poniedziałek, 13 lutego 2017

13.02.2017

Znowu biegiem. Rano narty na Ugorach na Pardałówce - beznadziejna ośla łąka, zjeżdżało się 10 sekund, a czekało się 15 minut... Tragedia. Za to po południu ruszyliśmy na Suche Ski i wreszcie wszyscy byli zachwyceni, poza mną i Groszkiem - czepnął się mnie Janek i musiałem z nim jeździć, a Groszek nie założył rękawiczek i dostał histerii, że mu zimno w łapy... Miazga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz