Rano, jak odprowadzałem Kajkę, był taki upał, że zmieniłem kurtkę na wiosenną. Zrobiłem lekcje, na zastępstwie byłem na boisku, zrobiłem godzinę wychowawczą, która pokazała parę ciekawych rzeczy, ale dziś był jakiś zły dzień, bo strasznie głośni byli. Rozmowy z Frankiem i Polą, bo narobiło się tu i tam... Po lekcjach poszedłem na pizzę i miałem trochę czasu, bo Pauliny nie było. Poszedłem na spacer, obczaić ten pomnik przy trasie, spotkałem Maćka Kozaka i ledwo go poznałem... Zaczęło padać i nie wiedziałem, dokąd mam iść, bo czekałem na Iwo - po czym po 17 zadzwoniła p. Marzena, żeby odwołać. Nosz kurza twarz! Korzystając z okazji wróciłem sobie na piechotę - wspaniały spacer. A wieczorem piszę Żoli. Ciekawe kiedy będzie Praga, bo kolejny tom prawie gotowy, a tego nie ma i nie ma...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz