Zastanawiam się, jakim cudem wstaję o tej szóstej... Odprowadziłem młodą, miąłem 45 minut i pojechałem do pracy. Rany, lekcje, spotkanie z mamą Amka i wylot na obiad i zajęcia. Dobrze, że te drugie szybko lecą. W domu o 18:30, poszaleliśmy z Kajką i spać. Znaczy, kobity śpią, ja uzupełniam papierki, maile, zbieram poprzesyłane prace - miałem pisać przewodnik dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz