niedziela, 9 czerwca 2013

09.06.2013


Szósta rocznica przepłynęła przez palce. Dosłownie. Rano Kaja dała nam spać aż do 7:20, a na drugie śniadanie dostała marcheweczkę łyżką. Padłem - pomarańczowe było wszystko, po nabraniu papki w usta, robiła pfrrrrrr :D Potem poszliśmy do kościoła, piękna pogoda, słoneczko... Nudziło mi się, to poszedłem do sklepu w międzyczasie i zaczęło kropić - a mieliśmy spotkać się z Darkiem i Asią na placu zabaw... Poszliśmy coś zjeść, ale zaczęło tak lać, że schowaliśmy się w McDonaldzie. Lało i lało, burza trwała ze dwie godziny, więc przez ulewę przebijaliśmy się do Carrefoura. Tramwaje miały zerwane trakcje, metro zalane, na Trasie Toruńskiej samochody stoją po dachy w wodzie! Szok. Dopłynęliśmy do tego Carrefoura, posiedzieliśmy razem do 6 i wróciliśmy do chałupy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz