czwartek, 9 marca 2017

09.03.2017

Na szczęście dziś wreszcie przespałem całą noc... Znaczy, do 5:40, kiedy zadzwonił budzik żony. Dzień niby minął szybko, ale doczekać się końca nie mogłem, strasznie się męczyłem. Ale poszło. Wróciłem przez sklepy, odwalam papierologię i zaraz idę spać, bo już nie mogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz