Niby w piątek mam najmniej lekcji, ale są najstraszniejsze. Jakoś przeszły. Potem spacer na obiad - piękna wiosna była chwilami. No i Nikoś i Kuba, wróciłem przez sklep i koniec męczącego tygodnia. Jestem dziko zmordowany, ale twardo piszę Żoliborz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz