środa, 22 czerwca 2016

22.06.2016

To, co rano odwaliła młoda, to jakiś kosmos. Przez godzinę wyła z sobie tylko znanych powodów, tak darła japę, że mnie zdrzaźniła. Ale jak tylko wyszliśmy z domu, od razu w podskokach i z uśmiechem - to chyba na tle telewizora - będzie detox. W pracy obejrzeliśmy film, oddałem całe akta i zaprowadziłem moją szóstkę do kościoła na mszę - i tak staliśmy z wuefistami na zewnątrz. A że ksiądz uwinął się w 40 minut, chwała mu za to. Wróciłem do domu, odebrałem Kajkę i poszliśmy do sklepu oraz zjedliśmy obiad. Dzięki temu spóźniłem się na ognisko 20 minut... Nie szkodzi. Były kiełbaski, owoce, nieudane podchody - w tym samym czasie w podchody grały jeszcze ze cztery różne grupy, galimatias totalny... Bule, siatkówka, rozkręciło się i było chyba fajnie. Odwiózł mnie Klatka, bo jechał na trening na Bemowo, to się zabrałem.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz