środa, 15 marca 2017

15.03.2017

Odprowadziłem młodą, porobiłem porządki i ruszyłem do pracy. Zrobiłem jedną lekcję, pozostałe były z niedobitkami - Agnes się wymiksowała, więc miałem również jej grupy, normalka. Zaraz po lekcjach uciekłem - nawet z wizyta w sklepie miałem prawie dwie godziny luzu, super. O 15 wyszedłem, odebrałem paszporty i dowód, przeszedłem się trochę i na usg trafiłem 20 minut przed czasem. I dobrze, bo mnie zaraz wywołał i wyszedłem z gabinetu 10 minut przed godziną wizyty. Oczywiście, nic mi nie jest. Wróciłem przez stokrotę, mama ledwo żyje, taka przeziębiona, to ją szybko zwolniłem. Pobawiliśmy się z Kajką, Gosia wróciła koło 20 i tak nie do życia,m bo przeziębiona i znowu wszystko musiałem robić sam. To usiadłem i przybrowkowałem. Kończę czwarty spacer po Żoliborzu, będzie chyba tego dużo...   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz