środa, 22 lutego 2017

22.02.2017

Pomimo wczesnej pobudki uparcie tkwiłem w wyrku. Potem młoda miała napad zabawy, w związku z czym skakała po mnie niemiłosiernie cały dzień. Gosia zrobiła obiad, wściekła się na Orange, bo nie dali jej karty, więc po obiedzie skoczyliśmy do Wola Parku po kartę. Okazało się, że kartę ma, tylko źle wsadzała, ale wzięła kolejną. Kupiła sobie kurtkę, ja buty cudnej urody i łaziliśmy po tych cholernych sklepach za długo. Na koniec jeszcze poszedłem do sklepu po masę owoców i obiad na jutro. Młoda idzie do przedszkola, bo zanudzi się i zamęczy mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz