnet okazało się, jaki poranek jest piękny i radosny... Nie rozumiem. Spędziłem luźny poranek i znowu wyszedłem za późno, na tyle jednak szybko, żeby zdążyć jeszcze skończyć produkować test dla 6 klasy. Lekcje mignęły szybko, wróciłem z obiadu i na kółko był tylko Filip - na szczęście, zatem wysłałem go do domu i pojechałem na Ursynów, odebrać płyty. Przy okazji zajrzałem do empiku i na pocztę i wróciłem obładowany płytami. Kurde. Czuję się nieco lepiej, ale nadal mam wielkie ciśnienie, w empiku mało nie zszedłem, było mi duszno i serce waliło potężnie - te proszki nic mi nie pomagają. Oby do czwartku, może coś będzie lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz