piątek, 15 kwietnia 2016

15.04.2016

Co za dzień... Pobudka, ogarnięcie młodej i odprowadzenie jej do przedszkola, odprawa dwóch lotów, odkurzanie, zmywanie, mycie podłogi, bieg do pracy i tysiąc rzeczy tam: histeria Zosi na tle wyjazdu, spotkanie z Ewą, lekcje, ksero, ustawienie materiałów na przyszłotygodniowe zastępstwa, Nikodem... A potem tylko jazda po paczkę do centrum, wymiana kasy, obiad, odbiór paczki z Oldksula (wreszcie!), zakupy i... powrót na przygotowanie domu na gości. Adamy spóźnili się godzinę, przyszli z darami i siedzieli do 3 w nocy. Gosia zrobiła sama butelkę wina, a my z Adamem po ponad flaszce na łeb...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz